Zastanawiam się, co zostanie dzisiaj wrzucone opinii publicznej. Czas jest już najwyższy, nie za wcześnie, nie za późno.
Zgodnie z bardzo podobną zasadą z wyborów, wrzutki się robi w ostatnim dniu przed cisza wyborczą, tak, że by jeszcze wszyscy niezależni dziennikarze zdążyli o tym napisac, wypełniając swoją misje niesienia obywatelom pełnej i rzetelnej informacji (żeby nie było, że ich podejrzewam o udział w ustawce, to jest ostatnia rzecz, jaka by mi przyszła do głowy, oczywiście), ale żeby zaatakowany nie miał czasu zebrać myśli, sprawdzić w papierach, o co chodzi i odpowiedzieć w jakiś składny sposób, zamiast wyjąkać „ Nie pamiętam dokładnie, ale to było zupełnie inaczej, przecież…” W tym momencie niezależny dziennikarz przerywa: „ dziękujemy, ale własnie zaczęła się cisza wyborcza, oczywiście nie możemy jej złamać, zatem dziękujemy i zapraszamy do studia w poniedziałek po wyborach”.
Nie inaczej postąpiły PJoNki, czyli nowa, niezależna , jak wiadomo, nie związana z WSI, ani żadnymi służbami siła polityczna, której czołowi przedstawiciele zupełnym przypadkiem wystąpili z PiS w czasie ciszy wyborczej, przed wyborami samorządowymi. Zupełny przypadek, oczywiście, nikt nawet przez sekundę nie może podejrzewać jakichś nieuczciwych intencji, ani brudnej gry. Każdy, ale przecież nie oni! Przeciez jednocześnie życzyli swoim drogim, kochanym kolegom z PiS sukcesu w wyborach!
Oczywiście tym razem nie mamy wyborów, tylko rocznicę największej katastrofy, jaka mogą pamiętac Polacy, katastrofy, lub zamachu, lub głupiej złośliwości, która zakończyła się tragedią, nie wiemy tego na pewno.
Ale mechanizm jest dokładnie taki sam, tuz przed samym wydarzeniem należy coś wrzucić, co zajmie opinię publiczną, co odwróci uwagę od tego, od czego powinno się uwagę odwrócić i skierować ją tam, gdzie się ją skieroweac powinno.
Histeria ze Ślązakami obrażonymi śmiertelnie przez Jarosława Kaczyńskiego , jak się wydaje, nie zadziałała tak, jak się spodziewano. Może zatem coś z Jaruzelskim, jakieś zaproszenie na składanie kwiatów? Poprzednio wrzutka zadziałała genialnie, nikt inny o niczym innym nie mówił i nie pisał przez kilka dni, także i niżej podpisany. A w międzyczasie wszyscy zapomnieli o OFE, o lasach, o zamiarach ograbienia Lasów Państwowych z gotówki i w rezultacie , rozłożenia rąk bezradnym gestem, no, sami widzicie, jak się zadłużyły, nic nam, biedakom nie pozostaje, jak tylko prywatyzować poniżej kosztów gruntu!
Nie tak dawno czytałem o przecieku, że pewna stacja telewizyjna planuje puścić fałszywkę o rozmowie Braci, dokładnie na tej samej zasadzie , jak puszczono fałszywkę o kłótni generała Błasika i kapitana Protasiuka na Okęciu, nawet tabum ochotników się zgłaszał , by odczytywać z ruchu warg słowa: „pogoda, ale się Prezes wkurzy, co robić, zabije nas, musisz lecieć, dziadu, bo nas obu Pisowcy zabiją, najważniejsze, żeby Jarek po trupach doszedł do celu, reszta nieważna” . Nawet świadek się znalazł, po dwóch tygodniach okazało się, że na żadnym filmie nie występują razem, że świadek nic nie wie, niczego nie widział i niczego nie zeznał, a te dziennikarskie flanelki, co to wszystko widziały na własne oczy, gdzieś zniknęły, po prostu właściwie nigdy ich nie było, w związku z tym nie ma komu prepraszać za kłamstwa i dezinformację. Zresztą przepraszać kogo? Pisowców? Aż się turlali ze śmiechu na Czerskiej i w TVNie na samą myśl.
Zatem , jak się wydaje pozostaje im ostatnia możliwa wrzutka, słynna Rozmowa, matka wszystkich Rozmów. Nic nowego, już nie raz Minister Sikorski musiał ze swoim charakterystycznym, szczerym, budzącym spontaniczne zaufanie uśmiechem zgadzać się z wyrażanymi nadziejami, że Amerykanie ujawnią posiadane przez siebie materiały na temat tragedii, a konkretnie nagranie rozmowy braci- „i pamiętaj, zejdź na 60 metrów, zwiększ kąt schodzenia, zerwij linie energetyczną i zgub skrzydło, po czym wróć, no, powiedzmy,jakieś 6 kilometrów, wznieś się na 400 metrów i podchodź do lądowania jak gdyby nigdy nic. Przypomnij Protasiukowi, że ponoć chce zostać majorem, upewnij się, że Osiecki, jedyny ocalały świadek wyskoczy, koziołkując w ostatniej chwili niczym Ace Ventura, by sie otrzepać i dać świadectwo prawdzie, no, co jeszcze, to chyba wszystko, zamelduj wykonanie zadania, jeśli zdążysz!”
Nic tak dobitnie nie świadczy o tym , że sprawa straszliwie śmierdzi, jak właśnie sposób, w jaki to kuriozalne śledztwo jest prowadzone i w jaki sposób , w podskokach na zadnich kończynach przyjmowane przez rząd Donalda Tuska, który stał się zakładnikiem swego w najlepszym razie tchórzostwa i głupoty z pierwszych chwil po tragedii. W najlepszym razie, powtarzam- to najżyczliwsze dla niego z możliwych interpretacji tego, co zrobił oraz tego, czego nie zrobił. Teraz już nie ma wyjścia, musi brnąć w kłamstwa, coraz to bardziej bezczelne, rozpaczliwe i jaskrawe, im więcej wiemy, co robią Rosjanie. Już teraz tik nerwowy na twarzy Sikorskiego nie wygląda dobrze, za chwilę, jak będą wychodzić kolejne historie, potrzebna będzie hospitalizacja
Sam zamach można przyrównać do show Davida Copperfielda- wiemy, że to wszystko nie tak, jak widać, ten wagon przykryty płachtą, czy Statua Wolności w rzeczywistości nie znika, ze to wszystko zręczność, gra świateł, przekupieni widzowie, którzy za pieniądze, bądź dla zabawy wydaja z siebie okrzyki zdumienia i klaszczą. Nie wiemy, jak, ale wiemy, że to show. Tym razem ci uczestnicy grają , jak się zdaje o stawkę dużo większą, zapewne o swoje głowy. Dla mnie dowodem na to, że była to zbrodnia, jest wszystko to, co działo się potem. Bo, gdyby nie było nic do ukrycia, po co byłyby te wszystkie kłamstwa?
Po co te, bez grama przypadku, metodycznie i w wielu miejscach , przez agentów wpływu w Rosji, Polsce i na świecie, puszczane newsy o 4 podejściach do lądowania, o tych wszystkich osobach w kokpicie, o głosach żeńskich i męskich, o pilotach nie znających języka, o poleceniach z wieży, choć wiadomo już, że do ostatnich sekund informowała , że są na kursie i na ścieżce, te wszystkie dosłownie przytaczane teksty mające na celu uwiarygodnianie akurat obowiązującej wersji, te wszystkie debeściaki, te Jezu, Jezu, do których potem nikt nie chciał się przyznać, te czarne skrzynki, co poleciały wbrew prawom fizyki do tyłu, ten rozerwany nie wiadomo dlaczego i czym kadłub, ten zaginiony w całości kokpit, fotele, te rozerwane nie wiadomo w jaki sposób ciała, te części, co upadły n ie tam, gdzie trzeba, w związku z czym w nocy przemieściły się tam, gdzie leżeć powinny, ta linia energetyczna zerwana, jak stwierdziła lokalna komisja w czasie, gdy Tu 154 był na wysokości 400 metrów, a mimo to obok leży jego kawałek, położony zapewne przez nadgorliwość, bo przecież, jak zerwana linia, to i kawałek samolotu musi się tam znaleźć, porządek być musi, być.te fałszowane zdjęcia ciał i akcji, wrzucane do netu, te dziesiątki i setki drobiazgów, których nie dopatrzyli i który dziś krzyczą do nas o tym, co się tam wtedy stało….
Jeśli wszystko było tak, jak mówią- to po co były te kłamstwa? FSB nie kłamie bez rozkazu. Za to jest kula w łeb. Po co zatem wydano ten rozkaz? I czemu obowiązuje także, jak można domniemywać, w Polsce?
Właśnie czytam o czymś, co stawia mi włosy na głowie ze zgrozy, bo to jest, jak dymiący pistolet, dowód, którego szukaliśmy. Oto w chwile po tragedii/zbrodni PO rozsyła do wszystkich swoich działaczy i polityków instrukcję, co maja mówić mediom. Wszyscy wiemy, co jest w tym smsie , bez czytania, wszystko to, co do dzisiaj zostało wdrukowane w miliony mózgów. Właśnie wtedy zdecydowano, co dziś będzie powtarzać w rozmowach pani Maria z Przasnysza i pani Roberta z Mławy, pan profesor i pan hydraulik, także emerytki z Szkiełka Kontaktowego i celebryci z pudelkami na ręku, bądź z kapelutkiem przylepionym Locktitem do łysej glacy. Kutz i Wałęsa, Gowin i Palikot, każdy dla swojego, przydzielonego segmentu elektoratu.
Gdy my płakaliśmy z bólu i przerażenia, ONI, wtedy na zimno planowali, co mówić, co robić, jakie gabinety i archiwa przejąć jak najszybciej, zanim się otrząśniemy… Kanalie…
„Piloci zeszli poniżej 100 metrów bez zezwolenia, do wyjaśnienia pozostaje, kto ich do tego skłonił.”
To, oczywiście bezczelne kłamstwo, na 100 metrach Protasiuk powiedział „Odchodzimy”, drugi pilot potwierdził. Nie miało znaczenia nic, co się poptrzednio wydarzyło, albo nie wydarzyło, kto się pokłócił, czy nie pokłócił, naciskał, czy nie naciskał. Piloci nie lądowali, odchodzili. Ale samolot spadał nadal. Ich wypowiedź po prostu ordynarnie, po rusku wycięto ze stenogramu, nie pozostawiono nawet, jako „niezrozumiałe”, nie pozostawiono nic. To kłamstwo napisano i rozesłano, gdy szczątki jeszcze dymiły. Oni już wiedzieli, co będą ludziom wciskać. I wiedzieli, że adresaci tego kłamliwego smsu wykonają zadanie dokładnie i z entuzjazmem, dodając jeszcze od siebie ubarwiające szczegóły.
To jest raport MAK streszczony w dwóch zdaniach, gotowy na chwilę po katastrofie, albo i na chwilę przed.
To jest dowód.
P.S. Popatrzmy na piękną piosenkę Lecha Makowieckiego i pożegnajmy ICH raz jeszcze…
target=”_blank”>
http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/
http://niezalezna.pl/users/seawolf/
Dziennik Pokladowy Seawolfa, kapitana , oszoloma, jaskiniowgo antykomucha