Jaka jest stopa zwrotu katastrofy smoleńskiej?*
07/02/2011
502 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
Skuteczny polityk jest pragmatykiem. To pierwsze zdanie z pierwszej lekcji polityki, najbardziej znane jest w wersji Winstona Churchilla: „Wielka Brytania nie ma przyjaciół lub wrogów, Wielka Brytania ma interesy”. Działania tej zasady polityki brytyjskiej Polska doświadczyła boleśnie kilkakrotnie. Zasadę tę stosują oczywiście i inne państwa. Mija dziesięć miesięcy od „smoleńskiej katastrofy” i wciąż na różnych blogach, najczęściej w komentarzach, natykam się na zdania typu „Jaki zamach, co by Rosja zyskała, Prezydent Kaczyński odchodził, nic by Rosja nie zyskała”. Zastanówmy się więc jaki interes miała Rosja w zorganizowaniu „katastrofy smoleńskiej”, jakie czerpie niej zyski i jakie poniosła straty. Zysk pierwszy: Nord Stream. Uzależnienie Europy od własnej ropy i gazu jest dla Rosji podwójnym priorytetem: „zmiękcza” stanowisko Unii wobec kwestii dla […]
Skuteczny polityk jest pragmatykiem. To pierwsze zdanie z pierwszej lekcji polityki, najbardziej znane jest w wersji Winstona Churchilla: „Wielka Brytania nie ma przyjaciół lub wrogów, Wielka Brytania ma interesy”. Działania tej zasady polityki brytyjskiej Polska doświadczyła boleśnie kilkakrotnie. Zasadę tę stosują oczywiście i inne państwa. Mija dziesięć miesięcy od „smoleńskiej katastrofy” i wciąż na różnych blogach, najczęściej w komentarzach, natykam się na zdania typu „Jaki zamach, co by Rosja zyskała, Prezydent Kaczyński odchodził, nic by Rosja nie zyskała”. Zastanówmy się więc jaki interes miała Rosja w zorganizowaniu „katastrofy smoleńskiej”, jakie czerpie niej zyski i jakie poniosła straty.
Zysk pierwszy: Nord Stream. Uzależnienie Europy od własnej ropy i gazu jest dla Rosji podwójnym priorytetem: „zmiękcza” stanowisko Unii wobec kwestii dla Rosji niewygodnych, po drugie z handlu „energią” czerpie Rosja największe dochody, w znacznej mierze przeznaczane na odbudowę i modernizację armii. Prezydent Kaczyński należał do najbardziej zaciętych przeciwników rurociągu bałtyckiego. Głosząc konieczność dywersyfikacji dostaw energii do Polski, wspierał Premiera Kaczyńskiego we wdrażaniu w życie projektu gazoportu. Najważniejsze jednak działania podejmował na forum UE. Mimo zabierania mu samolotu i krzesła, doprowadził do uznania kwestii bezpieczeństwa energetycznego Unii za jeden z priorytetów, czego konsekwencją była decyzja o udziale finansowym Unii w budowie rurociągu Nabucco (południowego) z Azerbejdżanu do Europy z pominięciem terenów kontrolowanych przez Rosję.
Co się dzieje po 10 kwietnia: już cztery dni po katastrofie zostaje podpisana umowa umożliwiająca rozpoczęcie budowy w tempie 3 kilometrów dziennie. Następnie Polska wbrew własnym żywotnym interesom bagatelizuje sprawę głębokości położenia rurociągu, co w chwili obecnej oznacza faktyczne odcięcie gazoportu świnoujskiego od morza, przynajmniej jeśli chodzi o statki o większym zanurzeniu, a do takich należą gazowce. Oczywiście będzie można dostarczać gaz np. w baryłkach na pokładzie kutrów :o( (o tym m.in. świetnie
tu a następnie
tu). Następnie: minister Rostowski wycofuje poparcie rządku dla pani Marty Gajęckiej, wicedyrektora Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Pani Gajęcka działając w najlepiej pojętym interesie Polski odmawiała akceptacji dla wniosków konsorcjum rosyjsko-niemieckiego dotyczących uzyskania finansowania Nord-Streamu. Choć kadencja pani Gajęckiej upływała w roku 2013, po cofnięciu rekomendacji przestała pełnić swoją funkcję. Jej miejsce zajmie Słoweniec. (
źródło). I to wszystko osiągnęli raptem w trzy miesiące.
Zysk drugi: Kaukaz jest kluczowy dla Rosji z punktu kontroli strategicznej nad szlakami handlowymi Morza Czarnego, nad przesyłem kaukaskiej ropy oraz kontroli militarnej nad stykiem Europy i Azji. Blokuje również możliwości strategicznych ruchów USA i ich tureckiego sojusznika. Dlatego latem 2008 roku Rosja postanowiła „wyzwolić” ciemiężone narody osetyńskie z gruzińskiego jarzma i uzyskać wspólną granicę z sojuszniczą Armenią, co pozwoliłoby na izolację Azerbejdżanu i osłabienie wpływów amerykańskich. Prezydent Lech Kaczyński, poleciał w rejon walk przeszkadzając w dziele wyzwolenia. Mało tego: w obliczu zagrożenia ekspansją rosyjską faktycznie reaktywował neojagiellońską i piłsudczykowską (prometeizm Hołówki) koncepcję budowy aliansu państw Europy Środkowo-Wschodniej. Po 10 kwietnia 2010 roku: Gruzja przestała się w polityce polskiej zupełnie liczyć, rząd potępił koncepcję neojagiellońską jako nierealną i w obliczu nowych, przyjaznych relacji z Rosją kompletnie niepotrzebną, a nawet groźną. Na strategicznego partnera na Kaukazie wyrosła za to Armenia, którą zdążył odwiedzić p.o. wówczas prezydenta marszałek Komorowski (21 czerwca) oraz minister spraw zagranicznych Sikorski (13 lipca). Gdy Rosja poczuje się zmuszona udzielić bratniej pomocy ciemiężonej opozycji gruzińskiej i obalić awanturniczego Saakaszwilego (sprowokowana na przykład jakimś okrutnym zamachem), nikt palcem nie kiwnie, a najbardziej Polska. Przy okazji „nowe otwarcie” Polski w stosunkach z Rosją spowodowało odsunięcie się Litwy i pozostałych państw bałtyckich, które szukać zaczęły nowej formuły przetrwania w obliczu reaktywacji rosyjskiej polityki imperialnej. I to wszystko Rosja osiągnęła w dwa miesiące.
Zysk trzeci: Neoimperialna polityka Rosji wymaga – jak od wieków – oparcia południowej rubieży o strategiczny łańcuch karpacki. Dlatego Rosja musi kontrolować Ukrainę. W dążeniu do opanowania Ukrainy na drodze Rosji stanęła ukierunkowana prozachodnio prezydentura Juszczenki, którego otruć się nie udało. Gorzej: Prezydent Lech Kaczyński realizując koncepcję neojagiellońską, wsparł Ukrainę, przyczynił się do opracowania przez NATO tzw. MAP dla Ukrainy, doprowadził również do rozszerzenia formuły Partnerstwa Wschodniego. Po 10 kwietnia 2010 r.: Ukraina zrezygnowała z MAP, przedłużyła dzierżawę baz rosyjskich na Krymie o 35 lat z możliwością automatycznego przedłużenia o kolejne dwa lata (a więc do 2047 r.), co praktycznie zamknęło jej drogę do NATO. Zresztą prezydent Janukowycz oficjalnie ogłosił desinteressment przystąpieniem do NATO, za to podpisał szereg umów o partnerstwie wojskowym z Rosją, a nawet rozpoczął rozmowy o udziale Ukrainy w rosyjskim anty-NATO. Te posunięcia sprawiają, że również przynależność Ukrainy do UE staje się zupełnie iluzoryczna. Ponad to bliskie jest przejęcie przez Rosję pełnej kontroli nad ukraińską infrastrukturą przesyłową ropy i gazu. I to wszytko w ciągu ostatnich trzech miesięcy.
Zysk czwarty: w lepkie łapy Platformy będącej bardziej rosyjsko-mafijno agenturą niż polską partią, wpadły wszystkie pozostające poza jej zasięgiem stanowiska: prezesa NBP, prezesa IPN, dowódców wszystkich rodzajów wojsk łącznie z ordynariatem, RPO, ROPWiM. To poniekąd odpowiedź na pytanie „Po co Rosjanie mieliby zabijać Prezydenta, który nie miał szans na reelekcję?” Z Prezydentem leciało jeszcze kilkadziesiąt ważnych dla Polski – również tej przyszłej.
Zysk piąty: perfidna, ohydna, obrzydliwa ale perfekcyjnie przygotowana i prowadzona kampania propagandowa z kulminacją w postaci konferencji Anodiny miała złamać kręgosłup moralny niepokornych Paliaczków.I to – przynajmniej na razie i w części – się udało.
Koszt: NATO po raz pierwszy od 1992 roku przystąpiło do opracowywania planów strategicznych na wypadek wojny Sojuszu z Rosją (
źródło). Następnym krokiem Sojuszu było – przedstawiana przez krajową propagandę jako sukces ministra RadSika – ogłoszenie swego rodzaju gwarancji dla granic Polski. Tego się chyba Rosja nie spodziewała, bowiem od kilku dobrych lat prowadziła szeroko zakrojoną ofensywę propagandową odnośnie zacieśniania współpracy z NATO, rozpuszczała też przy pomocy agentów wpływu i pożytecznych idiotów informacje o swoim możliwym członkostwie w Sojuszu (
wprawdzie dość kuriozalne, ale symptomatyczne). Reakcją Rosji na ogłoszone plany NATO będzie zwiększenie wydatków na armię, co może spowodować trudności gospodarcze, zwłaszcza przy utrzymujących się niskich kosztach paliw kopalnych. Być może sposobem na zwiększenie cen a więc i dochodów Rosji będzie nowa wojna na Kaukazie. Na razie wojna kaukaska odwlekła się chyba w czasie, bo zwiększone zyski Rosja osiąga dzięki zamieszaniu w Afryce Północnej. Ciekawe jak głęboko w tym – dość przecież nieoczekiwanym – zamieszaniu wsadzała łapy sowiecka agentura.
Uwaga: dość nieoczekiwane przystąpienie NATO do rewitalizacji strategii antyrosyjskiej zapewne ma związek z faktem, że NATO
wie kto jest odpowiedzialny za katastrofę smoleńską.
Bilans: stopa zwrotu zdecydowanie wysoka, na pewno w perspektywie krótko- i średnioterminowej. Sporo znaków zapytania o zyski strategiczne. Zwłaszcza, że nie wspomniałem o jeszcze jednym zysku: właściwie wszystko wskazuje na to, że prezydent Białorusi i p.rezydent Rzeczpospolitej Polskiej podobni są nie tylko z wąsów.
P.S. O co zabiega p.rezydent Komoroski na spotkaniu z najpotężniejszymi obecnie ludźmi w Europie? O interesy Polski? O powodzenie jej prezydencji w UE? O wyrównanie warunków funkcjonowania na rynku europejskim polskiego rolnictwa? Nie! O interesy Rosji! O dopuszczenie Miedwiediewa – na razie jako "gościa" – do europejskich narad i procesów decyzyjnych! Mamy agenta, nie prezydenta. Ciekawe btw gdzie są teraz materiały, na podstawie powstał aneks do raportu Macierewicza.
*uaktualniona wersja tekstu opublikowanego 4 sierpnia 2010 roku na moim blogu (s24).