To zrobili Ruscy, prawda?
Byłem wtedy nauczycielem w niewielkiej szkole podstawowej. Czasy były gorące (nie chodzi o temperaturę na dworze) ale największe emocje, po prowokacji bydgoskiej i czterogodzinnym strajku ostrzegawczym, już opadły.
Na środę 13 maja wyznaczono w naszej szkole tak zwany dzień otwarty. Spodziewałem się, o godzinie osiemnastej, licznych rodziców, ponieważ byłem wychowawcą a koniec roku zbliżał się nieuchronnie. Przyszedłem do szkoły dużo wcześniej żeby przygotować lekcje na dzień następny. W mojej pracowni był telewizor. W tych czasach telewizja nadawała przed południem lekcje szkolne, czasem całkiem niezłe. Jednak w antenie coś się popsuło i obraz był niewyraźny. Po siedemnastej zakończyłem niezbędne przygotowania i korzystając z chwili wolnego czasu postanowiłem sprawdzić, czy nie da się tego naprawić. Włączyłem odbiornik akurat na kilka sekund przed podaniem informacji o zamachu. Natychmiast pobiegłem do pokoju nauczycielskiego, żeby powiedzieć koleżankom co się stało (w pokoju były same panie). Na ta wiadomość kilka z nich niemal jednocześnie odpowiedziało „to zrobili Ruscy, prawda?” Resztę popołudnia spędziliśmy przy telewizorze. Nie pamiętam czy przyszli rodzice i czy rozmawialiśmy o postępach ich dzieci. Nic już nie było ważne tego dnia.
Minęło 30 lat a ja wciąż, gdy wspomnę ten dzień, słyszę ten zgodny chór moich starszych koleżanek „to zrobili Ruscy, prawda?”
Bo Pan Bóg, kiedy karę na naród przepuszcza, Odbiera naprzód rozum od obywateli.