Polityczne przypadki bywają nie tylko zaskakujące, ale mogą też skończyć się tragicznie. Właśnie media (Wirtualna Polska) doniosły, że rosyjska telewizja Rassija24 ostro „skrytykowała prezydenta Bronisława Komorowskiego za jego wystąpienie [przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie – przyp. M.R.] poświęcone 75. rocznicy mordu katyńskiego. Rosyjscy dziennikarze uznali za niedopuszczalne stwierdzenie, określające zbrodnię katyńską jako „najstraszniejsze przestępstwo wojenne XX wieku”. Nasz pan prezydent „pojechał po antyrosyjskiej bandzie” i dołączył do ministra Schetyny, któremu także przecież dostało się od braci Słowian ze wschodu, gdy niezbyt ostrożnie wypowiedział się na temat wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau, kwestionując uczestnictwo Rosjan w tym dziele i wszelaką chwałę przypisując Ukraińcom, którzy jakoby dominowali liczebnie w składzie 59 i 60 Armii 1 Frontu Ukraińskiego Armii Czerwonej [bezpośrednio obóz wyzwoliły jednostki 454. Pułku Strzeleckiego z 100. Lwowskiej Dywizji Strzeleckiej].
Taka zniewaga krwi wymaga. A czarna lista (zemsty) FSB staje się coraz dłuższa. Podpadli nasi wybitni mężowie stanu, oj podpadli. Tyle lat budowali z Barackiem Obamą reset w stosunkach z Putinem i tyle razy wypowiadali się z wiernopoddańczym uwielbieniem dla Kremla, że nawet Smoleńsk rozpisali w najdrobniejszych szczegółach we współpracy z wielkoruską bolszewią. Aż tu nagle takie faux pas, bo wiatr historii troszeczkę z innej strony zawiał i Frau Merkel oraz Mr. Obama zażądali zmiany narracji. Nie pomogą dawne kontakty i szkolenia GRU; ani Koziej, ani Dukaczewski. Jak towarzysz pułkownik będzie miał taki kaprys, to podeśle polon i skończy się „rumakowanie” [tak Osioł powiedział do Shreka – przyp. M.R.].
Nie wiem, czy Grzegorz Schetyna i Bronisław Komorowski zdają sobie z tego sprawę, jakiego piwa sobie naważyli, a właściwie w jakie g… wdepnęli. Jeśli nie, może warto, żeby jednak przeczytali dzisiaj ten złowieszczy felieton. A potem niech jeszcze przeczytają fragment artykułu Rafała Ziemkiewicza z ostatniego wydania „Do Rzeczy” (nr 14/113, s. 42) pt. „Ziemkiewicza alfabet ludzi upadłych” na temat Tomasza Arabskiego:
„Klucza do upadku Arabskiego szukałbym w jednym słowie: „strach”. Strach przed konsekwencjami tego, w co się zabrnęło. Wyobrażam sobie, że spoglądając na ciepłe hiszpańskie morze, nad które zbiegł jako dyplomata, widzi, że pewnego dnia wyrzuca ono na brzeg jego trupa – jak to się zdarza ludziom, którzy za dużo wiedza, zwłaszcza o działaniach KGB i pochodnych organizacji”.
Jak zwał, tak zwał, ale wydaje się, że Schetynę i Komorowskiego dopisano już do listy FSB.
Przypomniał mi się właśnie słynny remake westernu „3.10 do Yumy” z Russelem Crowe’m w roli rewolwerowca Bena Wade’a. Pokrótce przypomnę o co chodziło. Zadłużony farmer Dan Evans, dla pieniędzy, podejmuje się eskortować więźnia Bena Wade’a do Yumy. Jednak rewolwerowiec Ben ma kumpli, którzy za wszelką cenę chcą go oswobodzić. Szczególnie jeden z członków bandy Charlie Prince wykazuje wielką determinację w tym dziele. Po licznych przygodach wszyscy nieomal w tym samym czasie docierają do Yumy. Pociąg, który ma zabrać Wade’a przyjeżdża dopiero o 3.10 (15.10 wg. polskiej nomenklatury). Wade’a w saloonie pilnuje wraz z Danem Evansem kilku stróżów prawa w tym miejscowy szeryf. Charlie Prince wpada na szatański pomysł i mężczyznom z Yumy proponuje kasę za każdego zabitego ochroniarza, pilnującego Wade’a. Od razu zgłasza się tabun chętnych. Nie ma zmiłuj! Świat jest brudny i przekupny. Sytuacja eskortujących Wade’a staje się beznadziejna. Saloon otacza armia uzbrojonych i zdecydowanych na wszystko rzezimieszków. W tym momencie miejscowy szeryf rezygnuje i wraz z dwoma, czy trzema pomocnikami decyduje się wywiesić białą flagę i złożyć broń. Farmer Dan Evans zostaje sam! Mission imposible rozpoczęta…
Bezbronni stróże prawa z Yumy, z szeryfem na czele, wychodzą przed saloon w nadziei, że uratowali skórę. Jednak Charlie Prince, to nie jest jakiś pierwszy lepszy mięczak i brak broni u szeryfa nie robi na nim żadnego wrażenia. Krótka kanonada z rewolwerów i strzelb załatwia sprawę. Trup pada gęsto.
Dlaczego mi się ta historia skojarzyła z Arabskim, Schetyną i Komorowskim? Bo ludzie, którzy kręcili westerny poprawnie zgłębili tajniki polityki, władzy, przemocy i prostackiej duszy ludzkiej. To są w gruncie rzeczy bardzo proste mechanizmy i ciągle obowiązują. A przede wszystkim na bolszewickim „dzikim wschodzie”.
Dziennikarz i wydawca. Twórca portali "Bobowa Od-Nowa" i "Gorlice i Okolice" w powiecie gorlickim (www.gorliceiokolice.eu). Zastępca redaktora naczelnego portalu "3obieg". Redaktor naczelny portalu "Zdrowie za Zdrowie". W latach 2004-2013 wydawca i redaktor naczelny czasopism "Kalendarz Pszczelarza" i "Przegląd Pszczelarski". Autor książek "Ule i pasieki w Polsce" i "Krynica Zdrój - miasto, ludzie, okolice". Właściciel Wydawnictwa WILCZYSKA (www.wilczyska.eu). Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.