Holenderska partia liberalna VVN (lewicowo-liberalna – dodam) założyła stronę, na której prosi o podawanie informacyj o niewłaściwym postępowaniu pracowników z Bułgarii, Polski i Rumunii.
Holenderska partia liberalna VVN (lewicowo-liberalna – dodam) założyła stronę, na której prosi o podawanie informacyj o niewłaściwym postępowaniu pracowników z Bułgarii, Polski i Rumunii. Natychmiast część Polaków zapłonęła świętym oburzeniem, rzecznik Unii Europejskiej oświadczył, że jest to niedopuszczalny akt „nietolerancji”, a JE Donald Tusk oświadczył, że podejmie w tej sprawie działania.
Nikt tylko jakoś nie zauważył, że jest to próba założenia ludziom knebla.
W wolnym kraju mogę, jeśli chcę, założyć sobie stronę, na której zbieram informacje o przestępstwach dokonywanych przez mańkutów, przez Murzynów, przez mężczyzn, przez dzieci, przez osoby o grupie krwi A+, przez Amerykanów, przez Etiopczyków, przez osoby chore na AIDS… I kogo to obchodzi? Nikt nie ma obowiązku zgłaszania jakichkolwiek wykroczeń na taką stronę, statystyczna wartość takich danych jest żadna, prawdziwość tych danych też żadna (proponuję tym obrażonym Bułgarom, Polakom i Rumunom pozgłaszać na tę stronę jakieś całkowicie fikcyjne historie – o tym, jak Polak żywcem obgryzł do kości nogę 3-letniej dziewczynce – na przykład) – i koniec.
Niestety: żyjemy w komunizmie – a tu liczą się dane o GRUPACH. Człowiek jest niczym, jednostka zerem – a GRUPY „obrażać” nie wolno.
I to jest i śmieszne – i groźne…