Jak to jest?
15/05/2012
642 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
urząd skarbowy może, a zakład ubezpieczeń społecznych nie
W przypadku zaległości podatkowej urząd skarbowy wraz z tytułem egzekucyjnym wystawia zawiadomienie o zajęciu rachunku bankowego. Dokumenty te wysyła jednocześnie do dłużnika oraz do banku.
Jeśli w międzyczasie zobowiązanie podatkowe zostało spłacone, jest szansa na to, by nie dopuścić do zajęcia rachunku bankowego. Na prośbę podatnika urząd skarbowy po sprawdzeniu na koncie, że wpłata jest zaksięgowana, wycofuje tytuł wykonawczy i pisze pismo zawiadamiające o uchyleniu zajęcia. Wręcza je proszącemu. Ten szybciutko biegnie do banku, co wystarcza, by uchronić konto od blokady albo w najgorszym razie natychmiast ją wycofać.
Procedura ta trwa nie dłużej niż godzinę.
Mogłoby się wydawać, że w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych powinno być podobnie, tym bardziej, że informatyzacja oraz utrzymanie tego systemu kosztuje krocie.
A właśnie, że nie. ZUS ma czas.
Przelew idzie z banku do banku w standardzie jakieś 4 godziny. Natomiast instytucja ta jest tak dziwnie zarządzana, że sprawdzenie, czy przelew dotarł oraz rozksięgowanie go i ujawnienie, by był widoczny w systemie, do którego dostęp ma urzędniczka, trwa koło dwóch tygodni.
Mówiąc inaczej, na koncie ZUS przez dwa tygodnie leży spłacone zobowiązanie, zaś firma ma w tym czasie zablokowane konto, więcej każdy wpływ na rachunek jest natychmiast tam przekazywany zgodnie z dyspozycją o zajęciu. Bank działa według dokumentów i nie wnika, czy jest to zasadne, czy nie.
Jak to nazwać, by było w miarę kulturalnie? Sabotaż?