Bez kategorii
Like

Jak się popełnia samobójstwa

12/01/2012
469 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
no-cover

Ja nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, ale znam kilku prawdziwych znawców

0


 Ja nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, ale znam kilku prawdziwych znawców, w szczególności zaś jednego. Wy także go znacie. Nazywa się ów gość Fiodor Dostojewski i nikt chyba nie będzie tu kwestionował jego kompetencji jako eksperta-psychologa. Posłuchajmy co Fiodor nam powie.

 

Ja: Drogi Fiodorze, jak to było z tym twoim rozstrzelaniem? Bałeś się śmierci?

 

Fiodor: E, tam kochanieńki, zaraz tam bałeś, stałem na mrozie, nos mi zamarzł. Oddychać nie było jak, a koszula to mi się do ciała tak lepiła, jakby ją w krochmalu ktoś namoczył i na grzbiet wciągnął.

 

Ja; Ponoć chcieli was najpierw przywiązać do słupa, potem zasłonić oczy? To prawda.

 

Fiodor: A cóżeś ty kochanieńki myślał? Przecież nie da się aresztanta rozstrzelać ot tak, ustawiwszy go sobie przed lufą. Pokusa by uciec jest wielka, nawet kozak z nahajem i szablą siedzący na kobyle cię nie powstrzyma. Wydaje ci się, że już, już i się uratujesz. Władza wie co robi. Na nas przygotowali słupy okorowane i przywiązali nas do tych słupów. Ja najbardziej się bałem, że popuszczę w spodnie, ale modliłem się i jakoś mi się udało. Kiedy odczytali ten akt łaski wydawało mi się, że to mówią o kimś innym, nie o mnie, że to dla jakiegoś obcego Fiodora ta niespodzianka.

 

Ja: Najlepszy samobójca jakiego wymyśliłeś to Kiriłłow z „Biesów”?

 

Fiodor” No tak, tak, prawda, dużo się musiałem natrudzić przy tym Kiriłłowie, bo widzisz kochanieńki, co innego kiedy ciebie na śmierć wiodą, a co innego kiedy  ty sam na tę śmierć iść musisz. To jest w normalnych warunkach niemożliwe, potrzebne jest silne wzburzenie, wódka albo narkotyki. Inaczej się samobójstwa nie popełni. Jak cię chcą zabić to co innego nie masz wyjścia, ale samemu, to nie, oj nie, ciężko jest.

 

Ja: Popatrzmy więc jak to z tym Kiriłłowem było. Oto cytat:

 

Wierchowieński zadrżał. Z pokoju nie było innego wyjścia. Ucieczka była niemożliwa. Podniósł świecę jeszcze wyżej i patrzył uważnie:nikogo nie było widać. Zawołał półgłosem na Kiriłowa, potem drugi raz głośniej: nikt się nie odzywał.

Czyżby uciekł przez okno?”

Istotnie w jednym z okien lufcik był otwarty. „Nonsens przecież nie mógł uciec przez lufcik” . Przeszedł przez cały pokój aż do okna/ „Oczywiście, że nie mógł”. Raptem odwrócił się szybko. Uderzył go niezwykły widok.

Przy ścianie na wprost okna, na prawo od drzwi, stała szafa. Z prawej strony w kącie pomiędzy szafą i ścianą stał Kiriłow. W dziwacznej przerażającej pozycji. Nieruchomy, wciśnięty, z rękoma przy sobie, jakby wyprężony jak struna, z głową podniesioną i przytuloną do ściany. Stał w samym kącie, chcąc widocznie ukryć się, jakby unicestwić siebie, zniknąć zupełnie. Niewątpliwi schował się, chociaż wyglądało to nieprawdopodobnie. Piotr Stiepanowicz stał trochę na ukos od tego kąta i mógł widzieć tylko kontur postaci. Wciąż nie miał odwagi przesunąć się w lewo skąd mógłby obejrzeć całego Kiriłowa i zrozumieć zagadkę. Serce tłukło mu się gwałtownie w piersiach…Raptem ogarnęła go wściekłość: krzyknął dziko, zaczął tupać nogami i rzucił się do tego straszliwego miejsca.

Gdy dobiegł znów stanął jak wryty, zdjęło go jeszcze większe przerażenie. Uderzyło go przede wszystkim to, że pomimo krzyku i jego wściekłego naskoku postać nie ruszyła się, nie drgnęła nawet jak gdyby była to kamienna lub woskowa figura. Bladość twarzy Kiriłowa była niezwykła czarne oczy – nieruchomo wpatrzone w jakiś punkt. Piotr Stiepanowicz przesunął świecę z góry do dołu i znów z dołu do góry, oświetlając ze wszystkich stron i oglądając tę twarz. Zauważył, że Kiriłow patrząc gdzieś w przestrzeń widzi go jednak i może nawet obserwuje. Przyszła mu do głowy myśl, by podsunąć ogień wprost do twarzy „tego łajdaka”, podpalić i zobaczyć co tamten zrobi. Wtem wydało mu się, że podbródek Kiriłłowa drgnął, a na ustach jego ukazał się pogardliwy uśmiec, jak gdyby zgadł myśl Wiechrowieńskiego. Piotr Stiepanowicz zatrząsł się cały i chwycił Kiriłłowa mocno za ramię.

Potem stało się coś tak niespodziewanie potwornego, że Piotr Stiepanowicz nie mógł zupełnie odtworzyć w pamięci całej sceny. Ledwo dotknął Kiriłłowa ten szybko pochylił głowę i głową wytrącił mu świecę z rąk. Lichtarz z hałasem upadł na podłogę i świeca zgasła. W tej chwili Wierchowieński poczuł nagły ból w małym palcu lewej ręki. Krzyknął i już nie wiedząc co robi trzy razy uderzył z całej siły rewolwerem po głowie Kiriłłowa, ktoryw czepił się w niego i wpijał w palec zębami. Wyrwał nareszcie palec i co tchu zaczął uciekać szukając drogi po omacku. A za nim leciały z pokoju straszliwe okrzyki:

 

  • Zaraz, zaraz, zaraz, zaraz!…

Tak z dziesięć razy. Lecz Wierchowieński biegł. Już był na ganku gdy usłyszał głośny strzał. Wtedy dopiero zatrzymał się i zaczął odzyskiwać przytomność. Stał tak po ciemku około 5 minut. Wreszcie wrócił znów do mieszkania. Trzeba było jednak odnaleźć świecę. Tu przemknęło mu przez głowę drobne wspomnienie. Przypomniał sobie, że wczoraj, gdy zbiegł do kuchni, by zwymyślać Fiedkę, zobaczył w kącie na półce duże, czerwone pudełko zapałek. Po omacku skierował się na lewo do drzwi kuchennych, odszukał je, przeszedł przez przedsionek i doszedł po schodach do kuchni. Na półce w tym miejscu, które majaczyło mu w pamięci natrafił palcami na nie zaczęte jeszcze pudełko zapałek. Nie zapalając wrócił natychmiast na górę. Dopiero przy szafie, tam gdzie bił rewolwerem po głowie Kiriłowa, przypomniał sobie o ugryzionym palcu i poczuł natychmiast nieznośny ból. Zacisnął zęby, zapalił jakoś ogarek, wcisnął go do lichtarza i rozejrzał się dookoła. Przy oknie z otwartym lufcikiem, nogami do prawego rogu leżał trup Kiriłowa. Strzał był wymierzony w prawą skroń, a kula wyszła wyżej z lewej strony, przebijając na wylot czaszkę. Wszędzie widniały bryzgi krwi i mózgu. Rewolwer został w ręce samobójcy.

 

Ja: Wspaniały opis Fiodorze.

 

Fiodor: Dziękuję, kochanieńki, dziękuję.

 

Ja: Jak myślisz, czy przed śmiercią każdy spotyka diabła tak jak Kiriłow

 

Fiodor: Zapewniam cię gołąbeczku, że każdy, najkażdziejszy musi tego diabła spotkać. Inaczej po prostu być nie może.

 

Ja: A tobie też się pokazał, kiedy cię mieli rozstrzelać?

 

Fiodor: Pokazał się, a jakże, pokazał gołąbku ty mój, alem go w palec ugryźć nie mógł, bo mnie związali wcześniej. Pokusa jednak jest wielka.

 

Ja: Czy myślisz Fiodorze, że można się przygotować na śmierć i iść do niej spokojnie z uśmiechem, tanecznym krokiem?

 

Fiodor (zdziwiony): A skąd ty kochanieńki jesteś, skądeś przyjechał, że takie pytania zadajesz?

 

Ja: No z Polski.

 

Fiodor: ?????? Teraz mi to mówisz zdrajco Rusi Świętej! Sprzedawczyku, watykański agencie wpływu! Na śmierć, krokiem tanecznym?!!! Niegodziwiec z ciebie gołąbeczku, szacunku dla osoby starszej nie masz za grosz ani za kopiejkę. Widział kto by tak kpić z człowieka, prawosławnego w dodatku?! Tfu! Polaczyszka!

 

Uzyskawszy niezbędne informacje od największego autorytetu w dziedzinie psychologii skazanych na śmierć i samobójców przybyłem tu czym prędzej by się nimi z wami podzielić.

 

Przypominam, że moje książki można już kupić w Warszawie w księgarni Tarabuk przy ulicy Browarnej 6, a także w sklepie Foto-Mag przy Alei KEN 83 lok.U-03, tuż przy wyjściu z metra Stokłosy, naprzeciwko drogerii Rossman. Można je też kupić w księgarni "U Iwony" w Błoniu oraz w księgarniach w Milanówku po obydwu stronach torów kolejowych, a także w tymże Milanówku w galerii "U artystek". Aha i jeszcze w galerii "Dziupla" w Błoniu przy Jana Pawła II 1B czyli w budynku centrum kultury. Cały czas zaś są one dostępne na stronie www.coryllus.pl  Zapraszam. Uwaga! Atrapia i Toyah dostępne są jedynie w sklepie Foto-Mag, bo tak i już. Może kiedyś będą także gdzie indziej, ale na razie ich tam nie ma. Książkę Toyaha o liściu można kupić jeszcze w Katowicach w księgarni "Wolne słowo" przy ul. 3 maja. Gdzie to jest dokładnie, pojęcia nie mam.

Informuję także, że dnia 13 stycznia, w piątek, o 18.00, w Domu Polonii przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie odbędzie się spotkanie z blogerem coryllusem, autorem licznych książek i publikacji internetowych. Zapraszam. 

0

coryllus

swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy

510 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758