HYDE PARK
Like

Jak się Polskę naprawia

02/06/2013
1402 Wyświetlenia
36 Komentarze
17 minut czytania
Jak się Polskę naprawia

Ojczyznę możemy traktować poważnie albo niepoważnie. Gdy podchodzimy do niej serio, jako miejsca wywalczonego krwią przodków, okupionego ofiarami wielu bohaterów, męczenników i zwykłych ludzi, oraz z powagą myślimy o Niej jak o naszym Domu, miejscu jeszcze nie doskonałym ale wymarzonym, gdzie chcemy wychowywać nasze dzieci, pracować, spędzić starość i umrzeć – to gotowi jesteśmy na podjęcie działań z pełnym oddaniem, zdecydowane posunięcia i ryzyko ofiary największej, lub ofiary z własnego sumienia.

0


Żołnierzu, czy dla Ojczyzny byś zabił wroga?

Obywatelu, czy byłbyś swojej Ojczyzny żołnierzem?

 

Gdy Ojczyznę traktujemy niepoważnie, jako jedno z wielu mniej lub bardziej nieciekawych miejsc, jako niechętną konieczność, miejsce do kłusowania lub planszę do gry, to wtedy grabimy do siebie i działamy tak, by się nie narażać, by było lekko , łatwo i przyjemnie, udajemy działania lub zachowujemy się kunktatorsko,  dogadujemy się jak przy podziale łupów i manipulujemy przez media bardziej tworząc sobie legendę niż chcąc prawdziwych zmian na lepsze.

 

W Ojczyźnie traktowanej niepoważnie nie ma wrogów, zdrajców i ludzi zasługujących na stryczek, czy ciężkie więzienie. Są tylko przeciwnicy, antagoniści z własnej klasy (których trzeba chronić), marni politycy karani jedynie kartką wyborczą.

 

W ojczyźnie traktowanej niepoważnie planuje się jej naprawę, nie przejmując się logiką i faktami. Z jednej strony dociera się do informacji, że serwery z systemem wyborczym są w Rosji, przez co każdy rozumie, że z poziomu administratora Rosjanie na samej maszynie, będą mogli dokonać dowolnej ingerencji w wynik wyborczy w Polsce – co dziwnie się składa z doniesieniami o szkoleniu w Moskwie członków Państwowej Komisji Wyborczej; z drugiej strony określa szansę na Polski naprawę jarając się wyższymi słupkami poparcia dla PiS niż dla PO, co sugeruje, że PiS może wygrać, a jak wygra to będzie rządzić, a jak będzie rządzić to zmieni się wszystko w Polsce na lepsze.

 

No to jak jest? Jeśli serwery są w Rosji i wynik wyborów ustalają Rosjanie, to jakie ma znaczenie czy w sondażach wyborczych nawet na dzień przed wyborami wygrywa PiS? I to nawet nie dlatego,  że dotychczas rzetelność sondażowni była kwestionowana i nagle być przestała. Przecież nawet gdyby głosowanie było po myśli PiS, to jak zauważyliśmy na początku: wynik wyborów w Polsce ustalają Rosjanie. Albo więc PiS chce uzdrowienia i naprawy Polski naprawdę, a wtedy nie ma szans wygrać bez względu na sondaże, głosowanie i prawdziwe poparcie społeczne, gdyż Rosjanie na naprawę Polski przecież nie pozwolą. Albo (o zgrozo) Putin pozwoli wygrać PiSowi, co będzie znaczyło, że tak naprawdę partia Jarosława Kaczyńskiego nie chce żadnej naprawy Polski, lub jest do niej niezdolna (bo np. i tak rządzić nie będzie) i że jesteśmy ogólnie robieni w trąbę. Rosyjskich przywilejów wyborczych nie otrzymuje się bowiem bez powodu.

Albo, ostatnie wyjście: Rosjanie nie będą się wtrącać, bo są uczciwi, grają fer i nie mają zamiaru wykorzystywać faktu umieszczenia polskiego systemu liczenia głosów wyborczych na ich serwerze – co pewnikiem zakomunikowali członkom PKW w Moskwie (demonstrując jak świetne są zabezpieczenia przed adminami, jak mądry system nie daje się oszukać i jak można wszystko sprawdzić procesami kontrolnymi. Ktoś wierzy w to ostatnie?

 

sondaz2

 

W ojczyźnie traktowanej niepoważnie nie traktuje się planów naprawczych poważnie i nie traktuje poważnie społeczeństwa, oraz zasad logicznych. Właśnie takie bajki opowiada, że oto proszę, bandę złodziei i zbrodniarzy będących na pasku mistrzów gry ze wschodu będzie można odsunąć samemu, bez wtrącania się mistrzów gry ze wschodu w działania przeciw im samym podejmowane na ich stoliku. Gdy traktowanie niepoważne, gra lekka łatwa i przyjemna, zabawa w demokrację, pieniądze z budżetu, swobodne podejście do wartości, zasad i wiedzy, jeśli walka to na PR-y, jeśli przegrana to z zasobnym portfelem, jeśli wygrana to pod publiczkę, bez znaczenia dla Polski, a jej naprawa okaże się znów pozorna, fragmentaryczna, nieistotna na dłuższą metę.

 

Niepoważne traktowanie Ojczyzny jest też nieadekwatne do ofiary jaką poniesiono 3 lata temu. Jak można w odpowiedzi za śmierć Polskiej Elity, za zbrodnie i jawne zdrady, za zamach stanu, likwidację armii oraz okradzenie Polaków na 1 bilon złotych odpowiadać walką na słupki, polemikami, karteczką, demokracyjką i grą wyborczą?  Tu na miękkie i nie pewne działania miejsca chyba nie ma i być nie powinno – jeśli się jest poważnym patriotą, a Ojczyznę traktuje poważnie.

 

Raz będąc w podobnej sytuacji, choć jeszcze nie tak tragicznejwewnętrznie i popełniając wiele niepotrzebnych błędów (dziś do uniknięcia) pokazano co oznacza poważne traktowanie ojczyzny i jak ludzie poważni Polskę naprawiają. Przypomnijmy fakty:

 

W latach 1921-1926 w Polsce panował podobny burdel i festiwal niemożności, korupcji, łapówkarstwa oraz rozszalałej agentury jak dzisiaj. Niewiele osób pamięta, że oprócz szalejącej inflacji, z którą z trudem poradził sobie pozaparlamentarny rząd Władysława Grabskiego w 1925 roku mieliśmy koszmarne zadłużenie państwa (400 mln ówczesnych złotych w I połowie), strajki generalne i masowe demonstracje (przetaczające się przez kraj od 1923 r.) oraz nagły wzrost cen energii i materiałów przemysłowych (o 15%) oraz w konsekwencji żywności (16,2%). Do tego mieliśmy permanentny kryzys konstytucyjny (5 kolejnych desygnowanych nie było w stanie powołać rządu) i skandalicznie niską popularność Prezydenta oraz partii rządzących do tej pory. W społeczeństwie wrzało, do czego przyczyniła sie sprawa wybuchu prochowni 13 października 1923 w Cytadeli Warszawskiej, w której zginęło 25 osób (40 ciężko rannych) odnośnie którego śledztwo było w powszechnej opinii sfingowane i niewiarygodne; a także strzelanie do demonstrantów 5 listopada 1923 w Krakowie na rozkaz Ministra Spraw Wewnętrznych Władysława Kiernika – część wojska najpierw przeszło na stronę demonstrantów, dlatego w wyniku strzałów zginęło 18 cywilów, 3 oficerów i 11 szeregowców.

 

Tak odbijało się czkawką zdemoralizowanie części polityków i urzędników przez zaborców, życie na zdewastowanym wojną ugorze, aktywność agentury i finansjery ościennej, a przede wszystkim tragiczna pomyłka Romana Dmowskiego, który raz nie myśląc strategicznie zadziałał krótkowzrocznie (bojąc się silnych rządów Piłsudskiego) utrącając „amerykański” system prezydencki Józefa Buzka, a wprowadzając Konstytucją Marcową, fatalny ustrój parlamentarno-gabinetowy. W dodatku bardzo rozdrobniony, niefunkcjonalny i łatwy do sparaliżowania przez obce wpływy, lub wykorzystania przez aferzystów.

 

Ale wróćmy do dat.

 

Początek 1926 to strajki warszawskich tramwajarzy i pracowników telefonów, rozruchy z udziałem bezrobotnych w Kaliszu, a także krwawe starcia z policją protestujących w Stryju, Włocławku i Lublinie.

 

Na dodatek doszły następujące czynniki zewnętrzne:

 

1922 w Rapallo zawarto układ sowiecko-niemiecki. Jego główne postanowienia zakładały zakończenie wzajemnych roszczeń finansowych obu stron, intensyfikację kontaktów gospodarczych, nawiązanie stosunków gospodarczych oraz zainicjowanie współpracy wojskowej pomiędzy sygnatariuszami. Układ ten oznaczał znaczne pogorszenie sytuacji międzynarodowej Polski.

 

15 czerwca 1925 wygasła konwencja górnośląska i rozpoczęła się wojna celna II Rzeczypospolitej z Republiką Weimarską. Niemcy zaprzestały kupna polskiego węgla. Doprowadziło to do nagłego pogorszenia sytuacji gospodarczej w Polsce.

 

16 października 1925 mocarstwa zachodnie podpisały układ w Locarno, w którym Niemcy gwarantowały jedynie nienaruszalność swojej zachodniej granicy, pozostawiając sprawą otwartą uznanie granic na wschodzie.

 

W tej sytuacji pierwszy raz Piłsudski wysłuchał Grupę Jastrzębi (m.in. Beck, Kot, Wieniawa) która poprzez Gen. Orlicz-Dreszera zaproponowała przeprowadzenie przewrotu ratującego Polskę. Co prawda pierwsze przygotowania powzięto już 27 listopada 1925 r. ale miały one bardzo szczególny charakter. Po pierwsze,  grupa żołnierzy wywiadu (dwójkarze) i osób mających doskonale poinformowanych , przygotowała listę ponad 1000 nazwisk najwiekszych szkodników, którzy albo przez zdradę (agenci niemieccy, sowieccy, austryjaccy, a nawet angielscy), albo przez złodziejstwo albo przez niewiarygodną głupotę mogli doprowadzić Polskę do utraty suwerenności.  Autorzy listy nie działali na oślep, mieli dostęp do skrzętnie ukrywanych przed społeczeństwem akt prokuratorskich dotyczącymi kilku tysięcy umorzonych przestępstw i afer gospodarczych z udziałem posłów, polityków, urzędników oraz wojskowych będących przy władzy lub w parlamencie, oraz do pełnych biografii tych osób. Wielu z list proskrypcyjnych było elementem ówczesnej „gry teczkami” czyli np. szantażu z powodów obyczajowych przez rezydentów z Niemiec (a najbardziej podatnymi na szantaż byli homoseksualiści, z których niemal 100% wysługiwało się obcym wywiadom) lub jako byłych współpracowników Ochrany (tu kwity mieli bolszewicy). Jak napisałem byli to ludzie traktujący Ojczyznę poważnie, poważnie myślący o jej przyszłości i gotowi na poważne działania. A poza tym wiedzieli co to znaczy powaga działań, ryzyko, co mogą wygrać przez działanie, a co stracić przez zaniechanie, bo w większości byli to żołnierze frontowi. Umysł żołnierski w owych czasach działał prosto: jeżeli odzyskanie niepodległości zostało przepłacone śmiercią kilkuset tysięcy żołnierzy i cywilów (I Wojna Światowa, Legiony, Wojny Graniczne, Wojna 1920 r., Powstania Śląskie itd), to jeśli dalsze utrzymanie niepodległości Polski wymaga likwidacji zdrajców, defraudantów, złodziei, tchórzy i innych szkodników, to warto to zrobić, na zasadach prawa wojennego. A żeby było prawo wojenne zadziałało musiała być ogłoszona wojna przeciwko szkodnikom, o zabezpieczenie suwerenności Państwa Polskiego. Tą wojną będzie „Zamach Majowy” toczony tak naprawdę na dwóch frontach. O zapomnienie tego drugiego starają się dzisiejsi zdrajcy, zbrodniarze, aferzyści i agenci obcy działający pod przykrywką, pragnący naszego upadku i swojej bezkarności. Bo samo jego przypomnienie, może być im zagrożeniem, w końcu nigdy nie wiadomo, czy znajomość właściwego rozwiązania, nie popchnie kogoś do trudu jego zastosowania.

 

Boją się, więc tym bardziej przypomnę.

 

18 kwietnia 1926 Gen. Żeligowski wydał rozkaz przeprowadzenia zgrupowania wojska w okolicy Rembertowa na dzień 10 Maja, a 12 Maja Piłsudski wkroczył do Warszawy. Celem było przejęcie władzy i odebranie urzędu nie panującemu nad sytuacją Prezydentowi Wojciechowskiemu, oraz – co nie mniej ważne – cicha likwidacja agentury i szkodników. W czasie, gdy walki na głownym, głośnym i zapamiętanym przez historię froncie jeszcze trwały, w czasie gdy ulice Warszawy huczały od wystrzałów i dział, gdy ginęli prości żołnierze po jednej i drugiej stronie (Ci i Ci tak naprawdę wierni) klatki schodowe zastukały cichymi krokami, a do mieszkań osób z listy zapukali egzekutorzy.

 

1 Czerwca 1926 r. wolne od obcych wpływów Zgromadzenie Narodowe wybrało Prezydenta Mościckiego, elita zaczęła się dogadywać, a większość mącicieli zniknęła z pola widzenia. W ten sposób Polska zaczęła ponosić się z chaosu. Niestety najpierw światowy kryzys 1929 zatrzymał polepszającą się koniunkturę gospodarczą, a potem wrzesień 1939 zlikwidował II RP. Jest opinia niektórych historyków, że Niemcy musieli zaatakować wprost, gdyż po tzw. Przewrocie Majowym została im wycięta prawie cała agentura wpływu. Nawet ci nie zabici zostali tak bardzo przestraszeni, że odsunęli się od polityki i gospodarki. Niemcy nie mieli więc innych środków niż wojna, by uzyskać kosztem Polski wyznaczone cele gospodarcze i polityczne. Podobnie po stronie Sowieckiej. Oczywiście została też skrzywdzona grupa osób niewinnych, wpisanych na listy w wyniku błędu, osobistych animozji, czy chęci ugrania niezbyt patriotycznych celów. Ale jeśli uznamy, że to była wojna, to padły ofiary jak na wojnie, podobnie jak w okopach czy podczas szarży.

 

Wojnie, która miała szansę być wygraną, gdyby historia inaczej się potoczyła globalnie. Wygrano za to z pewnością naprawę Polski.

 

Ale wtedy mieliśmy poważne służby, poważnych polityków, prawdziwych żołnierzy, sprawdzonych patriotów i poważne Ojczyzny traktowanie. Wszyscy oni myśleli naprawdę o jej ratowaniu i budowaniu jej wielkości, uznając, że już żartów nie ma i nie czas na półśrodki.

 

Inne czasy?

 

Dziś tak Amerykanie postępują z „terrorystami”, nie zawsze u siebie zresztą.

 

ŁŁ

 

Ps. tekst stanowi punkt wyjścia do dyskusji w ramach podsumowania 24 rocznicy 4.06.1989

0

Tomasz Parol

Tomasz Parol - Redaktor Naczelny Trzeciego Obiegu, bloger Łażący Łazarz, prawnik antykorporacyjny, zawodowy negocjator, miłośnik piwa z przyjaciółmi, członek MENSA od 1992 r. Jeśli mój tekst Ci się podoba, lub jakiś inny z tego portalu to go WYKOP albo polub na facebooku. Jeśli chcesz zostać dziennikarzem obywatelskim z legitymacją prasową napisz do nas: redakcja@3obieg.pl

502 publikacje
2249 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758