Skoro jak teraz się okazuje nie stać nas na finansowanie jednocześnie poszukiwań gazu łupkowego i budowę elektrowni atomowej, to po co pół roku temu powoływano spółki mające przygotować i budować elektrownie jądrową
1. Podczas sejmowej debaty w dniu 24 października nad informacją bieżącą, dotyczącą zaniechania przez gdańską Energę budowy bloku energetycznego o mocy 1000 MW w Ostrołęce, minister Skarbu Mikołaj Budzanowski, dosyć niespodziewanie oświadczył, „że priorytetem dla Polski jest poszukiwanie i zwiększenie wydobycia węglowodorów, zaś na decyzję w sprawie programu jądrowego trzeba poczekać przynajmniej do przełomu roku 2014/2015”.
Tego samego dnia prezes Polskiego Koncernu Energetycznego (PGE), zresztą bliski kolega premiera Tuska z czasów Kongresu Liberalno – Demokratycznego, Krzysztof Kilian posunął się jeszcze dalej stwierdzając „PGE uczestniczy w budowie bezpieczeństwa energetycznego Polski choćby przez energetykę jądrową, czy gaz łupkowy. I tu mała dygresja – te dwa programy nie mogą się zakończyć sukcesem. Jeden wyklucza drugi. Nie można mieć ruchu lewostronnego i prawostronnego na jednej ulicy, bo grozi to poważnymi konsekwencjami”.
2. A przecież zupełnie niedawno bo w czerwcu tego roku poseł Aleksander Grad (przez poprzednie 4 lata minister skarbu w rządzie Donalda Tuska), zrezygnował z mandatu poselskiego i na początku lipca rada nadzorcza PGE powołała go na prezesa aż dwóch spółek PGE Energia Jądrowa i PGE Energia Jądrowa 1.
Obydwie spółki miały przygotować i realizować budowę pierwszej elektrowni atomowej w Polsce, a prezes Grad jak się niedawno przyznał, otrzymał wynagrodzenie w wysokości 55 tys. zł miesięcznie. Podobne wynagrodzenia otrzymało jeszcze dwoje wiceprezesów obydwu spółek.
Oczywiście obydwie spółki zatrudniają już licznych pracowników z wysokimi wynagrodzeniami, a przygotowanie budowy elektrowni i wszelkie analizy z tym związane w najbliższych latach mają kosztować aż 1,5 mld zł.
3. Wygląda więc na to, że w czerwcu tego roku poszukując atrakcyjnego miejsca zatrudnienia dla byłego ministra skarbu Aleksandra Grada (jako poseł zarabiał około 9 tysięcy miesięcznie jako prezes spółek, które w przyszłości mają budować elektrownię atomową zarabia 6-krotnie więcej), zdecydowano się na uruchomienie projektu, którego ciężaru w żaden sposób nie są w stanie unieść ani największy polski koncern energetyczny, ani zaproponowany przez premiera Tuska w tzw. II expose wehikuł inwestycyjny z udziałem BGK i spółki Inwestycje polskie.
Ba minister Budzanowski podczas wspomnianej debaty w Sejmie podkreślał, że środki finansowe, które znajdą się w BGK i spółce Inwestycje polskie z tymi wygenerowanymi przy pomocy swoistej dźwigni finansowej, mają wspomagać poszukiwania gazu łupkowego w Polsce realizowane przez duże polskie firmy, a więc raczej będzie ich brakowało na cokolwiek innego.
Eksperci związani z przemysłem gazu łupkowego twierdzą, że jeżeli Polska miałaby już za kilka lat pozyskiwać gaz łupków, to 5 mld zł rocznie jakie chcą na razie rocznie wydawać na ten cel nasze koncerny energetyczne to stanowczo za mało.
W USA ,które są światowym liderem w wydobyciu gazu łupkowego dokonuje się około 1000 odwiertów rocznie i pochłania to około 15 mld USD, a więc ponad 45 mld zł i bez takich wydatków w najbliższych kliku latach, Polska, nie będzie znaczącym producentem tego surowca.
4. Skoro już listopadzie 2011 roku, w swoim expose na inaugurację II kadencji rządu, premier Tusk mówił o stworzeniu specjalnego funduszu na który będą odprowadzane wpływy podatkowe z wydobycia gazu łupkowego w Polsce, i z tego funduszu miałyby być wspomagane wypłaty emerytur, to już wtedy chyba zakładano, że to będzie priorytet w budowaniu niezależności energetycznej naszego kraju a także znaczące wsparcie dla systemu emerytalnego w przyszłości.
Skoro jak teraz się okazuje nie stać nas na finansowanie jednocześnie poszukiwań gazu łupkowego i budowę elektrowni atomowej (koszt elektrowni z urządzeniami towarzyszącymi to przynajmniej 65 mld zł), to po co pół roku temu powoływano spółki mające przygotować i budować elektrownie jądrową, które jak słyszymy mają wydać na te przygotowania przynajmniej 1,5 mld zł.
Czy aż tyle pieniędzy ma nas kosztować utrzymanie byłego ministra Grada i jego kolegów, bo przecież już dzisiaj wiadomo, że będą oni produkować tylko tony analiz i ekspertyz, a elektrowni atomowej budować nie będą?