WIEDZA
Like

Jak rodzice niszczą własne dzieci używając Wi-Fi

27/01/2016
723 Wyświetlenia
1 Komentarze
14 minut czytania
Jak rodzice niszczą własne dzieci używając Wi-Fi

Już dawno temu, czyli od czasu, kiedy kierowanie aparatem państwowym przejęli naczelnicy korporacji bankowych, nie mających związku z miejscową ludnością, instytucje zwane państwowymi przestały pełnić swoją rolę, czyli ochronę ludności, do której de facto zostały powołane. Przypomnę, uchwalone w Polsce prawo bankowe mówi, że sądy muszą każdą sprawę zgłoszoną przez bank rozpatrzeć w przeciągu 3 dni, a jak złoży normalny obywatel sprawę przeciwko bankowi, to na wokandę sprawa ta wejdzie po uważaniu, czyli za parę miesięcy, lat. Typowym przykładem jest trzymanie w areszcie człowieka przez 13 lat – Marian Wegera – kiedy wyrok za jego rzekome przestępstwo wynosi maksymalnie 3-4 lata.

0


 

I jak donosiła prasa, żaden przedstawiciel „wymiaru sprawiedliwości” zamieszany w tą sprawę, nie stracił posady, ani nie otrzymał zakazu pracy. Góra przykryła wszystko. A tacy spolegliwi pracownicy są potrzebni w każdym ustroju.

Już w 1995 roku, w wydanym przez nas podręczniku pt.: „Zarys ekotoksykologii” (J. Namiesnik, J. Jaśkowski, Gdańsk 1995) przedstawiliśmy problemy zdrowotne, wynikające z używania telefonów komórkowych i związanego z tym wzrostu zanieczyszczeń elektromagnetycznych w środowisku. Przypomnę, że pierwsze telefony komórkowe, które pojawiły się w Polsce, miały moc nadawczą przekroczoną o 100 razy, w stosunku do wówczas obowiązujących norm. Jak Szanowni Czytelnicy wiecie, żadna rządowa z nazwy instytucja, nie informowała o tym fakcie, wręcz ukazywała się cała masa artykułów dezinformacyjnych. O ile się nie mylę, to brylowali w tej dezinformacji „naukowcy” z miasta Łodzi.

W Polsce można było pisać prace tylko i wyłącznie i tzw. efekcie termicznym, czyli mówiąc prościej o podgrzewaniu komórek. Wszelkie inne badania dotyczące choćby zmiany ładunku powierzchniowego błon komórkowych pod wpływem promieniowania niejonizującego, były zakazane. Żadne czasopismo nie chciało przyjmować takich prac do druku. Można było tylko i wyłącznie wygłaszać referaty na ten temat na konferencjach. Prowadzone przez nas eksperymenty oddziaływania aerojonów na organizmy żywe, na przykład w białaczce mysiej L 1210, czy MM-B-16, czy gojenie się ran, udowadniały jednoznacznie przyspieszanie reakcji biochemicznych pod wpływem jonów ujemnych i hamowanie tych reakcji pod wpływem jonów dodatnich. To były eksperyment z lat 1980.! Pomiary pól elektromagnetycznych przeprowadzonych w mieszkaniach prywatnych w pobliżu transformatorów wykazały pełną korelacje pomiędzy wielkością natężenia pola, a nowotworami, szczególnie u dzieci. Czym większe pole, tym częściej występowały nowotwory u małych dzieci.

Jakież było moje zdziwienie, kiedy znalazłem artykuł J. Fetzera z 9 stycznia 2016 roku, który przeprowadzając wywiad z Barrie Trower ujawnił, że taki zakaz publikacji wyników eksperymentów z polem elektromagnetycznym był prowadzony na całym świecie, zarówno bowiem w USA, jak i Anglii rządy zakazały publikacji o skutkach oddziaływania elektromagnetycznego innego, aniżeli termiczne. Poniższy rysunek pokazuje korelację pomiędzy źródłami promieniowania, a częstotliwościami.

Tak więc sprawa blokowania prowadzenia eksperymentów, udowadniających szkodliwość promieniowania niejonizującego, częstotliwości od sieciowej do komórkowej, była globalna. Obowiązywała zarówno w krajach Demoluda, jak i Anglii, Kanadzie, Australii i USA. Czyli o żadnej Zimnej ani Cieplej wojnie tak na prawdę mowy być nie mogło. Wszyscy musieli robić to, co góra nakazała. W Gdańsku po prostu na te tematy zabrakło dofinansowania.

A sprawa jest bardziej aniżeli poważna. Jak uczy doświadczenie, telefony komórkowe stały się jedną z głównych zabawek kobiet. Podobnie większość sprzętu gospodarstwa domowego, kuchenki mikrofalowe, bezprzewodowe płyty grzejne, urządzenia Wi-Fi instalowane w domach, w jednoznacznie negatywny sposób wpływają szczególnie na zdrowie kobiet. Niestety, jest to związane z tzw. nowobogaceniem się. Już prof. F. Koneczny zauważył, że bogactwo nie może iść przed rozumem. Nagły skok zarobkowy kobiet uwidacznia się właśnie w zakupach. Powstał nawet termin shopping, jako stan umysłowy – szał zakupów. W MAD V z 2005 roku jest już uznany za chorobę psychiczną. Do tego jeszcze dojdę.

Otóż Panie mają, od urodzenia, jakieś 400 000 pęcherzyków, z których powstaje około 400 jaj. Od urodzenia znajdują się one w formie niedojrzałej w podbrzuszu. Niestety, urządzenia elektryczne najczęściej znajdują się na tej samej wysokości. Oddziaływanie i uszkodzenia się sumują, co udowodniły liczne prace eksperymentalne. Zarodek narażony jest najbardziej w okresie pierwszych 4-6 tygodni ciąży. W tym okresie zdecydowana większość kobiet jeszcze nie wie, że jest w ciąży i nie podejmuje żadnych środków ostrożności. Po urodzeniu dziecka jeszcze się nasila to „elektryzowanie” mieszkania. Kupuje się Wi-Fi zamiast kablowych połączeń. Wstawia się drugi, lub trzeci telewizor do sypialni – bo nas stać. Dziecku od razu, jak tylko umie siadać, kupuje się gry komputerowe, lub jak jest starsze, komputery. A dziecko siedzi i patrzy w migający ekran. Przecież mamuśka nie daje mu brzytwy, tylko zabawkę. Problem polega na prostych prawach fizycznych. Mózg dziecka ma większą zawartość wody i miękkie kości. Osłabianie energii promieniowania elektromagnetycznego jest zatem znacznie mniejsze, aniżeli u dorosłego osobnika. Innymi słowy, już znacznie niższe dawki powodują uszkodzenia. Badania udowodniły, że kobiety narażone na działanie Wi-Fi w okresie pierwszych tygodni ciąży miały aż o 47,7% większą stopę poronień, aniżeli kobiety nienarażone. Poziom ekspozycji był znacznie mniejszy, aniżeli 5 mikrowat na centymetr kwadratowy, a więc ten, na który są narażone dzieci w szkołach. Jeszcze bardziej są narażone dzieci w szkołach prywatnych, ponieważ dyrekcje tych szkół lubią się popisywać nowościami, a nie wiedzą. Ich klienci na wiedzy także się nie znają, ale co oczy widzą, to widzą.

Na czym polega problem kumulacji uszkodzeń? Otóż mitochondrialne DNA jest 10 razy bardziej wrażliwe na uszkodzenia, aniżeli DNA jądrowe. W czasie zapłodnienia mitochondrialne DNA przekazywane jest od matek. Czyli skutki są przesyłane z pokolenia na pokolenie. Konsekwencją takiego stanu rzeczy są właśnie między innymi poronienia. Każda „kochająca inaczej” matka kupuje swojemu dziecku te wszelkie nowinki. Widzimy to już w szkole podstawowej, gdzie każdy prawie maluch ma komórkę i dzwoni bez przerwy. A jeszcze 20 lat temu żadne dziecko nie miało komórki i świat się nie walił. Obecnie nawet jak rodzina cienko przędzie, to dziecko komórkę musi mieć.

Podobnie było zresztą na początku lat 1990. z tymi okularami ze specjalnymi filtrami, reklamowanymi przez trolli telewizyjnych, szczególnie dla dzieci, jako rzekoma ochrona przed dziurą ozonową, której de facto nie było. Normalne okulary kosztowały 10 złotych, a te z filtrem 120. Ale nawet najbiedniejsze dzieci, nie mające śniadań do szkoły, miały okulary. Hasło tych kobiet brzmiało: „Moje dziecko nie jest gorsze, ma takie same okulary jak inni”. A obiad da szkoła.

Problem Wi-Fi jest bardzo poważny. Według WHO na świcie żyje 7,3 miliarda ludzi i zarejestrowanych jest 7 miliardów abonamentów telefonii komórkowej. Wynika jasno, że odliczając niemowlaki, staruszków, czy ludzi żyjących w buszu, wypada ponad jedna komórka na głowę. Jaka to plątanina fal elektromagnetycznych. Już 46% dzieci w wieku od 8 do 12 roku życia używa telefonu komórkowego. Jak podał Ronald B. Herberman, b.Dyrektor Cancer Institut Uniwersytetu w Pittsburghu w zeznaniach przed Kongresem, „stopa absorpcji EMF jest zdecydowanie wyższa w mózgu dziecięcym, aniżeli u dorosłych”. Dziecko 5-letnie wchłania ponad dwa razy więcej, aniżeli dorosły. Okazuje się, że biorąc pod uwagę ludzi w wieku 18 do 29 lat, aż 90% spośród nich sypia z komórką pod poduszką, naświetlając sobie głowę.

Sztuczne fale elektromagnetyczne rzeczywiście w dużej mierze okazały się mieć negatywny wpływ na organizmy żywe. Wpływają one na organizmy żywe, takie jak ssaki (Adang i inni, 2006; Benlaidi & Kharroussi, 2011), ptaki (Everaert & BAUWENS, 2007), płazy (Balmori, 2006), pszczoły (Kimmel i wsp, 2007, Sharma i Kumar, 2010, Favre, 2011), mrówki (Cammaerts et al, 2012, 2013), muszki owocowe (Panagopoulos et al, 2004, Panagopoulos, 2012), a nawet pierwotniaki (Cammaerts i inni, 2011).

W rzeczywistości promieniowanie elektromagnetyczne działa przede wszystkim i zasadniczo na błonę komórkową, a więc wpływa na wszystkie żywe organizmy (Cammaerts et al., 2011). A przecież już w 2011 roku WHO uznała, że promieniowanie telefonii komórkowej jako potencjalnie rakotwórcze i zaliczyła je do grupy 2B. Telefonia komórkowa jest czynnikiem nie tylko wiązanym z rakiem mózgu – glejakami, ale także z bólami głowy, zawrotami głowy, szumem w uszach, zaburzeniami snu, pogorszeniem wzroku – ślepotą. Długotrwale działanie pola elektromagnetycznego częstotliwości telefonii komórkowej powoduje wzrost przepuszczalności bariery krew – mózg. Ta zwiększona przepuszczalność z kolei powoduje swobodne wchodzenie toksyn i metali ciężkich do mózgu. Rtęć i aluminium, znane neurotoksyny podawane w szczepionkach, znacznie swobodniej mogą penetrować do mózgu.

Jedną z chorób związanych z komórką jest stwardnienie rozsiane, jak do tej pory choroba nieuleczalna. Rośliny nie chcą kiełkować jeszcze 200 metrów od wież komórkowych. Podobne obserwacje uczyniliśmy w sąsiedztwie naszych mieszkań w odległości około 70 metrów od linii przesyłowej 110 KV i stacji przekaźnikowej, wystawione rośliny doniczkowe po 2-3 miesiącach więdły. Promieniowanie elektromagnetyczne powoduje także tworzenie się wolnych rodników. Długotrwale narażenie na promieniowanie częstotliwości komórkowej, a w zależności od osobnika może to być już 10-15 minut, powoduje ekspresję aż 142 białek w mózgu. Może to powodować poważnym zakłócenia w produkcji serotoniny, dopaminy i noradrenaliny, ze wszystkimi negatywnymi skutkami, takimi jak zaburzenia pamięci, wzrost stresu itd.

O wycieku jonów wapnia pod wpływem pola elektromagnetycznego wiadomo już od ponad 30 lat. Jak podał JAMA, dzienne narażenie na ekspozycje 50-minutowe telefonii komórkowej, powoduje zaburzenia metabolizmu glukozy. Glukoza jest jedynym i niezastąpionym materiałem odżywczym dla komórek mózgu. Może także powodować cukrzycę typu 2. Badania prowadzone w Izraelu wykazały, że wzrost abonamentów telefonii komórkowej koreluje dodatnio z wzrostem zachorowań na raka tarczycy. Badania przeprowadzone u kobiet wykazały, że częste i długotrwałe używanie telefonu komórkowego powoduje wzrost depresji, a częstotliwość samobójstw wzrasta o 19 razy. Najlepiej do zagadnienia podeszła młodzież w Danii. Udowodniła w sposób bezdyskusyjny, że przebywanie w pobliżu urządzeń Wi-Fi jest szkodliwe. Umieszczono uprawy na przykład rzeżuchy w pobliżu urządzenia Wi-Fi. Po kilku dniach spowodowało to zahamowanie wzrostu roślin. Takie, lub podobne doświadczenie może przeprowadzić każdy mądry nauczyciel w swojej klasie.

Co można robić, aby zapobiec tym negatywnym skutkom? Po pierwsze, używać łączności kablowej. Po drugie, na noc wyłączać wszelkie urządzenia elektryczne z kontaktów. Po trzecie, nie stosować żadnych urządzeń typu Wi-Fi w domu, szkole, zakładzie pracy. Omijać hotele i budynki emitujące promieniowanie elektromagnetyczne dookoła, jak parki internetowe. Mieszkać jak najdalej od anten telefonii komórkowej.

Autorstwo: dr Jerzy Jaśkowski

0

Wiadomości Zdrowie za Zdrowie

586 publikacje
0 komentarze
 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758