Bez kategorii
Like

Jak oni piszą

16/04/2012
378 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Ponieważ nic nie trwa wiecznie, nawet sztandarowe pozycje telewizyjne odnotowały po jakimś czasie spadek widzów. Różne kanały różnie się ratowały.

0


Ponieważ nic nie trwa wiecznie, nawet sztandarowe pozycje telewizyjne odnotowały po jakimś czasie spadek widzów. Różne kanały różnie się ratowały. Najczęściej łącząc tytuły. I tak na przykład "Ojca Mateusza" połączono z "komisarzem Alexem" tworząc "Ojca Alexa", pełną ciepła humoru opowieść o księdzu-detektywie wspomaganym przez psa. Inna z kolei telewizja stwierdziła, że formuła muzycznego show chyba się wyczerpała. A było to wtedy, gdy osiem miejsc w finałowym odcinku zajęło osiem młodych dziewczyn. Każda dysponująca autentycznym, czarnym głosem. I każda zaśpiewała tą samą piosenkę. W związku z tym stacja postanowiła dodać do swoich show muzycznych akcenty mody czy fryzjerstwa. I tak powstały turnieje takie jak "Must be the guzik" czy "Bitwa na włosy".
Natomiast trzecia telewizja  zaprezentowała zupełnie nową produkcję. I to jakoś tak bez rozgłosu i bez reklam. Kiedy Hiobowscy zorientowali się, że coś takiego jest nadawane, program był już na etapie półfinałów. Chociaż dziadek Łukaszka i siostra Łukaszka utrzymywali, że taki program jest niemożliwy.
Program nosił tytuł "Jak oni piszą".
– I co oni tam robią? Piszą na scenie? – denerwował się dziadek. Tata Łukaszka odparł, że najprościej jest zobaczyć i włączył.
…program już trwał. Czteroosobowe jury, składające się z poetki, pisarza, wydawcy i księgarki, zaprosiło na scenę kolejnego uczestnika. Wyszło młode piegowate chłopię.
– Danielu, cóż przygotowałeś dla nas na dziś? – zapytała mdłym głosem pani księgarka. Daniel odparł, że napisał kawałek prozy o szumie morza. Ale zanim go zaprezentował, telewidzowie mogli obejrzeć krótki filmik o Danielu. Daniel chodził po mieście, opowiadał jak to jego marzeniem jest pisać książki o gejach, sponsoringu studentek, hipokryzji katolików i o krwiożerczych Polaków mordujących Żydów w czasie wojny. I żeby pisali o nim w "Wiodącym Tytule Prasowym". Wypowiadali się też jego znajomi, którzy kibicowali mu i trzymali za niego kciuki.
– A teraz przed państwem Daniel! – zakrzyknął jeden z prowadzących. Drugi prowadzący dodał nieśmieszny żart nie na temat i rozpoczął się występ Daniela. Daniel stanął na przedzie sceny trzymając w jednej ręce kartki ze swoim tekstem i mikrofon w drugiej.
– Szum morza… – zaczął nastrojowo. Zza kulis wybiegła czterdziestka tancerzy i rozpełzła się po podłodze. Pięćdziesięcioosobowa orkiestra łagodnie imitował szum morza. A Daniel snuł opowieść o spotkaniu dwojga kochanków na nadmorskiej plaży. Tancerze w strugach światła i przy wtórze muzyki imitowali fale, plażę i kochanków. Niestety, do spełnienia miłości nie doszło, bo kochankiem okazał się pijany Polak, a kochanką zdechła meduza wyrzucona przez fale na brzeg.
– …i zasnął na plaży, skacowany, woniejący wymiocinami, nie czując bólu jąder od zetknięcia z parzydełkami – zakończył z przytupem Daniel i zrobił coś na kształt telemarku. Na sali wybuchła owacja.
Drugi prowadzący zrobił z siebie idiotę, a pierwszy prowadzący poprosił o oceny jury.
– Dla mnie bomba! – podekscytowany pisarz ocierał łzę z oka. – To najlepszy wypis tego wieczora! Brawo!
– Mnie się nie podobało – skrzywiła się poetka. – Nie było do rymu!
– Bo to była proza – zmiażdżył ją pisarz.
– I co z tego? – poetka wzruszyła ramionami. – Przecież proza też może być do rymu! Jestem na nie.
Daniel drżał na całym ciele.
– To co pokazałeś było dobre, ale nie sądzę, żeby ta forma literacka ci leżała – powiedział wydawca. – W eliminacjach przekonałeś mnie do siebie, kiedy wylosowałeś reportaż. Twój wywiad z polskim upiorem narodowym był fantastyczny, świeży i jakże potrzebny. Ale teraz… Teraz, kiedy tu i teraz trzeba się określić, czy chcemy wojny z Rosją czy też nie, ty proponujesz sentymentalny eskapizm. Nie, nie i jeszcze raz nie.
– To się nie sprzeda – przejęła mikrofon księgarka.  – Ale ni sprzeda się nie tylko z powodu tematyki, ale i z powodu twojego. Danielu, ty się zamknąłeś, nie pokazałeś jeszcze swojego prawdziwego "ja". Literatura jest po to, żeby się wyrażać! A ty się nie otwierasz. Czytelnik takie coś wyczuje. Też jestem na nie.
Publiczność jęknęła zawiedziona.
– Nie łam się Danielu – pierwszy prowadzący objął łagodnie Daniela za ramię. – Na końcu programu dostaniesz szansę w solówce na sto słów. Może przekonasz do siebie telewidzów.
– Drodzy widzowie! – krzyknął drugi prowadzący. – Wysyłajcie esemesy…
– Ta rozrywka jest poniżej wszelkiego poziomu – stwierdził tata Łukaszka i zaproponował:
– Nie oglądamy tego więcej!
– Ja się zgadzam! – rzekła siostra Łukaszka, chwyciła pilota i przełączyła na "Bitwę na włosy".

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758