Jedyne co może zrobić mały i słaby, żeby zniechęcić agresora, to tak jak w przyrodzie uczynić się dla niego „niestrawnym”, lub mało strawnym, aby sobie przekalkulował, czy agresja mu się opłaci. Niemcy z jakichś powodów nie zaatakowali podczas II WŚ Szwecji, choć Norwegię zajęli. Nie zajęli też Szwajcarii. Widocznie sobie przekalkulowali, że na przykład lepiej brać od Szwedów rudę żelaza i broń (np. świetne działa Boforsa) niż z nimi walczyć i niszczyć ich zakłady zbrojeniowe. Lepiej sprowadzać z pomocą Szwajcarów specjalistyczne surowce i wyroby niezbędne do produkcji wojennej, niż ponosząc dotkliwe straty zlikwidować sobie tą możliwość.
.
Przypuszczam, że gdyby Polacy byli uzbrojeni i byli zdeterminowani bronić każdego domu w 1939r., to Niemcy też by się zastanowili po co im by była „pustynia”, którą by zdobyli. A że mieli dobre rozeznanie, to przejęli spisy osób mających w Polsce pozwolenie na broń, sporządzili listy (z adresami) krótkofalowców, działaczy społecznych i innych aktywnych osób przeznaczonych do „neutralizacji”. Mieli już nawet kadrę przygotowanych wcześniej Treuhänderów do przejęcia przedsiębiorstw i majątków natychmiast po wkroczeniu do Polski. Spacyfikowana błyskawicznie ludność, oraz niezniszczony potencjał zbrojeniowy i zaopatrzeniowy Austrii, Czech i Polski wspaniale ułatwiły Niemcom im dalszą ekspansję.
.
To, że nawet mały naród może się jednak skutecznie bronić pokazuje historia „Wojny Zimowej” z 1939r. 4-milionową Finlandię zaatakował wówczas 170-milionowy Związek Radziecki wspomagany przez swojego niemieckiego sojusznika ponosząc w tej wojnie wielkie straty. Dzięki jedności narodu i bohaterskiej obronie Finlandia obroniła swoją niepodległość, o czym można przeczytać także na tym portalu: https://3obieg.pl/zapomniana-wojna-zimowa-193940
.
Wracając do sprawy obrony (bądź samoobrony), to czytając artykuły i komentarze na ten temat w internecie można zauważyć, że jedni zachęcają aby Polska była neutralna, inni aby pozostać sojusznikami Amerykanów, a jeszcze inni z kolei optują za związkiem militarnym z Rosjanami-Słowianami. Nikt nie zwraca uwagi na to, że niezależnie jaką opcję (wschodnią, czy zachodnią) wybierzemy, to i tak zawsze będziemy przedpolem bitewnym dla jednej, albo drugiej strony.
.
Neutralność? No cóż, musielibyśmy być jako Polacy zjednoczeni i dobrze uzbrojeni, gotowi polec niż się poddać wrogowi. Może wtedy wróg by się zastanowił czy nas zaatakować, czy nie, bo w końcu po co mu zniszczony opustoszały kraj, który nie przyniesie żadnego zysku.
.
Jedność narodu? Jaka jedność narodu? Czy każdy Polak chciałby dziś walczyć, na przykład, za sędziów i prokuratorów z PRL oraz ich dzieci i wnuki dobrze ustawione w życiu, często na potatusiowych posadach? Za dobrze urządzonych partyjniaków z PRL z ich progeniturą i „transformacyjnym nabytkiem”? Za polityków, którzy zmusili do emigracji sporą część młodego „pookrągłostołowego” pokolenia? Za protestujących KODziarzy i ogłupione „aborcjonistki”? My, Polacy mamy więc duży i chyba jeszcze długo nierozwiązywalny problem!
Janusz Żurek
Z urodzenia (1949) optymista, z wykształcenia inżynier elektryk (AGH), z zawodu elektronik, z poglądów liberalny (wolnościowy) konserwatysta.
3 komentarz