Bez kategorii
Like

Jak firma została potęgą

26/10/2011
477 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

– Nie idziesz?
Tata Łukaszka podniósł głowę znad biurka i ujrzał swojego kolegę z pracy, Kubiaka.

0


– Nie idziesz?
Tata Łukaszka podniósł głowę znad biurka i ujrzał swojego kolegę z pracy, Kubiaka.
– Dokąd mam iść?
– Do okna.
– A po co?
– Po co?! – Kubiak wywrócił oczami. – Przecież szef podjechał nowym samochodem, żeby się pochwalić! Trzeba iść. Znowu pewno będzie liczył osoby w oknie.
– To poniżej ludzkiej godności robić z siebie glonojada – burczał tata Łukaszka, ale poszedł. W odróżnieniu jednak od swoich kolegów nie przykleił się otworem gębowym do szyby, ale wyzywająco stanął w odległości metra od okna. Kubiak tak samo.
Szef podjechał, wysiadł, odszukał wzrokiem okno i policzył obecnych. Ujrzał tatę Łukaszka i Kubiaka, i czoło jego się zmarszczyło. Spojrzał na swój nowy nabytek i czoło się wypogodziło.
– Skąd on ma na to wszystko? – syknął przez zęby tata Łukaszka.
– E tam – machnął beztrosko ręką Kubiak. – Co innego jest ważne. Atakujemy!
Zdybali szefa przy windzie.
– Ach, to panowie – rzucił chłodno szef. – Jakoś nie widziałem panów w oknie…
– Pracujemy – odparł gorzko tata Łukaszka. – Ktoś w tej firmie musi zarabiać. Nie mamy czasu na…
– Ależ byliśmy, tylko staliśmy w drugim rzędzie – skłamał gładko Kubiak.- Piękne auto! Tylko czemu na obce numery?
– No bo to leasing.
– Czyli…?
– Firmowe.
– Przecież firma nie ma pieniędzy. Jest kryzys – przypomniał cierpko tata Łukaszka.
– A tam kryzys! – szef promieniał. – Czy wy macie pojęcie, jakie my mamy wyniki finansowe?! Appalachy zysku!
– Premia… – zaczął Kubiak i na tym skończył.
– Proszę panów, gdyby każdy chciał premię, to mogłoby dla wszystkich nie starczyć! Nie przesadzajmy! Firma najważniejsza! Widzę, że mi nie wierzycie. Ja wszystkie nasze wskaźniki, które są tak miażdżąco dobre i które ja puszczam w świat, to ja je otrzymuję od naszego księgowego. Idźcie i jego spytajcie!
Poszli.
– Mmmm… – księgowy zrobił niewyraźną minę. – No tak, wskaźniki na to by wskazywały, ale tak nie jest…
– Jak to: nie jest? – oburzył się Kubiak.
– No… Mamy taki program do rozliczeń… I ja wszystkie dane tam wpisuję… Ale… On nie przyjmuje strat… Ja do niego mogę wpisywać tylko wpłaty… A nie mogę wpisać żadnej wypłaty… On… Po prostu nie zatwierdza kwot ujemnych… Więc ja wpisuję tylko te dodatnie… A potem koryguję na papierze… Zresztą ja dobrze o tym pamiętam, ile i czego odjąć, żeby się zgadzało…
– Czy szef wie o tym? – zadał kluczowe pytanie tata Łukaszka.
– Myślę, że wie. Dobry szef powinien wiedzieć, co się dzieje w jego firmie. Tak, myślę, ze wie. Tylko nie mówcie mu tego! A jak już koniecznie chcecie mu powiedzieć, to nie mówcie, że to ja wam mówiłem!

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758