Jak demaskowałem Ryszarda Oparę – fundatora Nowego Ekranu, cz. I
14/01/2012
721 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
(socjologiczne studium przypadku z satyrą zmieszane)
Przychodzi mi pożegnać się z Nowym Ekranem. Chcę wyrazić w ten sposób moją dezaprobatę na nieuczciwość zaprezentowaną przez zarządzających tym medium, opisałem ją tutaj. Jednak za nim to zrobię, to zaprezentuję (jeśli cenzor – politruk NE – nie wykasuje) mój ostatni cykl artykułów, a będzie on o kolejnym Nikodemie Dyzmie, który pojawił się nam w polskim życiu publicznym.
Młodzież może nie wiedzieć, kto to Dyzma, przeczytajcie
tutaj. Tadeusz Dołęga-Mostowicz (1898-1939), wspaniały Polak, poczytny pisarz i krytyk społeczny zauważył to „badziewie” w polskim życiu publicznym już w Polsce Piłsudskiego, w Polsce przedwojennej. Ten polski typ Dyzmy miał się jednak dobrze i na wojnie, i po wojnie, w PRL’u, jak i teraz.
Problem społeczny, istotny dla mnie, zaczyna się wtedy, gdy Dyzma Dyzmą poganiać zaczyna. Robi się wtedy od ich nachalnej i natrętnej obecności, gęsto i duszno, prostacko i straszno, czyli całkiem niestrawnie, jak dla mnie.
Jak wygląda więc nasz Dyzma?
Dba o wygląd. To człowiek wpływu, manipulacji i pozorów. Mać go wyszkoliła: jak Cię widzą, tak Cię piszą. Na karku już ca. 63 wiosny, ale cera zadbana, jakby do kosmetyczki raz na tydzień chodził. Manicure i pedicure są temu panu znane. Garnitur obowiązkowo, bez butonierki nie uchodzi, jakby na niego patrzono, to i spać by zapewne w mycce też chodził, ale gdzie jego melonik?
Ewidentnie poświęca nasz jegomość na swój image całkiem dużo czasu, pieniędzy i uwagi. Tak nie wygląda filozof zadumany nad problemami swojego kraju. Tak wygląda kabotyn, narcyz, egoista, w całym swym wymiarze – nihilistyczny hedonista.
Ale co to? Patrzcie! Sygnet rodowy z herbem na jego palcu się świeci, czy to polski szlachcic, dziedzic, czy on ma tupecik.
Zapytany o ten sygnet, okazało się, że to następna efekciarska blaga, jegomość przyznał się, że nie posiada żadnych szlacheckich korzeni, zakładanie sygnetu wymyśliła żona,{„sygnet podarowała mi rodzina żony” – odpowiedział}, by pasował do całości wizerunku upozorowanego na przedwojennego arystokratę z charakterystycznie przyciętym stylowo wąsikiem.
Tak właśnie wygląda typowy blagier, pozer, przedwojenny Dyzma, skupiony głównie na lansie własnej osoby, lekkim życiu i cwaniactwie.
W następnym odcinku, jak maksyma naszego Dyzmy – Primum Non Nocere [tłum.: po pierwsze nie szkodzić] – była realizowana w jego życiu.
Zapraszam ;-))