Jak budowano Orliki…
07/02/2011
429 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
Jak budowano Orliki… Skoro już NIK wzięła się za Orliki, sztandarowe wręcz dzieło naszego Premiera, to może i ja pozwolę sobie dołożyć co nieco. Oglądałem budowę Orlików z dość bliska, na tyle, żeby mieć pojęcie jak to wygląda. A że dziś wszyscy oceniają na ile NIK miała czy nie miała racji stawiając zarzuty, na ile są poważne itp. To zabiorę i ja swój głos. No to w skrócie. Najpierw sprawy techniczne. Brałem udział w oględzinach, żeby nie rzec kontrolach budowy ok. 20 orlików. Na wszystkich były te same usterki. Postaram się je posegregować, aby nie wyszedł z tego jakiś misz masz, przepraszam tych, którzy technicznych spraw nie pojmą. Dokumentacja – brak projektów wykonawczych, tzn. takich, które określają nie tylko […]
Jak budowano Orliki…
Skoro już NIK wzięła się za Orliki, sztandarowe wręcz dzieło naszego Premiera, to może i ja pozwolę sobie dołożyć co nieco.
Oglądałem budowę Orlików z dość bliska, na tyle, żeby mieć pojęcie jak to wygląda. A że dziś wszyscy oceniają na ile NIK miała czy nie miała racji stawiając zarzuty, na ile są poważne itp. To zabiorę i ja swój głos.
No to w skrócie. Najpierw sprawy techniczne.
Brałem udział w oględzinach, żeby nie rzec kontrolach budowy ok. 20 orlików. Na wszystkich były te same usterki. Postaram się je posegregować, aby nie wyszedł z tego jakiś misz masz, przepraszam tych, którzy technicznych spraw nie pojmą.
Dokumentacja – brak projektów wykonawczych, tzn. takich, które określają nie tylko co i jak zrobić, ale podają parametry materiałów do wbudowania (np. sztuczna trawa, taka a nie inna – pamiętacie, jak się okazało, że dopuszczalna jest tylko ta z Chin ?), podają sposób i zakres czynności niezbędnych do odbioru inwestycji i określają odpowiedzialność wykonawcy. To w sumie taki projekt rozbudowany o każdy ważny drobiazg, głównie z myślą, żeby nie wbudować byle czego, a potem się migać od gwarancji. Skutek – nie ma projektu, nie ma zasad gwarancji, nie ma winnego usterek, radźcie sobie sami…
Boiska – brak trwałego odwodnienia terenu, w przyszłości – zalewanie boiska, brak odprowadzenia wód opadowych (za mało i nieskuteczny drenaż, za mało i niewłaściwe lokalizacje studzienek, za małe przekroje rur i przyłączy do sieci. W kilku przypadkach brak w ogóle odwodnienia ! ) Skutek – murawa zalewana po każdym większym deszczu, po kilku miesiącach, może latach, całość nawierzchni kwalifikuje się do wymiany. Koszty – tak jak całe boisko od nowa…
Zaplecze – dowolność tzw. Kierownictwa ze strony głównego wykonawcy. Czyli tego, który wygrał przetarg na całość Orlika. To on zamawia w pośrednich firmach kontenery, zadaszenia itp. I to on wybierze sobie takie, które niby pasując do ogólnej koncepcji są najtańsze. No bo skoro nie ma ścisłych wytycznych, mamy dowolność. W efekcie na 20 boisk, 16 miało zaplecze w postaci kontenerów o jakości gwarantującej jakieś 3-4 lata. Potem nie ma prawa działać instalacja (za małe przekroje), do wymiany nie tylko wykładzina, ale całe podłogi ( płyta OSB niczym nie zabezpieczona przed wilgocią) , malowanie do poprawki – brak warstw ochrony antykorozyjnej, elewacja – wgniecenia i ubytki z czasu transportu i montażu , w efekcie całe ściany wręcz gniją. Przeszklenia nie zabezpieczone przed zaparowaniem (czyli nie tylko matowienie PCW , ale przede wszystkim wykraplanie pary wodnej wewnątrz zaplecza..tak sobie kap, kap, kap na wszystko). Brak wentylacji – tzn. kratki są, ale nie ma obliczeń wydajności, nawet na oko nie ma to sensu i zwyczajnie nie działa. W efekcie prawdopodobnie szybki grzybek, a zarazem wszystkie z tym związane kłopoty. A nasze dzieci dostaną alergii, astmy i wysypki ….Pomijam brak atestów na wykładziny , to już samo w sobie curiosum !
No i najciekawsze – fundamenty pod te „zaplecze” wręcz krzyczą o pomstę do nieba ! Na takich „klockach” betonowych w wykonaniu „pana Jasia” i jego betoniarki nie wolno by było postawić nawet straganu, co dopiero czegoś, co wymaga dokładności kilku milimetrów aby zachować szczelność i warunki montażu. Zainteresowanym służę zdjęciami – zamiast głębokości posadowienia 90 cm, jest 20-25 ; zamiast poziomu z dokładności +- 2 cm jest +- 10 , zamiast rozstawu w osi +-2 cm, jest i czasami 20 cm ! A potem w trakcie montażu podkłada się deski, kliniki, raz nawet śmieci ! I nie ma co się dziwić się, że nie dość że krzywe, to jeszcze się rozłazi na boki i przecieka !
No ale szczytem były zaplecza drewniane. W zamyśle zapewne w postaci tzw. budownictwa drewnianego (co samo w sobie nie jest niczym złym, wprost przeciwne ma sporo zalet) a w wykonaniu przypominało baraki z Oświęcimia. Zawilgocone ściany, brak izolacji, ubytki w izolacji cieplnej, odchodzące elementy warstw elewacyjnych, łazienki podłączone do sieci w sposób odwrotny, osłabianie elementów wycinaniem otworów w trakcie montażu-bo nie pasowało i setki innych bzdur. ( tak na marginesie, jedna z tych firm buduje/budowała na zlecenie samorządów domy dla powodzian, dopiero byście się zdziwili w czym ludzie będą mieszkać ! szkoda, że przyszli mieszkańcy zobaczą te domy już pomalowane, w życiu nie chcieli by w nich zamieszkać…)
Oświetlenie terenu, trybuny, ogrodzenia – tu mniej dziwnych przypadków, ale nagminne – zaniżanie wysokości ogrodzenia, niewłaściwe siatki ( tańsze, ale nie dostosowane np. do uderzeń piłką czy ciałem), oświetlenie w postaci lamp o złej (za małej) mocy itp. Itd.
W sumie, aż mi się nie chce przypominać…
No może jeszcze jedno – przy niektórych Orlikach powstawały korty tenisowe. Widzieliście kiedyś kort, o nawierzchni wyrównanej do +- 10 cm ?;: To dopiero będą „wyrównane mecze” !
Gwarancja i rękojmia – jaka gwarancja, jaka rękojmia, skoro w żądnym przypadku nie określono zasad zachowania gwarancji ? Skoro nie podano reguł, co wolno, co nie, jakie gwarancje producenta mają urządzenia (np. pompy wodne), kto i kiedy dokonuje przeglądów itp.
Jak tego nie ma – to nie ma napraw jeżeli wykonawca nie zechce ! ! A znacie takiego, co chce naprawiać własne buble jak nie musi ?!
Co najwyżej możemy się spotkać w sądzie , który oddali sprawę. Bo jeżeli nie wiecie, w polskim prawie są TRZY przepisy odnośnie gwarancji i rękojmi. I żadnych szczegółów. Prawo pozostawia szczegóły dla współpracy stron. A jak można twierdzić, że skoro inwestor Orlika odebrał, to znaczy , że jest dobry, a jak jest dobry, to po co naprawiać ? i tak dalej i tak dalej… temat rzeka. Rzekłbym legenda w polskim budownictwie…
Na koniec najciekawsze. Na tyle na ile zdążyłem się zorientować – KOSZTY.
Stosunek zarobku do kosztu dla podwykonawcy zaplecza – 200 % zysku
Dla wykonawcy nawierzchni i infrastruktury – ok. 150-200 % zysku
Dla podwykonawcy robót ziemnych, fundamentów – ok. 100% zysku
DLA GŁÓWNEGO WYKONAWCY, czyli tego który wygrał przetarg – ok. 250-350% zysku w stosunku do kosztów.
I jeszcze jedno – w żadnym przypadku, co do którego miałem dostęp, główny wykonawca nie robił NIC .
On tylko firmował, wygrywał przetarg i pilnował podziału prac. Taki sobie „Pan Nemo”, co to ma telefon, biuro i układy.
Nie mam pojęcia jak wyglądała budowa innych Orlików. Jak dla mnie , te dwadzieścia kilka wystarczyło, i jakoś nie za bardzo chce mi się wierzyć, że gdzie indziej jest lepiej. Tym bardziej, że te o których piszę widziałem w różnych rejonach Polski i w różnym czasie.
Podsumowując, to NIK ma jeszcze sporo roboty do wykonania. No chyba, że już wie, tylko nie ujawnia…