Bez kategorii
Like

Jak budować elektrownie atomowe.

28/03/2011
481 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
no-cover

Wracam do Fukushimy. Minęło 17 dni od tsunami. Życie jeszcze raz pokazało, że niezawodna jest tylko historia. Ona, jak za wszystkie lata trwania ludzkiej cywilizacji nikogo, niczego i nigdy nie nauczyła.

0


ZSRR kłamał po Czernobylu? Japończycy też.

 

ZSRR odmówił otrzymania specjalistycznej pomocy od innych krajów? Japonia też.

 

Toshiba powołała zespół składający się z 750 inżynierów, który już dzisiaj mogę nazwać "Silną grupą pod wezwaniem". Gdy się o tym dowiedziałem zadałem sobie tylko jedno pytanie: 750 głupców jest inteligentniejszych od jednego? Przecież oni wszyscy o wszystkim wiedzieli i nie reagowali. Co się zmieni?

 

GE powołało grupę 150 specjalistów. Ktoś tam jeszcze …., etc.

 

A u nas.

 

A u nas kilku "specjalistów" zjadło wszystkie rozumy i robią za wszystkie antykryzysowe sztaby.

 

Ich nazwiska? – pytacie.

 

Prof. Mielczarski, prof. Turski, prof. Strupczewski.

 

Dopiero dzisiaj do mnie dotarło, że to są przecież TEORETYCY, którzy tak naprawdę nie rozumieją tego o czym mówią, a więc doszedłem do wniosku, że moim obowiązkiem jest zabrać głos. Będzie to opowieść PRAKTYKA.

 

Wywołał mnie "do tablicy" prof. Mielczarski swoją wypowiedzią na temat tego jak powinny być budowane reaktory w przyszłości:

 

Jeżeli elektrownie jądrowe mają być bezpieczniejsze konieczne są poważne zmiany w ich konstrukcji. Reaktory muszą zostać wyposażone w niezawodne, autonomiczne układy chłodzenia.Konieczne jest lepsze zabezpieczenie radioaktywnych odpadów na terenie elektrowni poprzez osłonięcie ich, podobnie jak rdzenia reaktora, silną obudową żelbetonową jak również wyposażenie w autonomiczne układy chłodzenia. Elektrownie jądrowe muszą zostać dodatkowo wyposażone w duże zbiorniki wody, która może być użyta do chłodzenia w stanach awaryjnych w układzie zamkniętym.I wiele innych jeszcze daleko idących zmian.

 

Studia zaczynałem dwa razy. Pierwszy raz zgodnie z planem, a drugi zgodnie z życzeniem. Ja zdałem na Politechnikę Wrocławską, a moja dziewczyna nie zdałą na Politechnikę Szczecińską, chociaż egzaminy tam były dużo prostsze (wyjaśnienie jest tylko jedno – nerwy!).

 

Podjęliśmy decyzje, że ona przyjedzie do mnie i będziemy się przygotowywać do egzaminu wstępnego razem. Przerwałem studia i poszedłem do pracy w kombinacie chemicznym. Skierowano mnie na aparatowego wydziału polioli. Prowadziłem ich syntezę.

 

To była ciekawa robota i bardzo odpowiedzialna, gdyż reakcja była silnie egzotermiczna i w każdej chwili groziła wybuchem.

 

Któregoś dnia ustawiłem dozowanie jednego z komponentów polimeryzacji i poszedłem do palarni rozwiązywać zadania. Robiłem matematykę i … zapomniałem o bożym świecie. Gdy przybiegł kolega i krzyknął, że coś się dzieje na moim reaktorze poleciałem na piętro szybciej niż strzała.

 

Włos mi się zjeżył na głowie.

 

Robocze ciśnienie reaktora – do 3 atm.

 

Zawór bezpieczeństwa ustawiony na 6 atm.

 

Faktyczne ciśnienie na reaktorze – 16 atm !

 

Miałem tylko dwa wyjścia – uciekać lub postarać się otworzyć zawór bezpieczeństwa i wyrzucić zawartość reaktora na dach.

 

Wybrałem trzeci wariant – powolne odpowietrzanie reaktora z intensywnym chłodzeniem płaszcza.

 

Najgorsze było to, że nie widziałem ile reagenta weszło do reaktora ze zbiornika dozującego, gdyż coś zasłaniało poziom cieczy w rurce poziomowskazu.

 

UFF! 16 godzin walczyłem z tym reaktorem, ale wyszedłem z tej walki zwycięsko. Pozostawało następnym razem uważnie prowadzić proces żeby zorientować się co się stało.

 

Rzecz była za małym. Okazało się, że coś pływa w zbiorniku dozującym i raz zasłania poziomowskaz, a raz wypływ cieczy ze zbiornika dozującego do reaktora. Po rozebraniu zbiornika dozującego znaleźliśmy tam doskonale zachowaną gazetę (sprzed trzech lat – to jest z okresu kapitalnego remontu instalacji i kufajkę.

 

Wnioskowałem zatrzymanie całego wydziału i kontrolę wszystkich układów dozujących, ale … plan okazał się silniejszy niż ja i zagrożenia.

 

Popracowałem pół oku, zdaliśmy na studia i zwolniłem się z pracy. Rok później ten wydział przestał istnieć. Wybuch był tak potężny, że cegły z których był zbudowany budynek wydziału zmieliło na proszek, a konstrukcje stalowe karkasu poskręcało jak korkociąg.

 

Gdy skończyłem studia i po 5-ciu latach wróciłem do tego samego kombinatu skierowano mnie do pracy na wydział POLIOLI. Nie, nie ten sam. Tamtego przecież nie było. Na nowy.

 

Zbudowany przez Anglików na licencji. Piękny. Z autonomicznym systemem chłodzenia z własnym, dużym zbiornikiem wody. Z pancerną ścianą oddzielającą sterownię i pomieszczenia administracyjno socjalne od hali produkcyjnej.

 

Z trzema antywybuchowymi ścianami – dwie z których – szklane.

 

Gdyby wybuchło to siła rażenia poszłaby na boki wywalając te trzy ściany, nie uszkadzając sterowni i obsługi.

 

Przypomnijmy co na temat nowych elektrowni mówi prof. Mielczarski:

 

Koszt budowy elektrowni jądrowej zwiększy się o minimum 30 proc., a pierwsze nowe konstrukcje mogą pojawić się za 5-7 lat. Dlatego z decyzją budowy elektrowni atomowej należy poczekać co najmniej 5-10 lat, …

 

Pięć lat po wybuchu, który zniósł z powierzchni ziemi stary wydział polioli, podczas rozruchu nowej instalacji, mieliśmy swoje, "polskie tsunami", które wyprowadziło z ładu nasze autonomiczne chłodzenie, a zbiornik własnej wody dla chłodzenia reaktora spowodował zalanie silników dieslowych.

 

Wniosek: jeśli czegoś człowiek nie wymyśli, to za niego wymyśli to PRZYPADEK !!!

 

Czy jest lekarstwo na taką złośliwość Przyrody? Wydaje mi się, że jest i wcale ono nie jest tak skomplikowane, jakby się wydawało.

 

Wszyscy już wiemy, że najkrytyczniejszy moment w pracy reaktora, to ten stan, w którym nagle przestaje pracować jego chłodzenie, gdyż reakcje rozpadu promieniotwórczego biegną nadal i wydziela się taka ilość ciepła, która wystarcza na stopienie reaktora.

 

I nie przeszkadzają temu procesowi pręty moderujące i pręty gaszące wsuwane do rdzenia reaktora.

 

Ciekawie wyglądałaby sytuacja gdyby pręty paliwowe można było spuszczać do drugiego "rdzenia" wykonanego z boru, albo z kadmu. Za miesiąc będę miał okazję skonsultować takie rozwiązanie.

 

Ono, połączone z pasywnym systemem chłodzenia powinno uczynić eksploatację tradycyjnych reaktorów atomowych bezpieczną.

 

A jak budować budynek reaktora?

 

Tak, żeby wszystko co może się rozwalić podczas klęski żywiołowej, zamachu terrorystycznego, albo wybuchu produktów rozkładu lub rozszczepienia nie utrudniało dostępu służbom ratunkowym i likwidacyjnym do obiektu i tworzyło jak najmniejsza ilość odpadów.

0

waldemar.m http:/electrino.pl

Fizyka dla tych, którzy chca zrozumiec! Polityka dla tych, którzy zrozumieli!

356 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758