Jajcarz w Kancelarii
09/05/2011
413 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
Kancelaria Prezydenta RP ma swojego nadwornego błazna. Ot, takiego jajcarza. Kuda mu tam do Stańczyka. Nie ta klasa, nie ta półka.
Tomasz Nałęcz- bo o nim mowa- jaj jako polityk nie ma (pamiętamy wybory prezydenckie 2005?), ale jajcarz jest co się zowie. TO jasne od momentu nominacji.
Wczoraj znów pokazał, po co go Komorowski wynajął. Ma po prostu być bardziej śmieszny i bardziej do śmiechu niż prezydent RP. Łatwe to nie jest, ale profesor (!) Nałęcz z zadania się wywiązuje. W porannym "Śniadaniu Zetki" Nałęcz, ha, ha, jaki ubaw, powiedział, że Jaroslaw Kaczyński nie wie, ile jest bramek na boisku i jaki kształt ma piłka. Śmiechu było co nie miara, salon miał ubaw po pachy, he, he. Jaki dowcipny ten doradca naszego ukochanego pana prezydenta…
Nałęcz to taki kieszonkowy Palikocik. Popluje jadem, podwinie ogon i czmychnie… Poszarpie nogawką, by szybko zrejterować z podwiniętym ogonem. Kwintesencja warszawskiego salonu- rodem z PZPR, przemalowany teraz z czerwonego na różowy (hmm), taka sierota po transformacji, która zdechła zanim się urodziła: mitycznym połączeniu oświeconej lewicy z PZPR z oświeconą z definicji udecją. Taka UD-o-komuna.
No więc minister (o tempora! o mores!)Nałęcz puszcza grypsy. Wczoraj nadgorliwie zaczął bronić Tuska, po czym wytarł usta w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku…
Dzięki niemu i jego pryncypałowi Kancelaria Prezydenta RP przekształca się dość szybko w kabaret. Takie ich przeznaczenie. Komorowski jest śmieszny mimo woli, Nałęcz ex definatione.
Nałęcz wszak prawdziwym kabareciarzom i satyrykom nie zagrozi. Janusz Rewiński może spać spokojnie. Obaj panowie mieli (Nałęcz wciąż ma) romans z polityka. Tyle, że Nałęcz był w PZPR, a "Siara" w Polskiej Partii Przyjaciół Piwa, Nałęcz na dłuższą metę nuży, a Rewiński naprawdę śmieszy.