HYDE PARK
Like

Jagna Marczułajtis jedzie z Soczi do Krakowa

27/02/2014
1130 Wyświetlenia
5 Komentarze
9 minut czytania
Jagna Marczułajtis jedzie z Soczi do Krakowa

Media odtrąbiły sukces. Cztery złote medale, jeden srebrny i jeden brązowy. Kamil Stoch, Justyna Kowalczyk, Zbigniew Bródka i drużyny: panczenistów i panczenistek znajdą się w najbliższej przyszłości na liście dziesięciu najlepszych sportowców Polski.  Jeszcze nigdy wynik medalowy Polski na zimowych igrzyskach olimpijskich nie był tak znakomity. Czy jednak ten grad medali nie przysłania nam bezbrzeżnej mizerii polskich sportów zimowych. Spróbujmy jednak nie zapomnieć, że w ogóle nie liczymy się w wielu innych bardzo popularnych na świecie zimowych dyscyplinach olimpijskich. Może wymienię: saneczkarstwo, narciarstwo alpejskie we wszystkich swoich odmianach, bobsleje, hokej na lodzie kobiet i mężczyzn, skoki narciarskie kobiet, curling, short tracki, męskie biegi narciarskie, jazda figurowa na lodzie i w zasadzie biathlon, chociaż trzeba powiedzieć, że kobieca reprezentacja nie poległa całkowicie w Soczi.

0


 

Baza treningowa do uprawiania sportów zimowych w zasadzie w Polsce nie istnieje. Potęgą jesteśmy tylko w skokach narciarskich, co w dużej mierze zawdzięczamy małyszomanii. Dzieciom ze Szczyrku, Wisły i Zakopanego zamarzyły się sukcesy Adama Małysza. Ale skoki narciarskie miały w Polsce długą tradycję i, na dodatek, w Zakopanem od kilkudziesięciu lat stoją skocznie narciarskie. To na nich do europejskich sukcesów wykuwali swoje talenty Marusarz, Przybyła, Bobak, Fijas i Fortuna. Dlatego łatwiej było o dzisiejsze sukcesy. W innych dyscyplinach zimowych zdarzały się tylko okazjonalnie sportowe rodzynki. Takie jak Justyna Kowalczyk, czy kilkanaście lat wcześniej Józef Łuszczek. Ktoś powie, że zapominam o Zbyszku Bródce i jego koleżankach i kolegach z panczenowych drużyn. Ale przecież polskie panczeny, to jest jakaś aberracja, cud na lodzie, sprawa kompletnie niezrozumiała. Bo jak to się stało, że bez choćby jednego toru lodowego zdobywamy medale na igrzyskach olimpijskich? Czy ktoś zwrócił uwagę na wypowiedź srebrnej medalistki z Soczi Natalii Czerwonki? Po zdobyciu medalu pani Natalia podsumowała polskie łyżwiarstwo szybkie i powiedziała, że ona i jej koleżanki i koledzy, zdobywający medale w Soczi, to jedyne i ostatnie pokolenie uprawiające ten sport w Polsce. Nie ma grupy juniorów, młodzików, nie ma nic – pustynia. Bo gdzie mieliby niby trenować następcy Zbyszka Bródki i Natalii Czerwonki? Na zamarzniętych od czasu do czasu polskich rzekach i jeziorach? Na dodatek, chyba z głupoty, polski panczenowy sztab szkoleniowy strzela sobie w stopę w Soczi i do przegranego półfinałowego biegu z Holendrami nie wystawia łyżwiarza Sebastiana Druszkiewicza. Tym samym Druszkiewicz nie tylko nie mógł odebrać i cieszyć się z brązowego medalu w Soczi wraz z trójką swoich kolegów (Bródka, Szymański, Niedźwiedzki), ale automatycznie został pozbawiony w przyszłości stypendium olimpijskiego a związek łyżwiarzy szybkich nie dostanie kilkudziesięciu tysięcy złotych dotacji z PKOL-u. Skandal! Zwłaszcza, że Bródka, Szymański i Niedźwiedzki mieli przykazane, żeby nie wypruwać sobie flaków w biegu z nieosiągalnymi Holendrami i w dość niesportowych warunkach przegrali ten wyścig w kompromitującym stylu o ok. 13 sekund za zwycięzcami. Jeszcze jedno okrążenie i Holendrzy zdublowaliby naszą przyszła brązową drużynę. O ten bieg największy żal mieli Kanadyjczycy, którzy walczyli do ostatniego tchu w swoim półfinale i w biegu z Polakami o brąz zabrakło im sił i przegrali.

Takiego błędu nie popełnili trenerzy reprezentacji kobiet i na srebrnym podium w Soczi stanęły cztery polskie zawodniczki.

Kolejne kwasy, które już ujrzały światło dzienne po Soczi, dotyczą biathlonowej sztafety kobiet i katastrofalnego strzelania naszej zawodniczki Krystyny Pałki. Na osiem kul aż siedem pani Krystyna wpakowała Panu Bogu w okno. I chwała jej za to, że Go nam nie ustrzeliła. Bez Papieża Polaka już nie można tutaj wytrzymać, a bez Najwyższego, to już chyba tylko rytualne seppuku trzeba by popełnić. Przepraszam za dygresję!

Od przedwczoraj Pałka oskarża bliżej niezidentyfikowaną osobę o przestawienie przyrządów celowniczych w jej karabinie przed biegiem. Polski Związek Biathlonu już wystąpił o monitoring z zawodów sztafetowych w Soczi. Ta historia stanowi oczywiście tylko incydent w historii polskich sportów zimowych, ale symboliczny i znamienny. Wróćmy zatem do meritum naszej opowieści.

Świat sportów zimowych uciekł nam ostatecznie i nieodwołalnie. Złote medale w Soczi przysłaniają nam kompletna degrengoladę organizacyjną, finansową i szkoleniową polskich sportów zimowych. Oczywiście, jak się ktoś uprze i ma bogatego wujka lub tatę, to dzięki uprzejmości tej czy innej federacji może potrenować kilka dni w luksusowych warunkach, jak łyżwiarz Niedźwiedzki, którego na tory do jazdy szybkiej na lodzie zaprosił Sven Kramer, najlepszy z Holendrów. Ale po Bródce, Niedźwiedzkim, Złotkowskiej i Bachledzie-Curuś będzie potop, dosłownie i w przenośni.

Ktoś powie, że jak Polska, a właściwie Kraków, zorganizuje igrzyska olimpijskie w 2022 roku, to wreszcie zbudujemy wspaniałe obiekty sportowe: tory saneczkowe i  bobslejowe i hale lodowe. Tylko, że Krakowa na taką imprezę w ogóle nie stać. Monachium wycofuje swoja kandydaturę, a Kraków trwa przy swoim. To znaczy, źle napisałem, że Kraków. To kilku macherów od wyciągania publicznych pieniędzy dorwało się znowu do kasy. Na igrzyskach w Krakowie już zarabiają Adam Małysz i Mariusz Czerkawski promujący ochoczo w mediach przyszłe, ewentualne igrzyska w grodzie Kraka. Tylko, że nie tak buduje się potęgę sportową w państwie. Najpierw trzeba postawić na popularyzacje sportu, masowość, pokazać dzieciakom łyżwy i narty, a nie zaczynać od wierzchołka tej góry lodowej i przywalić od razu z grubej rury igrzyskami olimpijskimi, do których przyjdzie nam wszystkim dopłacić.

Mieliśmy w Polsce Euro w piłce nożnej… I co? Czy przybyło nam drużyn młodzieżowych, szkółek piłkarskich? Na Stadionie Narodowym od czasu do czasu wystąpią gwiazdy rocka a niedługo, podobno, mają postawić prowizoryczną skocznię, żeby Kamil Stoch mógł sobie poskakać. Rewelacja! Minister Biernat to łebski gość. Może namówi Donalda, żeby sobie skoczył w parze z Piotrem Żyłą (przy okazji powstanie nowa dyscyplina olimpijska skoki narciarskie parami). Premier nie miałby oczywiście szans na prawidłowy i ustany telemark i naród miałby wreszcie święty spokój.

Pozostałe stadiony piłkarskie, zbudowane w Krakowie, Gdańsku, Wrocławiu, czy Poznaniu w zasadzie świecą pustkami podczas nielicznych meczów polskiej ligi piłki nożnej. Nie tędy droga. Ale kogo to obchodzi w tym nieszczęśliwym Kraju. Tutaj premier Donek zadekretował hucpę i Pendolino. I tego mamy się trzymać! Doskonale rozumie to słynna nie tylko z narciarskich stoków, ale i z telefonicznych pogaduch z gangsterami, posłanka Platformy Obywatelskiej, kiedyś znakomita snowboardzistka, Jagna Marczułajtis, dążąca, pod chwytliwym hasłem  „marzenia się spełniają”, z uporem godnym lepszej sprawy, do obwieszczenia temu narodowi, że Kraków będzie pępkiem zimowego świata sportu w 2022 r. Jestem pewny, że Jagny marzenia się spełnią.

Kraków będzie miał nowoczesną hale lodową. Bródka i Kowalczyk zasiądą w loży honorowej, Holendrzy zdobędą 30 medali olimpijskich, na 31 możliwych, a po igrzyskach w hali wystąpi, na przykład, Madonna albo inna Lady Gaga, a Jagna Marczułajtis będzie ministrą sportu. Młodzież o panczenach, nartach biegowych i kijach hokejowych dowie się od jakiegoś objazdowego kabaretu moralnego spokoju albo z bezpłatnego podręcznika dla klas maturalnych, który wydawać będzie wydawnictwo Katarzyny Hall i Małgorzaty Tusk.

No to ludziska, szykujmy się już na zimowe igrzyska w Krakowie. Adam Małysz tym razem nie odmówi i zostanie attache olimpijskim polskiej reprezentacji, bo Jagna ubłaga Izę, żeby się nie wygłupił tak jak w Soczi.

 

0

Maciej Rysiewicz http://www.gorliceiokolice.eu

Dziennikarz i wydawca. Twórca portali "Bobowa Od-Nowa" i "Gorlice i Okolice" w powiecie gorlickim (www.gorliceiokolice.eu). Zastępca redaktora naczelnego portalu "3obieg". Redaktor naczelny portalu "Zdrowie za Zdrowie". W latach 2004-2013 wydawca i redaktor naczelny czasopism "Kalendarz Pszczelarza" i "Przegląd Pszczelarski". Autor książek "Ule i pasieki w Polsce" i "Krynica Zdrój - miasto, ludzie, okolice". Właściciel Wydawnictwa WILCZYSKA (www.wilczyska.eu). Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

628 publikacje
270 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758