„Jądrówka” w Polsce – może jakiś protest? + Może na początek obywatelski monitoring?

W czerwcu rząd ma przyjmować program polskiej energetyki jądrowej – Tak mi przynajmniej donoszą znajomi czytający „Przegląd”. Ale w prasie fachowej też widać, że się coś takiego kluje.

W tejże prasie fachowej są ślady stałego nacisku, dążenia i działań w kierunku otwarcia polskiej elektorwni atomowej. – A to w "Przeglądzie Geologicznym" artykuł o "rezerwowych" złożach uranu (jeden z moich ostatnich postów), a to o możliwościach składowania w Polsce wypalonego paliwa (niejasno pamiętam, że m.in. Kłodawa, ale muszę odszukać ten artykuł). A to znowu w "Gospodarce Wodnej" (luty br.) artykuł Wojciecha Majewskiego "Powrót elektrowni jądrowej Żarnowiec po 20 latach".

W tym ostatnim artykule – pobieżna, ale dobra analiza sytuacji "na jeziorze" Żarnowieckim i jego zlewni (badania hydrologiczne jeziora, badania meteo regionu, termika jeziora, wpływ zrzutu podgrzanych wód z elektrowni, stan jeziora po 10 latach działania elektorwni szczytowo-pompowej, badania zagrożenia elektrowni jądrowej awarią zbiornika górnego elektorwni szczytowo-pompowej(!!)). Wniosek autora jest taki, że przygotowanie elektrowni jądrowej jest dobre, że wykonawstwo odpowiednie i że żal to marnować, bo jakbyśmy zarzucili "jądrówkę", to byśmy ponieśli straty w wysokości prawie 8 mld złotych).

Dobra, Żarnowiec, Żarnowcem, o tym może w chwili wolnego czasu. Teraz tak na szybko chciałam wrzucić co innego. Otóż, wszystkie te w/w analizy były robione przed Fukushimą. Oczywiście nie podważam rzetelności fachowców. Chodzi mi o coś innego – otóż społeczeństwo nie jest tak do końca "chętne na jądrówkę", a rząd furt (ustami premiera) przy jądrówkach się upiera (wybaczcie rym w prozie). Może więc jakiś protest?

Protest oparty choćby na dwóch sprawach:

– NIGDZIE NIE widziałam CAŁOŚCIOWYCH kosztów budowy i EKSPLOATACJI "jądrówki", zachodzi więc obawa, że ktoś nas buja w tym temacie a bujać to las a nie nas;

– czy na prawdę potrzebujemy nowej elektrowni? Nie lepiej postawić na oszczędność? NIe, nie jestem tu gołosłowna – nie dalej jak wczoraj uruchomiono na wprost mojego okna nowy wielki ciekłokrystaliczny(? może ledowy??) ekran rekalmowy – świeci jak jasna (dosłownie) cholera, spać nie daje, światłem sieje chyba do stratosfery i niech mi nikt nie mówi, że niezbędne jest świecenie tego bałwana przez całą dobę (w nocy ktoś rekalmy ogląda?!). Wg mnie wystarczy bałwana wyłączać np. w godzinach 22-5 i 10-14 (wtedy mało kto się po tej ulicy plącze, bo wszyscy albo śpią, albo pracują) – i już oszczędność energii jest. A o tym jaką grandą jest takie świecenie gdzie popadnie ("zanieczyszczenie światłem"), to temat we mnie dojrzewa od dłuższego czasu – Bozia da, to napiszę osobny post na ten temat. Świecący bałwan jest w tym miejscu podany jako "szkolny" przykład na bezsensowne marnowanie energii, które w dodatku szkodzi nam samym i środowisku (tzn. nie dość, że marnujemy źródła energii, to jeszcze sami sobie i innym szkodzimy tym "świeceniem po oczach" – czyli bezsens do kwadratu).

Zatem do zanieczyszczenia światłem postaram się wrócić a na razie temat "jądrowy" – może by Ekran podjął i koordynował jakąś akcję przeciw "jądrówce"? Może ktoś z Was dotarł do założeń tego rządowego "Programu energetyki jądrowej"?

A tak na początek, może by obywatelska sieć monitoringu radiacyjnego? – WIem, że parę osób na NE posiada liczniki Geigera. To może moglibyście w miarę regularnie w ramach stałej rubryki (wiszącej gdzieś na stałe) publikować odczyty Waszych liczników? Dzięki temu zaczęlibyśmy dysponować siecią społecznego monitoringu skażeń. Nie bylibyśmy zdani tylko na oficjalne komunikaty.

Wątpiącym na początek polecam jasne artykluły prof. Dakowskiego.

PS. Użyte przeze mnie zdjęcie (pt. "Fabryka chmur") pochodzi ze strony geopic.pl