W niedzielę miałem opublikować posta, na temat listu episkopatu w sprawie królowania Jezusa Chrystusa w Polsce, był już przygotowany, lecz go nie opublikowałem…zginął w czeluściach postów niepublikowanych…
Dlaczego tak zrobiłem ? Z wielu czynników, które się uaktywniły przed świętem Chrystusa Króla.
Posta przygotowywałem już od środy lecz coś nie pozwoliło mi go opublikować. Teraz już wiem dlaczego.
W niedzielę oglądnąłem film o św. Antonim. Po oglądnięciu tego filmu otwarły się moje oczy, stwierdziłem, że sytuacja w Kościele Katolickim była wtedy, jak i teraz taka sama … hierarchowie Kościoła otaczali się przepychem, popełniali grzechy uciech cielesnych z kobietami, przebywali wśród możnowładców i byli zależni od nich…(scena z tego filmu… król wjeżdża na koniu do klasztoru, by pokazać swoją władzę, po czym wyciąga do mnichów rękę do całowania, a oni całowali, gdyż byli od niego zależni)
Czyż nie jest teraz podobnie ? Myślę, że tak, ale nie będę poruszał spraw hierarchów, nie będę dokładał się do ich kamieniowania, jeśli to, że próbują połączyć tron z Ołtarzem, robią świadomie to myślę, że już odbierają swoją nagrodę. Nie mnie to osądzać (choć jestem na to wściekły), ale wiem, że jeśli ich nie będę osądzał to i dobry Bóg mnie nie osądzi, bo i ja i nikt na tym świecie nie jest bez winy.
Święty Franciszek i św. Antoni odbudowali ten Kościół, ale tylko pokorą i posłuszeństwem. Wiem, że szatan może przybrać każdą postać ducha światłości, aby zwodzić człowieka, lecz płaszcza pokory i posłuszeństwa na siebie nie nawdzieje.
Ze sprawą Intronizacji zetknąłem się w 2001 r. Spotkałem wtedy ks. Kiersztyna na prelekcji w naszej miejscowości. Jako świeżo nawrócony człowiek (kiedyś może napiszę historię mojego nawrócenia), zetknąłem sie pierwszy raz z rzeczami, które boleśnie dotyczą naszego umiłowanego Kościoła. Po tej prelekcji byłem zdruzgotany tym, że do Kościoła weszła masoneria i że ktoś ośmiela się niszczyć Święty Kościół Katolicki. Wtedy nabyłem tam jego książkę “Ostatnia walka” i książeczkę do odprawienia siedmiodniowego nabożeństwa intronizacyjnego. Materiały te leżały w domu 10 lat, (w tym roku poczuliśmy z żoną ponaglenie, aby intronizację jednak w domu przeprowadzić). Ksiądz Kiersztyn był naprawdę ciepłym i dobrodusznym kapłanem, tak go odebrałem, nie atakował hierarchów kościelnych, choć mówił wielokrotnie, że straszne kłody rzucane są mu pod nogi w związku z intronizacją Jezusa Chrystusa na Króla Polski. Znam też jego brata Stasia, można powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi…to też niesamowity człowiek . Tak jak jego brat, jest człowiekiem pogodnym, uczciwym, dobrodusznym . Opowiadał mi, że ma wiele świadectw powalających na kolana w sprawie intronizacji…jeśli się zgodzi, to będe je publikował na łamach NE.
Zastanawia mnie też jedno… wielki, niesamowity wrzask i atak na słowo intronizacja. I jestem przekonany, że wrzask i jazgot w tej sprawie jest dobrym sygnałem, bo jeśli dzieje się coś bożego i dobrego to tylko szatan potrafi narobić takiego jazgotu, łomotu i larma.
Co do sprawy intronizacji w domu, to ja i moja rodzina właśnie zakończyliśmy siedmiodniowe nabożeństwo intronizacyjne i Jezus Chrystus Król Polski od niedzieli panuje w naszym domu. Nie jest łatwo zgromadzić pięcioro dzieci, (zwłaszcza w przedziale wiekowym, od liceum do zerówki) do zwykłej modlitwy wieczornej, co dopiero do prawie godzinnego nabożeństwa i to przez siedem dni. Jednak udało się i teraz można tylko mówić słowami psalmu …”Choćbym kroczył ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną!..”
...czterdziestoletni moher i katol z kosciola torunskiego ...diecezja podhalanska...lowca jehowitów...