Znam przypadek osoby, która zdążyła być w Hitlerjugend, w ZMP, a potem została gwiazdą lokalnej Solidarności. Wierzyła Michnikowi gdy pisał obelżywe listy do Kiszczaka i nadal wierzyła, gdy nazywał Kiszczaka człowiekiem honoru.
Ja decyduję, kto jest Żydem
W ciągu kilku ostatnich dni został niesłusznie uniewinniony generał Kiszczak, słusznie skazany na 5 lat John Demjaniuk- 93 letni strażnik z Sobiboru, i zapewne słusznie skrytobójczo zgładzony bin Laden. Generał Kiszczak jako uznany człowiek honoru, być może zdąży nas reprezentować w jakiejś instytucji państwowej, tak jak reprezentuje nas przy prezydencie Komorowskim generał Jaruzelski, a może nawet dostanie jakiś order. Demjaniuk już nic nie zdąży zdziałać, wkrótce stanie przed innym sądem, ale przynajmniej nie będzie mógł się szczycić, że w ziemskich kategoriach jest niewinny. Bin Ladena i jego akolitów na pewno nie zainteresowałyby orzeczenia sądów.
Upadł natomiast mit, że śmierć bin Ladena oznacza faktyczną likwidację al.- Kaidy. Jakieś ugrupowanie przyznało się właśnie do zamachu w Pakistanie. Swoja drogą u terrorystów fakt przyznania się niewiele znaczy, bo lubią przypisywać sobie cudze zasługi.
Jeden z komentatorów zapytał, czy znałam kogoś, kto zginął w zamachu 9/11. Nie, ale za to dobrze znałam przynajmniej jedną osobę zamordowaną na rozkaz Kiszczaka. Choć uwolnienie Kiszczaka przez sąd bardzo mnie przygnębiło, jego skrytobójcze zamordowanie nie poprawiłoby mi samopoczucia. Sądzę, że ofiara Kiszczaka wybaczyła przed śmiercią swoim bezpośrednim i pośrednim oprawcom, tak jak Jan Paweł II wybaczył Ali Agcy. Papieżowi nie przyszło jednak do głowy wtrącać się w działanie sądów, a skruszony grzesznik Ali uznał prawa naszej cywilizacji. Zapewne żaden sąd nie zmusiłby do tego bin Ladena. Czy jednak mordując go bez sądu nie przyznaliśmy pośrednio racji moralności plemiennej, gdzie „ nasz sukinsyn” ma zawsze inne prawa niż „obcy sukinsyn”?
W historii jest i będzie wiele wydarzeń i postaci, co do których uzyskanie powszechnej zgody jest niemożliwe. Dlatego utopijny jest projekt napisania historii synkretycznej. Nie dziwi mnie fakt, że dla pewnych środowisk Kiszczak i Jaruzelski będą zawsze pozytywnymi postaciami. Nie przyszłoby mi jednak do głowy twierdzić, że świat bez Kiszczaka czy Jaruzelskiego stałby się lepszy. Wkrótce upomni się o nich piekło, niebo, albo nicość. Oni to dobrze wiedzą i teraz walczą już tylko o swoją pamięć. Powiem cynicznie – skrytobójcze ich zamordowanie poprawiłoby tylko ich ziemski wizerunek. Dla zwolenników staliby się męczennikami, dla przeciwników wyrzutem sumienia
Mój 5 letni syn zawsze chciał wiedzieć z góry, kto w oglądanym filmie będzie „ złym panem”, a kto „dobrym panem”. Bez tej informacji nie mógł filmu spokojnie obejrzeć. Musiał natychmiast identyfikować się z pozytywnym bohaterem. Gdy mu mówiono, że trzeba spokojnie poczekać, aż sprawa się wyjaśni, zaczynał płakać i tupać. Nie powinien po prostu w tym wieku oglądać filmów, nawet dozwolonych dla dzieci. Jego niedojrzały umysł nie tolerował wątpliwości.
Przyjemność płynącą z oglądania brutalnych scen przemocy na ekranie, oraz emocje związane z okrutnymi grami komputerowymi, umożliwia i wzmacnia u ludzi młodych lub niedojrzałych intelektualnie identyfikacja „po jasnej stronie mocy”. Satysfakcję z czyjejś okrutnej śmierci wzmacnianą przeświadczeniem, że była ona słuszna i sprawiedliwa dzielą oni z średniowiecznym motłochem rozkoszującym się publicznymi egzekucjami i z tłumem krzyczącym do desperata na dachu: „ skacz”.
Najistotniejszym i najbardziej niebezpiecznym źródłem niedojrzałej satysfakcji jest jednak poczucie, że się uczestniczy w głównym nurcie historii, że opowiedzieliśmy się po właściwej stronie. Na takich „ pożytecznych idiotach” (bardziej niż na oportunistach) fundują swa działalność wszelkie reżimy. Znam przypadek osoby, która zdążyła być w Hitlerjugend, w ZMP, a w końcu została gwiazdą lokalnej Solidarności. Wierzyła Michnikowi, gdy pisał obelżywe listy do Kiszczaka i nadal wierzyła, gdy nazywał Kiszczaka człowiekiem honoru.
Bo wyższą ( i jeszcze bardziej niebezpieczną od wyuczenia wierności utopijnym ideałom) szkołą tresowania społeczeństwa w kierunku stereotypowego myślenia jest przyzwyczajanie go, że istnieje pewien ośrodek opiniotwórczy, który arbitralnie wyznacza standardy, natomiast same standardy, jak standardy mody, mogą być zmienne. To, co wczoraj było prawdą, dziś może okazać się kłamstwem, wczorajszy przestępca, dziś może okazać się (jak Kiszczak) człowiekiem honoru. Prawdą jest to, co w danej chwili twierdzi władca dusz.
„ Ja decyduję, kto jest Żydem” powiedział podobno Herman Goering, gdy zarzucano mu niekonsekwencję w oczyszczaniu Wermachtu z wrogiego elementu. Ale jego nieomylności broniły dywizje SS.
Stalin mógł walczyć czynnie o pokój prowadząc wojnę, mógł w walce z głodem skazać na śmierć głodową pół Ukrainy. Ale jego nieomylności też miał, kto bronić.
Jeżeli jednak Redaktor zwykłej gazety jest w stanie zmusić społeczeństwo, żeby w zależności od jego humoru, białe nazywało czarnym, a czerwone zielonym, społeczeństwo to musi dobrowolnie wyrzec się myślenia.
Polityczna poprawność to nie tylko- jak chcą niektórzy- wystrzeganie się negatywnych wypowiedzi na temat Murzynów, Żydów, homoseksualistów i innych mniejszości. Polityczna poprawność to wytresowanie ludzi tak, żeby odpowiadali jak chór żab swemu żabiemu zapiewajle- zawsze jego głosem.
Swego czasu klasa mojej córki, uczennicy ekskluzywnego gimnazjum, pojechała robić pomarańczową rewolucję na Ukrainie. Oczywiście nie pozwoliłam córce brać udziału w tej wycieczce. Jej koleżanki wróciły zachwycone. Chwaliły wspaniałą atmosferę na Majdanie, wygodne namioty i doskonały catering.
Nikt nie próbował odpowiedzieć mi sensownie, na kilka prostych pytań:
Dlaczego brutalny reżim pozwala rebeliantom bezpiecznie bawić się na placach i dostarcza im jedzenie? Kto płaci za to jedzenie? Kto dał polskim nauczycielom gwarancje, że dzieciom się nic nie stanie?
Usiłowano mi wmówić, że autorytet moralny protestujących (w tym rozbawionych, gimnazjalistek) wystraszył siły zła, a personalnie zmusił do defensywy Wiktora Janukowycza.
Miało to dokładnie taki sam sens jak twierdzenie, że moralny autorytet Adama Michnika rzucał na kolana strażników więziennych, którzy dostarczali mu do celi papier, żeby mógł swobodnie pisać książki, a potem osobiście przemycali rękopisy na Zachód, aby mogły być tam wydane.
Nie wiem, czy machający pomarańczowymi szmatami uczestnicy rewolucji na Ukrainie mają teraz szczególny powód do dumy. Pewnie taki sam jak niektórzy moi znajomi, uczestnicy bocznych stolików przy okrągłym stole, którzy z ogniem w oku walczyli o zupełnie nieistotne ustalenia i wpisy.
„Wydawało im się, że wykuwają losy świata, a byli na planie kiepskiego serialu, gdzie wiatr historii imitowała suszarka do włosów” powiedział pewien mój znajomy- sceptyczny Amerykanin, któremu bardziej wierzę niż wielu polskim amerykanistom.
Nie będę tu przytaczać jego poglądów na zamach 9/11, choć jest autorem kilku książek na temat amerykańskich służb specjalnych. Wolę zacytować publicystę Naszej Polski (NP 19).
„ Abstrahując od tego czy Amerykanie wiedzieli o 11 września, czy do zamachu w Word Trade Center świadomie dopuścili, traktując to wydarzenie jako wygodny pretekst do wojny i przekonanie do niej społeczeństwa, pewne jest, że bin Laden zasłużył na śmierć”.
Wracając do kolorowych rewolucji- wytłumaczyłam dziecku, że rozsądny człowiek nie uczestniczy dobrowolnie w różnych wątpliwych operacyjnych grach, których kulisów nie zna (i nigdy być może nie pozna) ryzykując, że okaże się w tej partii czarnym pionkiem.
Wystarczy, że czasami musi uczestniczyć w złych sprawach, wbrew swojej woli.
Nikt przecież nie pytał o poglądy polityczne polskich żołnierzy, którzy w ramach bratniej pomocy wjeżdżali na czołgach do Pragi. Mogli się tylko wstydzić. Podobnie niewiele mieli do gadania chłopcy przymusowo ubierani w czasie II wojny w mundury Wermachtu. Mogli, co najwyżej dezerterować.
Natomiast ktoś, kto dobrowolnie zaangażował się na przykład w wojnę domową w Hiszpanii, i nie rozpoznał – jak Orwell -jej prawdziwego oblicza, jest głupi albo podły, innej możliwości nie ma.
Nie wymagam od ludzi bohaterstwa. Wymagam myślenia. Zastanowienia się, czy naprawdę rzeczy tak się mają jak są przedstawiane i czy czasem, jak bohater „ Truman Show” nie wierzymy w iluzję, choć fragmenty nieboskłonu spadają nam na głowę.
Nie ufam ludziom, którzy w czasie pokoju są na 100% pewni, że słuszne było strzelanie do innego człowieka. Tym bardziej tym, którzy jak pijany kowboj zmieniają zdanie i nigdy nie wiadomo, kto będzie ich następnym celem. A przede wszystkim tym, którzy gdy ktoś jest kamieniowany odczuwają potrzebę dorzucenia swego kamyczka.
Zapewne Amerykanie zabijając bin Ladena zaatakowali rekina nożem, czyli słusznie zlikwidowali śmiertelnego wroga, nie pozwalając się obezwładnić kanonom politycznej poprawności.
Nie mogę jednak wykluczyć, że tego rekina ( jak twierdzi mój znajomy Amerykanin) po prostu wymyślili i ścigali go jak bohater kolejnych edycji „ Szczęk” ścigał gumową zabawkę z ogromnymi sztucznymi zębami. Wymyślili w znanym sobie celu, jak na przykład broń jądrową i chemiczną w Iraku.
Kilka dni temu odwiedził mnie młody znajomy i oświadczył, że jest Żydem. Trochę się zdziwiłam- częściej miałam do czynienia z ludźmi, którzy odkrywali, że są potomkami herbowych rodów. Przez grzeczność zapytałam o dowody. Znajomy odparł: „Ja sam zadecydowałem, że się czuję Żydem”. Jednak bez Goeringa świat jest chyba lepszy.