Cywilizacja islamu urosła nagle – jako dzieło proroka Mahometa – w VII wieku. Wydała z siebie sporo arcydzieł architektury, literatury, techniki. Dała solidny wkład w nowoczesną naukę, w tym matematykę. Do tej pory każdy cywilizowany Polak i Europejczyk posługuje się biegle (w piśmie!) symboliką arabską. Rozwijany przez muzułmanów handel sięgał Chin (po drodze pojawiało się osadnictwo, m.in. w Indonezji), a nawet Krakowa, w którym kupowano niewolników. Od XI wieku notuje się kolejne porażki – nie religijne, lecz polityczne. Najazdy barbarzyńców z Europy (tzw. "krucjaty") i Azji (Mongołowie) zaburzają harmonię imperium rozciągającego się od Nigerii i Atlantyku (na Półwyspie Iberyjskim i Afryce) po Azję Środkową. Kolejny wzlot polityczny zanotowano w wieku XV-XVII, kiedy rozwinęło się imperium Osmanów, które podjęło dość udaną próbę konkurowania […]
Cywilizacja islamu urosła nagle – jako dzieło proroka Mahometa – w VII wieku. Wydała z siebie sporo arcydzieł architektury, literatury, techniki. Dała solidny wkład w nowoczesną naukę, w tym matematykę. Do tej pory każdy cywilizowany Polak i Europejczyk posługuje się biegle (w piśmie!) symboliką arabską.
Rozwijany przez muzułmanów handel sięgał Chin (po drodze pojawiało się osadnictwo, m.in. w Indonezji), a nawet Krakowa, w którym kupowano niewolników.
Od XI wieku notuje się kolejne porażki – nie religijne, lecz polityczne. Najazdy barbarzyńców z Europy (tzw. "krucjaty") i Azji (Mongołowie) zaburzają harmonię imperium rozciągającego się od Nigerii i Atlantyku (na Półwyspie Iberyjskim i Afryce) po Azję Środkową.
Kolejny wzlot polityczny zanotowano w wieku XV-XVII, kiedy rozwinęło się imperium Osmanów, które podjęło dość udaną próbę konkurowania z Europą. Nie sięgało jednak ani Atlantyku, ani Pacyfiku, poza zasięgiem oddziaływania pozostała m.in. Persja, część Półwyspu Arabskiego czy Afganistan, gdzie rządzili lokalni władcy.
Krzywdę muzułmanom zadał Sobieski pod Wiedniem, a na początku XIX wieku (1804) doszło nawet do pierwszej interwencji zbrojnej USA na terenie Imperium (współczesna Libia; pierwsza "wojna USA z terroryzmem"). Koloniści brytyjscy, francuscy czy włoscy w XIX i XX wieku utrwalili dominację Białego Człowieka, doprowadzając do upadku ottomańskiej Turcji, kolonizacji większości Bliskiego Wschodu i całej Afryki Północnej.
Wówczas zrodziły się wzrastające w siłę ruchy polityczno-religijne, które zaczęły wiązać kwestie tożsamości plemiennej, rasowej i religijnej oraz upatrywać głównego wroga w Cywilizacji Białego Człowieka. Co by nie powiedzieć – wróg został zidentyfikowany w sposób adekwatny do historii, zaś stosowana wobec niego strategia (od lokalnej kolaboracji – np. Egipt – po akcje zaczepne, jak tzw. "zamach 11 września") była racjonalna i nie odbiegała szczególnie od metod przeciwnika. Jakkolwiek występowały tendencje panarabskie i panislamskie (pisze o tym m.in. Balcerowicz), to jednak nie udało się dotąd stworzyć większej struktury integrującej cywilizację islamską (a w niektórych miejscach ludy muzułmańskie nie mogą przestać się tłuc między sobą).
Ale w 2011 roku zaczęły się ciekawe procesy społeczne, które wstrząsnęły podstawami władzy w kilku państwach (Bahrajn, Egipt, Katar, Libia, Tunezja). Może przyczynią się do integrowania świata islamu, może będą podstawą jatki na skalę światową? Może jedno i drugie?
A niektórzy marzą, by "fala rewolucji" dotarła do Polski.
W jednej z moch poprzednich notek na Ekranie można sobie obejrzeć wesoły, arabski film ("Mad TV / Al Jazeera")