Miałem taki okres w swoim życiu, że pomagałem dwóm filolożkom języków słowiańskich, studentkom Uniwersytetu im Tarasa Szewczenko w Kijowie.
Obydwie specjalizowały się na języku polskim, więc nie dziwota, że szukały pomocy u człowieka, który tym językiem włada od urodzenia.
Jedną z nich nawet umieściłem na Uniwersytecie Warszawskim!
Pomagając im pisać prace dyplomowe z zagadnień semantyki języka, miałem okazję obserwować dziwne rzeczy. Gdy zamykałem na chwilę oczy i słuchałem tego co one mówią o swoich analizach, to czułem się jak na lekcji matematyki.
Szybko otwierałem oczy i … rzeczywistość była brutalna. Analizowany wiersz brzmiał tak samo pięknie jak przed zamknięciem oczu.
Każdy napewno zechce wiedzieć co ja słyszałem, gdy zamykałem oczy.
Jak to nie będzie dziko brzmiało – słyszałem matematykę!!!
Ponieważ tak zdobyta wiedza nie była mi do niczego potrzebna, to nigdy nie wspominałem tych sytuacji. Aż tu nagle …
Buszuję często po Dziale Nauka w poszukiwaniu oryginalnych, bulwersujących twierdzeń i pytań, na które są proste odpowiedzi, ale niedostępne dla fizykalnych umysłów, i przeczytałem coś, od czego przed moimi oczami zapaliło się czerwone światło:
Dlaczego w fizyce jest matematyka ,a w teorii poezji lub w psychologii emocjii, gdy sie pojawi, to wzbudza uśmiech politowania?
http://autodafe.salon24.pl/456672,matematyka-to-nie-fizyka#comment_6763244
Ilość "i" w słowie emocji mogłaby świadczyć o emocjonalnym wzbudzeniu autora (eine) gdy pisał te słowa (ostatnio wynurzał się na temat swoich oryginalnych orgazmów), ale ponieważ ten facet jest bardzo płodny, więc szybko wszyscy mogli się przekonać, że on po prostu tak ma:
1.może pan mi podać matematyczą teorię poezji lub stanów emocjonalnych człowieka ?
http://autodafe.salon24.pl/456672,matematyka-to-nie-fizyka#comment_6764878
Od razu zrozumiałem, skąd się wzięło to ostrzegające czerwone światło.
Z terminem "Inżynieria Duszy" spotykałem się już wcześniej, a w dobie internetu z tym terminem mogą nawet obcować fizykaliści:
1. http://www.andrelandberg.com/index2.php?sLang=pl
Ponieważ jednak autorem tego terminu i kryjących się za nim działań uważa się Stalina, to kładłem matematyzację filologii na ukraińskim uniwersytecie na karb socmodernizmu i nie przywiązywałem specjalnej wagi do tego "zboczenia". Miałem nadzieję że u nas (to jest w Polsce) nie zgłupieliśmy do reszty.
Kiedy jednak przeczytałem dzisiaj rano informację o tym, że na mojej uczelni (Politechnika Wrocławska) trudzą się jacyś zboczeńcy, tytułujący się inżynierami lingwistycznymi:
Językoznawcy z Pracowni Prostej Polszczyzny Uniwersytetu Wrocławskiego wspólnie z inżynierami lingwistycznymi z Politechniki Wrocławskiej
http://wyborcza.pl/1,75476,12726370,Jak_pisac__zeby_wszyscy_zrozumieli__Naukowcy_juz_to.html
To pomyślałem sobie, że Tworkom klientów nie zabraknie.
Przez to, że daliśmy matematyce rozpychać się przez "życie" łokciami, możemy być pewni, że nie za górami, za lasami ten dzień, kiedy Homerem będziemy nazywali komputer.
Największą winę za ten stan rzeczy ponoszą fizykaliści, którzy ok. 150 lat temu uwlekli się matematyką zapominając, że prędzej, czy później zaprowadzi nas to do Tworek.
Fizyka dla tych, którzy chca zrozumiec! Polityka dla tych, którzy zrozumieli!