Kolejny naukowiec polskiego pochodzenia, inżynier Boeinga, podważył oficjalną wersję katastrofy – informuje portal niezalezna.pl
– Pierwsza myśl, kiedy zobaczyłem zdjęcia z Siewiernego? To niemożliwe, żeby samolot, spadając z wysokości 20 m, z prędkością 250 km/h, rozpadł się w taki sposób – mówi dr inż. Wacław Berczyński, doświadczony konstruktor Działu Wojskowo-Kosmicznego Boeinga, gdzie pracował ponad dwadzieścia lat.
Naukowiec, zarówno jako teoretyk i praktyk, zajmuje się zawodowo metodą elementów skończonych, tą samą, którą w swoich badaniach analizujących ostatnie sekundy lotu rządowego tupolewa wykorzystuje prof. Wiesław Binienda.
– Pracowałem w Boeingu przez 21 lat. Moje doświadczenie jako konstruktora spowodowało moje wątpliwości co do przyczyn i sposobów wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. Po obejrzeniu wyników prac prof. Biniendy napisałem do niego, że jako teoretyk i praktyk zgadzam się z przyjętą przez niego metodologią. W ten sposób poznałem prof. Biniendę i zacząłem śledzić publikacje na temat katastrofy. W mojej opinii wszystko, co dotychczas wiemy, wskazuje na silną, wewnętrzną eksplozję, która była przyczyną katastrofy – tłumaczy dr Berczyński.
Dzisiaj miała być również inna gorąca dyskusja. Słynący z krytykowania w mediach wyników badań ekspertów tzw. komisji Macierewicza, w ostatniej chwili zrezygnował z zaproszenia do Sejmu i podjęcia polemiki z prof. Wiesławem Biniendą. Na dwie godziny przed posiedzeniem zespołu parlamentarnego ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej prof. Artymowicz oświadczył, że jednak nie pojawi się w Sejmie. Powodem miało być nagłe wezwanie do prokuratury wojskowej. W jakim celu i charakterze odbyło się to spotkanie, nie udało nam się dowiedzieć.
Więcej: http://niezalezna.pl/29871-inzynier-boeinga-wszystko-wskazuje-na-eksplozje