Informacje o tzw. retencji danych zbiera od firm telekomunikacyjnych Urząd Komunikacji Elektronicznej. W 2009 r. było 1 mln 30 tys. zapytań policji, służb, prokuratury, sądów o numery abonentów, billingi, numery IP komputerów, dane o lokalizacji
użytkowników komórek itd.
Według krajowego dziennika z dnia 10.05.2011 (nie piszę polskiego, bo to GóW-niana), z najnowszej informacji UKE wynika, że w 2010 r. służby, policja, prokuratury i sądy zwiększyły intensywność pracy w tym zakresie. Pozyskały od operatorów telekomunikacyjnych aż 1,4 mln takich danych.
A więc o 32 proc. więcej niż rok wcześniej. Jest to kilka razy więcej niż w innych państwach UE.
Jak pisze brukselski EUobserver, "Przepisy o retencji danych telekomunikacyjnych wprowadziła UE w 2005 r., po atakach terrorystycznych w Londynie i Madrycie".
Dalej EUobserver podaje, że "w praktyce stosowanie retencji danych różnie wygląda w różnych krajach. Przepisy te nie są stosowane np. w Niemczech, Rumunii, Szwecji, Austrii i Czechach, ponieważ zostały zablokowane albo przez krajowe trybunały konstytucyjne, albo parlamenty.
W Polsce odwrotnie, dane przechowywane są najdłużej, policja występuje z największą ilością zapytań do telekomunikacyjnych prowajderów, a prawo państwowe nie podkreśla, że dane te powinny być używane tylko do poważnych zbrodni i przypadków korupcji".
Jak widać, władza Tuska i Komorowskiego wyznająca miłość i powszeche zaufanie do wszystkich, odwrotnie niż nieufne rządy Kaczyńskich, inwigiluje nas bardziej intensywnie i – jak pokazuje rzeczywistość na licznych przykładach – bardziej skutecznie, niż którakolwiek władza przed nią.
No ale – oby do jesieni!
KLIKNIJ w nick, potem w slowo 'WIeCEJ', wreszcie w BANNER i DOL¥CZ do nas!