„ To nie sztuka zabić kruka.
Ani sowę trafić w głowę (Tego nie byłabym taka pewna).
Ale sztuka całkiem świeża.
Gołą pupą siąść na jeża”.
Ten dziecinny wierszyk przyszedł mi do głowy gdy przeczytałam komentarz contessy, zgodnie z którym ŁŁ wpuszczając na NE zawodowych dziennikarzy, dobrowolnie wsadził sobie jeża w gacie.
Pomysł zaproszenia do NE zawodowych dziennikarzy, niektórzy potraktowali jak pomysł wpuszczenia piranii do akwarium z welonkami, żeby z nimi konkurowały, a jeszcze lepiej współpracowały.
Rozumiem ich zastrzeżenia.
Większość piszących na NE i innych portalach to ludzie, którzy od początku nie mieścili się w medialnym systemie kłamstwa.
Zawodowi dziennikarze, którzy biorą się do blogowania, zostali na ogół przez ten system przeżuci i wypluci. Są jak politycy, którzy (w przeciwieństwie do jabłek) dojrzewają dopiero po upadku.
NE dryfował dotąd jak ponton po spokojnej wodzie, raz w prawo, raz w lewo. Nawet pewien skandalista, który wysłał w kosmos figurę Chrystusa, musiał trochę pofolgować, żeby być strawnym dla ogółu.
Nie twierdzę, że ktokolwiek z nowych redaktorów będzie usiłował przejąć ster, albo że wybrany przez niego kierunek będzie zły.
Tyle, że my wszyscy ( tak sądzę) mamy alergię na przywódców.
Zbyt wiele razy baran ze złoconymi rogami usiłował zaprowadzić nas na rzeź.
Zbyt wiele razy spotkaliśmy się również z tym, że zawodowi politycy i zawodowi dziennikarze traktują nas wszystkich jak ślepców. Nawet jeżeli nie należą do kręgów najwyższego wtajemniczenia, czyli są co najwyżej jednoocy, uważają, że (jak powiedział Erazm z Rotterdamu) „ w krainie ślepców, jednooki jest królem”.
Radzę jednak sobie przypomnieć przewrotne opowiadanie Wellsa pod tytułem :” W krainie ślepców”.
Zagubiony w Andach wędrowiec trafia z lawiną do odciętej od świata górskiej wioski, w której od kilkuset lat żyją ślepi ludzie. Nasz wędrowiec przekonany jest, że stanie się ich dobrodziejem i przywódcą. Okazuje się, że ślepi doskonale przystosowali się do życia w swojej wiosce, natomiast Bogota ( tak go nazywają) radzi sobie co raz gorzej i jest traktowany jak niedorozwinięty. Mieszkańcy wioski dochodzą do wniosku, że kuliste deformacje w miejscu gdzie oni mają zasklepione oczodoły uciskają Bogocie mózg i są przyczyną jego niepowodzeń. Jedynym ratunkiem dla przybysza będzie amputacja tych narośli.
W naszej rzeczywistości poruszamy się jak ci mieszkańcy górskiej wioski. Wszystko co trzeba wiemy, wszystko rozumiemy. Nie mamy zatem powodu obawiać się inwazji jednookich.