Banki tracą zaufanie i klientów, zatrzymały się w rozwoju. Muszą rozszerzyć ofertę, by sprostać narastającej konkurencji parabanków.
Indywidualna obsługa, personalizacja oferty oraz wysoka elastyczność wobec zdolności kredytowych klientów sprawiają, że instytucje finansowe niepodlegające prawu bankowemu (m.in. SKOK, Provident, Kokos.pl) coraz częściej wypierają banki z ich naturalnych obszarów funkcjonowania. Oferta tych firm, a także podmiotów umożliwiających płatności zbliżeniowe i internetowe sprawia, że banki w oczach klientów przestają być potrzebne. Zdaniem ekspertów firmy doradczej Deloitte może to w przyszłości prowadzić do sytuacji, w której banki będą jedynie dostarczycielem gotówki.
– Z badania Deloitte wynika, że obsługa klienta i personalizacja oferty to dziś główne czynniki wpływające na satysfakcję klienta. Banki w tych obszarach wykazują znaczne braki. Instytucje parabankowe są tego świadome, dlatego bazując na tych dwóch atrybutach, mogą osiągnąć zadowalające rezultaty – uważa Michał Dubno, Dyrektor w Sektorze Instytucji Finansowych Deloitte.
Do tej pory parabanki specjalizowały się przede wszystkim w udzielaniu kredytów i pożyczek, szczególnie tym osobom, które w opinii banków miały znikomą zdolność kredytową lub jej nie posiadały. I pomimo wysokiego oprocentowania wciąż znajdowały nowych klientów. Ich zaletą jest m.in. bezpośredni kontakt przedstawicieli tych firm z osobami chcącymi zaciągnąć pożyczkę, chociażby w ich domach, np. Provident. Natomiast SKOK-i wzmacniają swoją więź z klientami poprzez nadanie im statusu członka spółdzielni i koncentracji na klientach wspierających ideę kas oszczędnościowo-kredytowych. W rezultacie klient identyfikuje się z tą instytucją i wzmacnia się jego poczucie bezpieczeństwa. Wykorzystując te zalety instytucje parabankowe coraz częściej walczą o oszczędności klientów, co jest kolejnym zagrożeniem dla sektora bankowego. Na razie ich udział w rynku kredytów i depozytów jest znikomy, ale nie można go lekceważyć. Aktywa SKOK-ów to zaledwie 1,2% aktywów sektora bankowego w Polsce a Provident można porównać wielkością z bankiem z 4-tej dziesiątki największych banków w Polsce takim jak Polski Bank Przedsiębiorczości, który jest 126 razy mniejszy od największego banku w Polsce – PKO Bank Polski.
Bankom zagrażają również portale internetowe (m.in. Zopa, Prosper, czy polski Kokos.pl), które umożliwiają udzielanie i branie pożyczek od innych użytkowników portalu, z pominięciem sektora bankowego. Stały się one alternatywnym kanałem oferującym atrakcyjniejsze oprocentowanie przy niższych kosztach działania. Amerykański serwis Prosper ma już 1,4 mln użytkowników i umożliwił udzielenie kredytów na sumę 367 m dolarów. Serwis Zopa działający w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych i we Włoszech udzielił pożyczek na sumę 150 milionów funtów.
Instytucje zagrażające bankom to nie tylko SKOK-i czy firmy pożyczkowe. Banki przegrywają także na rynku płatności internetowych i mobilnych. Ten obszar został zdominowany przez niezależne platformy (PayPal, Przelewy24). Konkurencja na tym rynku jest niezwykle ostra, a nowi gracze proponują coraz to nowsze rozwiązania. W ostatnim czasie pojawiła się możliwość m.in. wykorzystania telefonu komórkowego w sposób podobny do zbliżeniowych kart płatniczych (Google Wallet, Isis) czy usługa szybkich przelewów międzybankowych (BlueCash). Wirtualną walutą zbliżeniową ma szansę stać się Facebook Credits. Żadna z tych usług nie jest firmowana przez banki. O skali zjawiska mogą świadczyć przychody firm, które zdominowały ten rynek. Globalny PayPal osiągną w 2011 r. przychody w wysokości 4,4 mld USD co stanowi ponad 26 proc. przychodu całego polskiego sektora bankowego.
Z drugiej strony nasze lokalne serwisy też radzą sobie dobrze. Serwis Przelewy 24 to firma osiągającą przychody w wysokości 11,5 mln PLN (w 2010 r.) a Blue Media (działające m.in. jako BlueCash) w ostatnich 4 latach urósł z małej formy do sporej instytucji finansowej, która wygenerowała prawie pół miliarda zł przychodu.
Co powinny zrobić banki, by wzbogacić swoją ofertę?
– Niewątpliwie powinniśmy czerpać dobre wzorce z innych krajów, m.in. z USA, ale co ciekawe także z krajów afrykańskich, gdzie niezwykle rozwinął się w ostatnim czasie system bankowości mobilnej – zauważa Michał Dubno.
W niektórych krajach afrykańskich (m.in. w Somalii) banki są jednocześnie operatorami komórkowymi, a wszystkie płatności są wykonywane bezgotówkowo – za pomocą telefonów komórkowych. W związku z tym w wielu regionach systemy płatności telefonami komórkowymi wyparły pieniądz papierowy.
Amerykanie rozwijają zaś Square Up!, polegający na wyposażeniu klienta, np. właściciela małej firmy w zewnętrzny czytnik kart, a także oprogramowanie umożliwiające przekształcenie telefonu lub tabletu w kasę fiskalną. Wśród nowych serwisów działających w USA ciekawych jest kilka rozwiązań pomagających klientom spłacać długi (ReadyFor Zero, Savvy Money), a także poprawić krótkoterminową płynność (BillFloat). W USA działa również Cardlytics, który dzięki wykorzystaniu wiedzy posiadanej przez banki, pomaga spersonalizować ofertę, czyli oferuje to, czego nie robią dziś banki działające w Polsce.
Eksperci Deloitte nie mają wątpliwości, że banki działające na naszym rynku mają wiele do nadrobienia.
– Konkurencja spoza sektora bankowego pojawia się we wszystkich kluczowych dla banków obszarach. Banki nie są w stanie konkurować na wszystkich polach jednocześnie, dlatego koncentrując się na wybranych aspektach np. dostarczeniu mobilnych usług finansowych muszą nawiązać współpracę z liderami rynku proponującymi najnowsze rozwiązania technologiczne” – podsumowuje Zbigniew Szczerbetka, lider Sektora Instytucji Finansowych w Polsce i Europie Środkowej w Deloitte – Dziś w Polsce mobilne usługi finansowe są jeszcze słabo rozpowszechnione, ale mają ogromny potencjał, którego banki nie powinny lekceważyć.
Źródło: Deloitte
Wiadomości z banków i o bankach, dla klientów i pracowników, entuzjastów i sceptyków. Ubezpieczenia od A do Z. Gospodarka, finanse i giełda.