Bez kategorii
Like

Informacje ukryte w formie przekazu.

30/01/2012
512 Wyświetlenia
0 Komentarze
23 minut czytania
no-cover

Skoro sprawa ACTA i wszystko co się wokół niej dzieje jest tak popularnym tematem, więc i ja się nim zajmę, chociaż patrząc na problem z nieco innej strony.

0


Stwierdzenie, że reżimowe, koncesjonowane media fałszują obraz rzeczywistości, jest truizmem. Jednak i z tej mierzwy medialnych półprawd, przemilczeń, kłamstw i manipulacji można wycisnąć trochę wartościowych informacji.

Tych informacji nie znajdziemy w samej treści przekazu, lecz gdzieś na poboczu, na marginesie, w jego konstrukcji i formie. Sama forma też bywa obiektem manipulacji (tzw. przekaz niewerbalny), ale i tutaj możemy pozyskać jakąś wiedzę. Dobrym przykładem są nasze rodzime wojujące feministki, które nagminnie posługują się pewną formą manipulacji w przekazie niewerbalnym. Uczestnicząc w publicznych dyskusjach np. w telewizji, zwracają się do swoich oponentów jak wyrozumiała nauczycielka do nierozgarniętego ucznia, bo takie właśnie wrażenie ma się zakodować w świadomości widzów. Przemawiają powoli i miarowo, przez cały czas utrzymując na twarzy protekcjonalno-pobłażliwy uśmiech i to niezależnie od tego jak miałkie i absurdalne są ich argumenty. Pamiętam program „Warto rozmawiać”, w którym brała udział Wanda Nowicka wraz jakąś inną feministką. Obydwie potrafiły ten uśmiech utrzymać przez całą godzinę. Proszę spróbować to zrobić. To naprawdę nie jest łatwe, zwłaszcza jeśli człowiekowi wcale nie jest do śmiechu, bo oponenci rozrywają jego argumenty w strzępy. Mięśnie twarzy bardzo szybko zaczynają boleć, a one konsekwentnie uśmiechały się do końca programu, chociaż pod koniec robiły to już z wyraźnym wysiłkiem, a ich uśmiech bardziej przypominał grymas cierpienia. Powtarzalność i konsekwencja w stosowaniu tej formy manipulacji przez nasze feministki wskazuje, że w ich środowisku prowadzone są specjalistyczne szkolenia w tej dziedzinie. Ale to tylko taka ciekawostka na marginesie, bo ten tekst poświęcony jest kilku innym przypadkom, w których wartościowe informacje ukryte są w tle.

Skoro sprawa ACTA i wszystko co się wokół niej dzieje jest tak popularnym tematem, więc i ja się nim zajmę, chociaż patrząc na problem z nieco innej strony. Jednak najpierw proponuję coś z zupełnie innej beczki.

Zakładam, że każdy kto choćby sporadycznie ogląda telewizję,  zauważył, że od pewnego czasu pojawia się wiele polskich reklam, w których jacyś anonimowi osobnicy zachwalają w obcych językach różne produkty, usługi lub modele zachowań (np. płacenie abonamentu). Przypadek? Moda? Nic z tych rzeczy. Reklama opiera się na badaniu charakterystyki grupy docelowej i rozpoznaniu czynników stymulujących zachowania tej grupy. Zatem forma reklamy może dać nam ciekawą wiedzę o grupie, do której jest ona adresowana. W tym przypadku jest to wiedza bardzo niemiła dla nas wszystkich. Owym czynnikiem stymulującym jest tu opinia obcokrajowców, co znaczy, że adresatami przekazu są ludzie o niskiej samoocenie wynikającej z zaburzonego poczucia tożsamości narodowej. Najwyraźniej reklamodawcy i producenci reklam uznali, że tak charakteryzowana grupa jest na tyle liczna w naszym społeczeństwie, iż warto oprzeć reklamy na owym kompleksie niższości względem innych nacji. Taka grupa jest bardziej podatna na wpływy i manipulacje, trudno też ją przekształcić w społeczeństwo obywatelskie. Michnik i jego drużyna mogą być dumni ze swoich dokonań, bo jest to konsekwencją krzewionego przez nich od ponad 20-u lat antypolonizmu. Ale powróćmy do tego co się dzieje w mediach wokół porozumienia ACTA.

Pierwsze co mi się rzuciło w oczy, to chaos sprzecznych komunikatów dochodzących z kręgów władzy po ataku hakerskim na rządowe serwisy internetowe oraz niespójność przekazu mediów reżimowych, dotyczącego tego zdarzenia. Wynika z tego , że rząd został zaskoczony tym atakiem i jego skalą, co by znaczyło, że władza nie była inicjatorem tej akcji. Oczywiście, może ktoś powiedzieć, że chaos informacyjny także jest sterowany, jednak przeczy temu fakt, że ów przekaz jest już ujednolicany i przekierowywany na zagrożenia, jakie płyną ze strony hakerów dla przeciętnych ludzi.

Trochę inaczej rzecz się przedstawia, jeśli chodzi o odbywające się w całym kraju manifestacje. Proponuję spojrzeć na całą sprawą w szerszej perspektywie, bo to być może pozwoli nam dostrzec faktyczny obraz rzeczywistości. Postaram się podać w punktach istotne prawidłowości, dzięki którym będziemy mogli dostrzec anomalie w przekazie medialnym i zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi.

·        Pluralizm polityczny w Polsce jest w dużej mierze iluzją. Środowiska polityczne, które dokonały historycznego przekrętu przy okrągłym stole, niezależnie od tego, pod jakim szyldem partyjnym występują, zgodnie i konsekwentnie budują ten sam system państwa i zasadniczo prowadzą taką samą politykę wewnętrzną i zagraniczną. Mimo, że partie tworzone przez te środowiska prowadzą realną walkę o władzę, to jednak zgodnie zwalczają wszelkie zagrożenia dla systemu państwa, którego są beneficjentami. Zgodnie współdziałały podczas „nocnej zmiany”, zgodnie zwalczały lustrację, PiS, CBA pod kierownictwem Mariusza Kamińskiego i IPN pod kierownictwem Janusza Kurtyki, zgodnie atakowały Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a po jego tragicznej śmierci starają się ukryć prawdę o Tragedii Smoleńskiej. Dlatego wszystkie partie reprezentujące te środowiska, niezależnie od ich formalnych szyldów, należy uznać za frakcje jednej partii, którą ja nazywam Partią Okrągłego Stołu.

·        Ogólnopolskie, koncesjonowane media, zwłaszcza po czystkach jakie przeprowadzono w mediach państwowych po 2007 roku, są powiązane z  frakcjami POS, lub bezpośrednio im podlegają (np. poszczególne programy TVP), a ich przekaz informacyjny i publicystyczny jest podporządkowany interesom tych frakcji. Dlatego ów przekaz jest tak jednobrzmiący, a jeśli się pojawiają jakieś różnice w ważnych kwestiach, to są przejawem walki o władzę między frakcjami POS. Ta prawidłowość jest niezależna od podległości frakcji POS względem sił zewnętrznych.

·        Największym zagrożeniem dla reżimów totalitarnych jest niezależne od władzy i niekontrolowane przez nią, społeczeństwo. Dlatego w mediach reżimowych są promowane organizacje i działania społeczne kontrolowane przez władzę, lub dla władzy korzystne (np. Owsiak i jego akcje społeczne, działalność organizacji feministycznych, homoseksualnych i „ekologów”), natomiast przemilczane są działania organizacji społecznych, które są wyrazem aktywności społeczeństwa obywatelskiego (np. kongres „Polska Wielki Projekt”). Jeśli niezależnych działań społecznych nie da się przemilczeć, bo są zbyt widoczne w przestrzeni publicznej, to media reżimowe solidarnie fałszują ich obraz. Tak działo się z protestami kibiców, obrońcami Krzyża na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, manifestacją rocznicową 10.04.2011 i Marszem Niepodległości, bo wszystkie te zdarzenia były postrzegane jako zagrożenie dla systemu.

·        Reżim totalitarny musi kontrolować przepływ informacji, a tym samym środki masowego przekazu i komunikacji społecznej. Dlatego od początku III RP są zwalczane niezależne media, wprowadzono system koncesyjny na rynku mediów elektronicznych i dokonuje się czystek w mediach reżimowych (zwłaszcza państwowych). Rząd Tuska od początku swego istnienia także konsekwentnie prowadzi tego typu politykę. Do kompletu brakuje mu tylko kontroli nad Internetem, dlatego starał się, stara się i będzie się starał go ocenzurować. Ale nie łudźmy się, będzie próbowała to zrobić każda frakcja POS, która zastąpi w przyszłości ekipę Tuska i to niezależnie od swoich deklarowanych obecnie intencji. Taka jest po prostu logika tego systemu.

·        Reżim totalitarny, w swoich relacjach ze społeczeństwem zawsze opiera się na terrorze i propagandzie lub, jak kto woli, inżynierii społecznej, socjotechnice, PR, albo manipulowaniu świadomością społeczną. Rząd Tuska wyraźnie stawia na ten drugi filar, stąd taka jego aktywność w domykaniu systemu medialnego (czystki w mediach państwowych, zmiany właścicielskie w mediach prywatnych, wykluczenie Telewizji „Trwam” z procesu cyfryzacji telewizji, ustawowe ograniczenie dostępu do informacji publicznej i próby ocenzurowania Internetu). Terror ogranicza się w zasadzie do zastraszania ekonomicznego – niepokornym grozi utrata pracy, lub doprowadzenie ich firmy do upadku prze instytucje państwa. Działania policyjne są stosowane, ale sporadycznie i w ograniczonym zakresie. Jeśli chodzi o tłumienie protestów społecznych fizyczną przemocą, władza przygotowała sobie instrumenty prawne i narzędzia techniczne, ale najwyraźniej traktuje taki wariant jako ostateczność, co zresztą jest zupełnie zrozumiałe. Krwawy terror nie może się ograniczyć do jednorazowych działań (np. krwawe stłumienie demonstracji), wymaga to kontynuacji, a na to potrzebne są środki, których ten rząd, ze względu na ogromną kapitałochłonność systemu państwa, po prostu nie posiada.

·        Na koniec tej wyliczanki jeszcze parę słów o roli Palikota i jego RPP. Tu pójdę na łatwiznę i zacytuję samego siebie. „Cała kariera polityczna Palikota pokazuje, że nie jest on samodzielnym podmiotem politycznym, a jedynie reżimowym „człowiekiem do zadań specjalnych”. Gdy jeszcze formalnie należał do PO, jak pewnie wszyscy pamiętają, jego aktywność polityczna (przynajmniej ta widoczna w mediach) w praktyce ograniczała się do dwóch powtarzalnych działań : po pierwsze, za pomocą oszczerczych insynuacji i drwin podgrzewał atmosferę wrogości i pogardy względem prezydenta Lecha Kaczyńskiego; po drugie, inscenizując różnego typu spektakle na użytek mediów, odwracał uwagę opinii publicznej od zdarzeń naprawdę istotnych, a kłopotliwych lub kompromitujących dla władzy. Jego RPP (jakoś dziwnie kojarzy mi się z niesławną PPR), moim zdaniem, także należy postrzegać jako swoiste „zadanie specjalne” Palikota, bo zarówno w okresie wyborów do sejmu, jak i obecnie pełni funkcję fałszywej opozycji wobec koalicji rządzącej.”

Tekst mi się niebezpiecznie wydłużył, dlatego przejdę już do analizy przekazu medialnego i wniosków płynących z tej analizy.

Manifestacje przeciw porozumieniu ACTA odbywały się równocześnie w wielu miejscach na świecie, co czyni bezpodstawnymi teorie mówiące o tym, że manifestacje są inicjowane i sterowane przez nasz rodzimy reżim. Poniżej podaję linki do relacji z manifestacji w innych krajach.

Madryt –

Paryż –

Metz –

Bordeaux –

Lyon –

Oslo –

Bruksela –

Znamienne jest to, że informacje o protestach w innych krajach zostały zgodnie przemilczane przez media reżimowe, co by wskazywało na to, że te informacje uznano za niebezpieczne dla systemu. Jednak medialne przedstawienie protestów krajowych było wielce niespójne. Manifestacje w Polsce były tak liczne, że nie można ich było przemilczeć, jednak wtedy media mają zwyczaj fałszować obraz rzeczywistość zakłamując liczbę uczestników, zakres i charakter protestu i wpisując protest w kontekst rywalizacji partyjnej (zły PiS znowu wznieca niepokoje społeczne i dzieli naród) i niektóre tak właśnie postępują. Jednak inne, jak np. TVP Info, która była liderem w fałszowaniu opisu Marszu Niepodległości, relacjonuje te wydarzenia całkiem przyzwoicie. Mamy więc ciekawą anomalię, którą mogę zinterpretować tylko w jeden sposób: krajowe protesty w POS uznano za niebezpieczne dla ekipy Tuska, ale za to nieszkodliwe dla samego systemu. Zanim jednak pociągnę ten wątek, chcę zwrócić uwagę na teorie i przestrogi, które sugerowały, że te protesty zostały zorganizowane przez rząd po to by doprowadzić do krwawej rozprawy z młodzieżą, a następnie do wprowadzenia Polsce stanu wyjątkowego i państwa policyjnego. Jak widać, były to teorie całkowicie chybione. Nie było żadnej rozprawy siłowej, a nie było, bo być nie mogło, o czym pisałem wcześniej. Proszę też pamiętać, że za chwilę mamy EURO 2012, które ze względów wizerunkowych, jest bardzo ważne dla Tuska. Jak sobie wyobrażacie taką imprezę w atmosferze stanu wyjątkowego i krwawego terroru? Fakty przeczą temu, by inicjatorem manifestacji był rząd, a państwo policyjne, choć słabe, ale już mamy. Nie wiem jakie były motywy propagatorów tych nietrafionych teorii, ale Tusk powinien być im wdzięczny, bo z cwanego manipulatora zrobiły demona, niemal na skalę Stalina.

Wracając jednak do głównego wątku, jak pisałem wcześniej, niespójność przekazu w reżimowych mediach wskazuje na walkę polityczną między frakcjami POS. Potwierdza to aktywność SLD w sprawie ACTA. Najwyraźniej próbuje coś ugrać dla siebie, korzystając ze słabości ekipy Tuska. Znamienna jest też dość niezborna reakcja rządu na to, co się dzieje wokół ACTA tak w Polsce, jak i na świecie. Przypuszczam, że Tusk może się pod jakimś pretekstem wycofać z tej sprawy, ale z całą pewnością nie zrezygnuje z prób ocenzurowania Internetu, bo sama logika systemu państwa na nim to wymusza.

Warto się też zastanowić, dlaczego manifestacje w Polsce nie zagrażają systemowi, a protesty w innych krajach są dla niego niebezpieczne. Mam swoją teorię tłumaczącą ten paradoks. W manifestacjach przeciw ACTA bierze udział głównie młodzież, która została wychowana już w III-ej RP w duchu kosmopolityzmu, nieznajomości polskiej tradycji i historii, oraz antypolonizmu (stąd tak mało biało-czerwonych flag na tych manifestacjach). Tą grupą, jak pisałem wcześniej, można sterować wykorzystując jej kompleksy za pomocą komunikatów typu „standardy europejskie” lub komunikatów w rodzaju „W Europie uznano, że …”.Aby ograniczyć niebezpieczną dla reżimu aktywność społeczną tej grupy i zachować jej sterowność, mimo chwilowego buntu, owe „standardy europejskie” musi określać sama władza i nie ma znaczenia czy będzie to władza unijna, czy krajowa, ani to która frakcja POS będzie akurat stała na czele reżimu. Ważne jest to, by tych „standardów” nie określała „ulica”, nawet jeśli to będzie ulica w Paryżu lub w Madrycie.

Na koniec jeszcze kwestia zaangażowania Palikota i jego ludzi w te wydarzenia. Jak wcześniej wspomniałem, ów osobnik i jego organizacja mają do spełnienia tylko dwie funkcje: odwracać uwagę opinii publicznej od kwestii kłopotliwych dla władzy i rola fałszywej opozycji, która będzie przechwytywać i kanalizować aktywność społeczną, niebezpieczną dla rządu Tuska. Myślę, że w tym przypadku, Palikot stara się mniej lub bardziej udolnie wypełnić obie funkcje. Z tego by wynikało, że chociaż władza nie była inicjatorem tych protestów, to jednak chce je z jednej strony skanalizować tak, by nie przerodziły się w coś poważniejszego, a z drugiej strony chce za ich pomocą zamaskować jakieś swoje działania, lub zaniedbania, które postrzega jako ważniejsze i bardziej kłopotliwe dla siebie. Warto to sobie wziąć do serca i uważnie się przyglądać na to wszystko, co się dzieje po za ACTA, a dzieje się bardzo wiele. Jednak nie należy też lekceważyć tych manifestacji, ani protestu kierowców przeciw podwyżkom cen paliw, chociaż ta sprawa jakby zeszła na drugi plan.

Mamy tu do czynienia z bardzo ciekawymi zjawiskami społecznymi, na ocenie których nasi władcy mogą się mocno oszukać. Temu chcę poświęcić mój następny tekst.  

 

 

 

0

Piotr Marzec

Art.1 Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli. Art.4.1 Wladza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej nalezy do Narodu. Art.4.2 Naród sprawuje wladze przez swoich przedstawicieli lub bezposrednio. (Konstytucja RP)

120 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758