Przyznam, że razi mnie zmysłowość w necie, ostentacyjna, czy ukryta , odwoływanie się i adresowanie postów do uczuć i instynktów, psychologizowanie sfery relacji publicznych, prowincjonalny sentymentalizm.
Mam też większe zaufanie do ludzi, którzy firmują własnym nazwiskiem to co mówią, niż do anonimów, z tymi rzadkimi wyjątkami, kiedy ktoś rozpatruje tylko kwestie fundamentalne.
Jest tu na NE pewna bloger/ka której każda notka ocieka zmysłowością, jakby wyłącznie ten cel miała na uwadze, by kusić chłopskie zmysły, wkleja te swoje zdjątka w komentarzach na innych blogach.. Rozmawiałam z autorem/ką na PW i dowiedziałam się, że to ”sztuka i poezja”, tymczasem to przesłodzony kicz, czasem okraszony wierszem znanego poety, przeważnie lewicującego. Osoba ta zdaje się nie pojmować, że oferuje instynkty pod zasłoną ”uczuć”. Może to jej osobisty problem, może celowe działanie, które jest atakiem na czystość co stało się ”modą” w sferze publicznej, jakby przypadkiem zbieżną z manifestami masonerii.
Notki ilustrowane zą zdjęciami i tak ”się zdarza”, że nawet w tematach sportowych oko kamery jedzie na cycki, lub dupsko, albo całość robi wrażenie ”propozycji nie do odrzucenia”. Tyle w temacie tej blogerki, bo więcej nie warto.
Są też na NE avatary, które posługują się kobiecym odsłonietym ciałem, w przedmiotowym jego ujęciu. Nie muszę chyba mówić, że takie nadużycia świadczą tylko o autorach.
Nie odniosę się już do niektórych komentarzy, uprzedmiotowujących osobę ludzką, na różne sposoby, m. in na blogach headhunterów, bo szkoda czasu, ale każdy widzi, co to za typki.
Omijam takie blogi, bo gdyby ich autorzy szukali prawdy lub wyższego sensu, dawno by to znależli.
Iza Rostworowska. Crux sancta sit mihi lux / Non draco sit mihi dux Vade retro satana / Numquam suade mihi vana Sunt mala quae libas / Ipse venena bibas