„im. Lenina”
08/09/2012
498 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
Od jakiegoś czasu dziwne rzeczy dzieją się w Gdańsku pod stocznią, a konkretnie w słynnej bramie stoczniowej, obok której stoi pomnik ofiar grudnia 1970 r. i buduje się centrum solidarności.
Władze Gdańska zdecydowały, żeby przywrócić bramie stoczniowej „historyczny kształt” z Sierpnia 1980 r., czyli z jednej strony z wywieszonymi wówczas postulatami strajkowymi, z drugiej strony – z napisem Stocznia Gdańska im. Lenina. To ostatnie wzbudziło daleko idące protesty – „Lenina” zasłonięto logo Solidarności, a z powodu braku reakcji władz Gdańska – związkowcy go odpiłowali. Kolejną odsłoną w tym chocholim tańcu władz Gdańska z pamięcią historyczną było ich doniesienie na związkowców i interwencja policji, która zabezpieczyła dowody w postępowaniu i zaopiekowała się
„Leninem”.
Brama stoczniowa stanowi wciąż wejście na teren przedsiębiorstwa, któremu w roku 1967 zmieniono nazwę na Stocznia Gdańska im. Lenina. Podczas prywatyzacji firmy w 1990 nazwa zmieniła się na Stocznię Gdańską SA. Obecnie na bazie tego majątku, po licznych zmianach prawno-organizacyjnych działa Stocznia Gdańsk SA. Zatem nazwa zawieszona przez władze Gdańska „Stocznia Gdańska im. Lenina” nie jest nazwą funkcjonującego obecnie przedsiębiorstwa i nie oznacza jego siedziby. Zatem umieszczeni takiego napisu w przestrzeni publicznej nie służy oznaczeniu działającego przedsiębiorstwa i może wprowadzać w błąd, co do jego obecnej firmy, zwłaszcza, że Stocznia Gdańsk SA posługuje się tym samym logo, co zainstalowane na bramie pod wyrazem Stocznia.
W Polsce zakazane jest propagowanie faszystowskiego lub innego totalitarnego ustroju. Nie budzi też wątpliwości, że Lenin stworzył taki ustrój w Związku Sowieckim. Przywrócenie bramie stoczniowej wyglądu z przywołaniem „im. Lenina” w przestrzeni publicznej Gdańska wydaje się być przynajmniej oznaką braku wrażliwości na tę regulację. O ile bowiem umieszczenie różnego rodzaju wytworów „sztuki” komunistycznej w pałacu w Kozłówce w odpowiedniej ekspozycji, raczej nie budzi wątpliwości, co do swojego charakteru – ma to miejsce na terenie obiektu muzealnego, to jednak propagowanie nazwiska przywódcy rewolucji bolszewickiej w ogólnie dostępnej przestrzeni publicznej, już takie oczywiste nie jest. Zamysł przypomnienia Sierpnia 1980 r. w tak znamiennym miejscu, obok wspomnianego wcześniej pomnika ofiar grudnia 1970 r. jest cenny, jednak sposób jego realizacji budzi daleko idące wątpliwości, co do jego zgodności z obowiązującymi przepisami. Pomija też fakt, że nazwa „im. Lenina” była jednym z symboli niesuwerenności Polski i jej poległości krajowi, w którym Lenin przeprowadzał swoją rewolucję oraz elementem totalitarnych rządów sprawowanych z sowieckiego nadania w Polsce.
Działanie władz Gdańska wpisuje się też w szerszą politykę historyczną PO prowadzoną na szczeblu lokalnym. W Gdańsku jej symbolem stał się Lenin, w Warszawie wkrótce stanie się nim tzw. pomnik Czterech
Śpiących na warszawskiej Pradze – co prawda udało się go usunąć w związku z budową II linii metra, ale władze Warszawy już zapowiadają jego powrót na Plac Wileński.
Czy kolejnym na końcu tej drogi będzie odbudowanie przez władze Warszawy zamiast Pałacu Saskiego – zburzonego po odzyskaniu niepodległości Soboru postawionego przez Rosjan na Placu Saskim?
Paweł Pelc
8.09.2012
http://www.stefczyk.info/blogi/okiem-prawnika/im-lenina