Bez kategorii
Like

III RP nic nie potrafi zrobić uczciwie i dlatego musi odejść

17/04/2012
527 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Przekręty przy budowie autostrad oraz innych przetargach są owocem Okrągłego Stołu, bo w III RP karty są od 23 lat znaczone.

0


 

Kolega Molasy przyjrzał się dzisiaj kłopotom budowniczych autostrad oraz nieprawidłowościom przy ich budowie i mobilizuje nas do zgłaszania pomysłów temu zapobiegających:http://prawdawoczykole.salon24.pl/409204,wyjsc-na-autostradach-jak-zablocki-na-mydle

Stąd garść uwag głównie na temat przetargów.

Otóż przez kilka lat "bawiłem się w politykowanie" w kraju, gdzie mieszkam i jako przedstawiciel jednej z partii politycznych uczestniczyłem m. in. w rozstrzyganiu przetargów na szczeblu lokalnym.

Chodziło np o przyznanie kilkuletniej koncesji na prowadzenie domu starców w danej gminie.

Ustawa określała kryterium wyboru, wedle których "ważono" oferty – np 1) cena; 2) fakt podpisania umowy zbiorowej z odpowiednim zw. zawodowym (w ten sposób zapobiega się dumpingowi wynagrodzeń, bo każda branża ustala tutaj m.in. swoją płacę minimalną – w tym wypadku chodziło o "pracowników komunalnych", bo opieka nad seniorami leży w gestii tutejszych gmin); 3) zagwarantowanie przez oferenta stosownej obsady na zmianie (ilość pielęgniarek i pozostałego personelu, warunki dostępu do lekarza), 4) udział dietetyka w komponowaniu meny; 5) referencje i doświadczenie w branży; itp.

Każdy element przetargu "wyceniony" był na określoną ilość punktów (ich „widełki”, np. 15-25%,  dawały decydentom pewne, niewielkie zresztą, pole manewru) i oferta z największą ilością punktów wygrywała. Urzędnicy przygotowywali stosowne dokumenty, wraz z uzasadnieniem, a politycy podejmowali decyzję podczas sesji rady dzielnicy.

O ile pamiętam, to najniższa cena nigdy nie dawała więcej jak 25-35% ilości punktów do zebrania.

Dokumenty po rozstrzygniętym przetargu były oczywiście dostępne dla każdego, kto tego sobie zażyczył – zgodnie z tutejszą zasadą otwartości poczynań tak polityków, jak i urzędników. Regulują tę sprawę stosowne akty prawne.

Wydaje mi się, że kwestia przetargów publicznych wymaga uwzględniania powyższych zasad – czyli wielości wyważanych kryteriów oraz jawności – bo jak się je ignoruje, to otwieramy pole do korupcji – bo „trzeba posmarować", żeby poznać cenę konkurencji, jeśli to ona jest jedynym rozstrzygającym kryterium.

Stosowne wyważenie i „wypunktowanie” z góry ustalonych, stosownych dla danego projektu i danej branży, kryteriów –jest chyba najlepszym rozwiązaniem.

Drugim krokiem jest poznanie wad i zalet różnych rozwiązań kwestii przetargów publicznych w różnych krajach, o ile biurokracja unijna jeszcze  nie wymusiła jednolitego wzorca. Ale nie sądzę, bo polskie przetargi wydają się jednak wyglądać trochę inaczej od tych opisanych w notce.

W dobie internetu mamy piękne pole do popisu dla prac magisterskich z zakresu  prawa, czy politologii – za pół roku możemy mieć piękny i mądry zbiór wiadomości o przetargach publicznych.

Mogłoby tak być w normalnym kraju, ale nie w III RP. Pamiętajmy, że jest ona skażona grzechem pierworodnym Okrągłego Stołu, przekrętu zafundowanego Polakom przez „ludzi gen. Kiszczaka” oraz „kliki A.Michnika”, przede wszystkim mającego przynieść wymierne zyski obu układającym się stronom. Bo zwykłych Polaków postanowiono „puścić w skarpetkach”.

I dlatego na każdym kroku mamy do czynienia z dalszymi przekrętami – bo myślenie o interesie publicznym w III RP jest dla „frajerów”, a chodzi jedynie o to by „nasi” się „załapali” i „nachapali”.

Wydaje mi się, że III RP mogłaby zainteresować się zgromadzeniem i upublicznieniem wiedzy o zagranicznych przetargach publicznych tylko w trzech przypadkach:

1 – gdyby ”ktoś odpowiedni”  mógł na tym zrobić d-u-u-u-u-ż-ą kasę;

2 – gdyby tak udało się zmanipulować rezultaty, by nic konstruktywnego z nich nie wynikło i nie zagroziło dotychczasowemu układowi (pozwalającemu tak „ustawić” każdy przetarg, by zlecenia trafiały do „stosownych” rąk, a decydenci też „coś z tego mogli mieć”);

3 – gdyby udało się połączyć obie powyższe kwestie.

Smród wokół autostrad to jedynie mały przykład ceny płaconej przez zwykłych Polaków za zgodę na Okrągły Stół i „grubą kreskę”, bo państwo stworzone w 1989 roku dla „k…. & złodzieja”, także i dziś głównie służy „k…. & złodziejowi”.

To dlatego zlecenia na budowę autostrad trafiły do tych, do których miały trafić – niezależnie od ich „mocy przerobowych” i umiejętności, tak jak tysiące innych zleceń publicznych bezbłędnie zawsze trafia do tych, do których ma trafiać – bo nie można prowadzić czystej gry, gdy karty od 23 lat są znaczone.

I tak wszystko w Polsce dalej będzie trafiało w ręce „k…. & złodzieja”, aż przebudzeni Polacy położą temu kres.

A koniec III RP jest bliżej, niż byto  mogło się wydawać – kwiecień 2012 roku będzie w przyszłości postrzegany jako jeden z punktów zwrotnych w procesie jej upadku. A proces ten został uruchomiony pod Smoleńskiem, i nic już go nie powstrzyma.

0

Docent zza morza http://www.prognozydocenta.salon24.pl

Nie umiemy odczytywac znaków czasu, i dlatego jestesmy bezlitosnie ogrywani przez "starszych" i "madrzejszych". I dlatego piszę, jak jest...

64 publikacje
4 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758