Procesy degeneracji cywilizacji zachodniej mają już kilkaset lat historii. Początkowo przebiegały one bardzo powoli, prawie niezauważalnie dla współczesnych. W ostatnich dziesięcioleciach gwałtownie przyspieszyły, a obecny wiek charakteryzuje się błyskawiczną wręcz ich dynamiką.
Najlepiej jednak owo zagadnienie obrazuje III RP i Jej społeczeństwo. Mieszkańcy naszej nieszczęsnej Ojczyzny od dawna, z podziwem i zazdrością, wlepiali swe oczy w błyszczący zachód. Gdy więc, w 1989 roku przyszła doń „wolność” i „europa”, z gorliwością neofity zaczęli wprowadzać w życie „zachodnie wartości”. Odziedziczone po PRLu żydokomunistyczne „elity” robiły wszystko, by stymulować ten proces, dbając przy tym aby uchronić, z mijającej epoki, wszystko to co było w niej złe (np. partactwo, nierzetelność) , a jednocześnie usunąć te elementy, które były w PRLu dobre (tak, były w „Polsce Ludowej” i takie). W rezultacie, po ćwierćwieczu istnienia III RP, udało się z niej skonstruować twór w maksymalnym stopniu zbliżony do ideału koszernego państwa dla gojów.
III RP to przede wszystkim państwo młodych. Dla nich jest ono kształtowane i w mim odgrywają oni wiodącą rolę. Młodzi szubko się uczą i adaptują do jedynie słusznej rzeczywistości. Już trzynasto-, czternastolatki biegle władają „europejską” odmianą polszczyzny składającej się głównie z tzw. „kuchennej łaciny” i potworków językowych w rodzaju, „fanki” (wielbicielki), lub „puzzle” (łamigłówki).
Następnie, młodzież owa podlega dalszej obróbce w „renomowanych uczelniach” zreformowanych zgodnie z „unijnymi standardami”. Wewnątrz-unijna między-uczelniana wymiana studencka umożliwia młodym „paniom” dobre przygotowanie się do roli euro-prostytutki, a „panom” daje solidne doświadczenie do przyszłej pracy na wszystkich zmywakach Unii Europejskiej. Przy okazji wszyscy uczą się jeszcze „europejskich języków”.
Po zakończeniu tej „edukacji”, większość pozostaje w „europie”. Zadając kłam obiegowemu poglądowi o „kryzysie w polskiej rodzinie”, „panie” wychodzą za mąż za przedstawicieli wszystkich grup etnicznych reprezentowanych w „naszej unijnej ojczyźnie”, bez jakichkolwiek zahamowań rodząc mnóstwo potomstwa, zarówno w muzułmańskich haremach, jak i monogamicznych związkach wszelakich rodzajów. Dla ułatwienia ich „karier”, telewizja „polska” emituje nawet turecką operę mydlaną z życia sułtańskiego haremu. Pełny „odlot” i „tolerancja”!
Ci młodzi, którym nie wyszła „europejska kariera”, wracają do III RP i poszukują pracy.
Ponieważ III RP pozbawiona jest sektora wytwórczego, to ich możliwości ograniczają się do sektora handlu i usług. Rozwój (tworzenie nowych miejsc pracy) wspomnianego sektora możliwy jest jedynie w przypadku funkcjonowania równoległego sektora wytwórczego, który dostarcza towaru dla handlu i pieniędzy dla klientów korzystających z usług ( pensje pracownicze). Brak wytwórczości powoduje, że gospodarka III RP „zwija” się. Rozwija się jedynie jej dług w żydowskich bankach, który finansuje import towarów. Z tej też przyczyny ekonomia III RP słusznie zaliczana jest do tak zwanych „gospodarek wschodzących” (emerging markets), czyli „rozwijających się”.
Ponieważ jednak III RP to „państwo młodych”, brakujące miejsca pracy kompensuje się poprzez wysyłanie „starych pracowników” na wcześniejsze emerytury. Zbiorowa świadomość społeczeństwa toleruje jeszcze czynnych zawodowo 40-to, 50-cio -latków. Tych, których nie przetrzebią cywilizacyjne choroby, takie jak zawały, czy nowotwory, usuwa się na boczny tor. Oczekuje się od nich by „nie szpecili” sobą „bachanalii młodości”, jakimi ma się charakteryzować radosna rzeczywistość III RP. Jeśli są tak nietaktowni, że miast cmentarza, ciągle pałętają się po świecie, obciążając budżet państwa, to niech przynajmniej siedzą w domach, lub kościołach, gdzie mogą demonstrować otoczeniu swój „sklerotycznie anachroniczny” światopogląd.
Taki paradygmat pozbawia III RP pokolenia zdolnego do stymulowania Jej cywilizacyjnego rozwoju. Tylko starsze pokolenie ma doświadczenie to umożliwiające. Nawet dobrze wykształcona młodzież, jakiej zresztą nie wypuszczają polskie czy europejskie „uczelnie”, nie posiada stosownych ku temu kwalifikacji.
Tak więc, III RP „zwija się” nie tylko gospodarczo i demograficznie, ale i cywilizacyjnie. Na wypadek, gdyby nie udało się Jej „zwinąć” całkowicie, władza szykuje jeszcze militarną konfrontację z Rosją, która dziś właśnie oznajmiła o przerzuceniu do enklawy kaliningradzkiej, uzbrojonych w nuklearne głowice, rakiet Iskander.
Opisana sytuacja wzbudzić powinna przerażenie każdego normalnego obywatela. Tym czasem, większość mieszkańców III RP wydaje się być w pełni jej kontenta. Mało tego, wielu przebiera wręcz nogami, by na koniec „dowalić wreszcie temu bandycie Putinowi” . Gdyby artykuł ten przeczytał przeciętny obywatel, to jego komentarz byłby następujący ( przedstawię go bez retuszu by pokazać, że kanony „wyższej europejskiej kultury” nie są mi obce):
Czego się ten zajob czepia, kurwa mać!
I właśnie ten stan psychiczny społeczeństwa stanowi największą patologię III RP. Jest to po prostu kliniczny przypadek, a zarazem największe dotychczasowe osiągnięcie globalizmu.
Unikajacy stereotypów myslowych analityk spraw politycznych i gospodarczych Polski i swiata
2 komentarz