1. Ciągle pamiętamy wypowiedzi Tuska i Rostowskiego o polskiej gospodarce jako zielonej wyspie wzrostu na czerwonym morzu recesji w Europie. Przez wiele miesięcy zaprzyjaźnione media pokazywały taki obrazek na zielono zaznaczone kontury Polski, na czerwono pozostałe kraje UE i na tym tle uśmiechnięte twarze Tuska i Rostowskiego. Ale ten wzrost niespecjalnie przekładał się na wzrost dochodów budżetowych i stan finansów państwa ulegał systematycznemu pogorszeniu. Spowodowało to wzrost deficytu sektora finansów publicznych ( na koniec 2010 wyniósł blisko 8,5% PKB czyli blisko 120 mld zł) i długu publicznego, którego wielkość na koniec 2010 roku liczona według metodologii UE, przekroczyła 55% PKB czyli kwotę blisko 780 mld zł.Komisja Europejska już 2009 roku wprowadziła wobec Polski procedurę nadmiernego deficytu, a teraz coraz […]
1. Ciągle pamiętamy wypowiedzi Tuska i Rostowskiego o polskiej gospodarce jako zielonej wyspie wzrostu na czerwonym morzu recesji w Europie. Przez wiele miesięcy zaprzyjaźnione media pokazywały taki obrazek na zielono zaznaczone kontury Polski, na czerwono pozostałe kraje UE i na tym tle uśmiechnięte twarze Tuska i Rostowskiego. Ale ten wzrost niespecjalnie przekładał się na wzrost dochodów budżetowych i stan finansów państwa ulegał systematycznemu pogorszeniu.
Spowodowało to wzrost deficytu sektora finansów publicznych ( na koniec 2010 wyniósł blisko 8,5% PKB czyli blisko 120 mld zł) i długu publicznego, którego wielkość na koniec 2010 roku liczona według metodologii UE, przekroczyła 55% PKB czyli kwotę blisko 780 mld zł.Komisja Europejska już 2009 roku wprowadziła wobec Polski procedurę nadmiernego deficytu, a teraz coraz bardziej nerwowo żąda przedstawienia przez nasz kraj planu redukcji deficytu finansów publicznych do poziomu poniżej 3 % PKB czyli o jakieś 90 mld zł i to już na koniec 2012 roku.
Tusk i Rostowski liczyli na to, ze na taką kwotę redukcji deficytu złożą się z jednej strony drastyczne oszczędności (likwidacja ulgi podatkowej na dzieci , tzw. becikowego, ulgi internetowej, zmniejszenie zasiłku pogrzebowego do 1 tys. zł, zniesienie waloryzacji płac w sferze budżetowej a także emerytur i rent, redukcja zatrudnienia w administracji publicznej przynajmniej o 10%) , podwyżki podatków ( stawek VAT-u o kolejne 2 pkt procentowe aż do maksymalnej stawki 25% i akcyzy), a także wzrost wpływów podatkowych wynikających z przewidywanego wzrostu gospodarczego, który w tym roku ma wynieść około 4% PKB.
2. Okazuje się, że ten ostatni czynnik czyli wzrost bliski 4% PKB wcale nie jest taki pewny, a wręcz przeciwnie w naszej gospodarce szykuje się kolejne spowolnienie rozwoju albo wręcz recesja. Właśnie wczoraj Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC) badające od lat na świecie i w Polsce przyszłą koniunkturę w gospodarce opublikowało dane dotyczące Wskaźnika Wyprzedzającego Koniunktury (WWK)w miesiącu lutym.
Wartość tego wskaźnika spadła aż o 4 pkt. ze 145 pkt. do 141 pkt. Oznacza to,że wskaźnik ten uległ wręcz załamaniu, a ostatni taki spadek miał miejsce na początku lat 90-tych, kiedy to w naszej gospodarce mieliśmy wręcz rewolucję. Już w styczniu wskaźnik ten uległ lekkiemu obniżeniu w stosunku do grudnia ale wtedy wydawało się to tylko chwilowym jego pogorszeniem w związku kupowaniem na zapas w grudniu, a także ze spodziewanymi podwyżkami cen wynikającego z podwyżki stawek VAT i wzrostu cen surowców na rynkach światowych.
Lutowe załamanie WWK jest bardzo niepokojącym prognostykiem dla polskiej gospodarki i gdyby to co ten wskaźnik sygnalizuje miało się potwierdzić za kilka miesięcy, to wróżyło by to bardzo źle naszej gospodarce i jeszcze gorzej naszym finansom publicznym, które i bez tego są w tragicznym położeniu.
3. WWK jest miarą przyszłej aktywności gospodarki. Pokazuje wzrosty i spadki poziomu aktywności całej gospodarki, z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem ( średnio 6 miesięcznym ) w stosunku PKB i innych miar tej aktywności takich jak produkcja, czy sprzedaż detaliczna itp. Na osiem wskaźników składających się na WWK tylko jeden wydajność pracy był dodatni, pozostałe były ujemne.
Najbardziej gwałtownie skurczyły się zamówienia dla przedsiębiorstw, bardziej dla tych produkujących na eksport niż na rynek krajowy, pogorszyła się sytuacja finansowa przedsiębiorstw, gwałtownie rosną ceny surowców na rynkach światowych, znacząco wzrosło także bezrobocie – w styczniu i lutym aż o 250 tys. ludzi, wreszcie znacząco pogorszyły się nastroje konsumentów i przedsiębiorców.
Jeżeli w kolejnych miesiącach tendencja spadkowa WWK nie zostanie przełamana to będzie to już nieuchronnie świadczyło o tym,że na jesieni czeka nas spowolnienie gospodarcze, a później recesja. Rząd wyłoniony po jesiennych wyborach znajdzie się naprawdę w niezwykle trudnym położeniu.