Wiele słów krytyki i słusznie kieruje się pod adresem mniej lub bardzej niedzielnych turystów, którzy w różnych kryzysowych sytuacjach muszą być wielkim nakładem sił i kosztów ratowani z opresji.
Ratowani w górach, na morzu, na jeziorach, niekiedy zwyczajnie bo zabłądzili w lesie. Czasem nawet to nie są niedzielni turyści tylko doświadczeni, którzy przecenili swe siły i możliwości. Tak, czy owak spada na nich fala krytyki głównie za to, że akcje poszukiwawcze kosztują sporo i narażają życie ratowników. Mają tylko jednego pecha bo zwykle to jakieś szaraczki, którzy mało spektakularnie zagubili się gdzieś w drodze na Giewont. I ciepłego odzienia ze sobą nie mieli. To idioci niepoprawni wg mediów i komentatorów.
Jednak w takich samych okolicznościach mamy też idiotów poprawnych. Oczywiście wg tych samych mediów i komentatorów. Wystarczy, że spektakularność zaginienia jest większa i od razu media z czcia nabożną pochylają się nad zaginionym. Od piątku oto cała Polska "żyła" zaginieniem kitesurfera, który sobie postanowił bez żadnej asekuracji przepłynąć Morze Czerwone. Szukały i ratowały go spore siły. Jednak nigdzie nie spotkałem się z krytyką tego, że nie zapewnił sobie żadnej eskorty w razie zagrożenia. Ba w artykule o tym jak w końcu znaleziono i wspomina się o kosztach akcji ratunkowej dokładny orgazm. Medalista, heros, wyczyn. Jednym słowem BOHATER walczący z rekinami. Ani słowa o tym, że idiota tyle że poprawny.
W razie czego pamiętajcie gubcie się na Morzu Czerwonym a nie na przykład na Wigrach.