Idealni doradcy z Unii Wolności
02/02/2011
359 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
W dzisiejszej „Rzepie” z Janem Lityńskim, doradcą prezydenta (w przeszłości aktywnym członkiem Unii Wolności) rozmawia Małgorzata Subotić. Lityński pytany czy jest doradcą prezydenta ds. konsultacji społecznych i politycznych, zaprzeczył temu i nazwał tę informację kaczką dziennikarską. Oparł też, że „ja zajmuję się różnymi sprawami”. Nieco dalej wymienił te różności mówiąc: „Przygotowaniem debat o sprawnym państwie, przygotowaniem debat na temat społeczeństwa obywatelskiego. Częściowo także OFE”. Sporo tych rzeczy Lityński potrafi, jak twierdzi. Zajmuje się wszystkim, czyli praktycznie niczym. Ale mnie to wcale nie dziwi. W dalszej części wywiadu była mowa m.in. o tym, że wielu doradców prezydenta, podobnie jak Lityński, wywodzi się z Unii Wolności. Zapytany o specjalne cechy unitów do takich funkcji: Co jest niezwykłego w politykach dawnej Unii Wolności? Odparł: […]
W
dzisiejszej „Rzepie” z Janem Lityńskim, doradcą prezydenta (w przeszłości aktywnym członkiem Unii Wolności) rozmawia Małgorzata Subotić.
Lityński pytany czy jest doradcą prezydenta ds. konsultacji społecznych i politycznych, zaprzeczył temu i nazwał tę informację kaczką dziennikarską. Oparł też, że „ja zajmuję się różnymi sprawami”. Nieco dalej wymienił te różności mówiąc: „Przygotowaniem debat o sprawnym państwie, przygotowaniem debat na temat społeczeństwa obywatelskiego. Częściowo także OFE”.
Sporo tych rzeczy Lityński potrafi, jak twierdzi. Zajmuje się wszystkim, czyli praktycznie niczym. Ale mnie to wcale nie dziwi.
W dalszej części wywiadu była mowa m.in. o tym, że wielu doradców prezydenta, podobnie jak Lityński, wywodzi się z Unii Wolności. Zapytany o specjalne cechy unitów do takich funkcji:
Co jest niezwykłego w politykach dawnej Unii Wolności?
Odparł:
Nie widzę w nich niczego niezwykłego.
Chwilkę potem Subotić pociągnęła jednak ten wątek, który Lityński nie bardzo chciał rozwijać i zapytała (zamieszczam cały fragment końcówki rozmowy):
Czyli nie widzi pan niczego niezwykłego w ludziach byłej Unii Wolności?
To tak, jak bym panią spytał, co widzi pani niezwykłego w dziennikarzach „Rz”.
Nie widzę żadnego ciągu logicznego w pana analogii.
Jak to? My się po prostu na te funkcje nadajemy. Po namyśle odpowiem na pani pytanie – jesteśmy takimi państwowcami o społecznym zacięciu. To chyba rzadkie w polskiej polityce nastawionej na partykularne myślenie partyjne. Państwowcami jesteśmy, bo uważamy, że niepodległe państwo zasługuje na szacunek, wywalczono je, a potem budowano wielkim wysiłkiem, a społeczne zacięcie mamy od czasów opozycji i Komitetu Obrony Robotników.
Tak sobie pomyślałem, że nie tylko na te funkcje. Na wszystkie inne też, byle za dobra kasę. A to dlatego, że unici to najmądrzejsi przecież ludzie. O czym sami przecież swego czasu zapewniali swoich, i nie tylko swoich, wyborców. Wszystkich zapewniali. Ma nie wierzyć w ich gadanie? Przecież nie kłamali chyba?