Holenderska harmonia bez katolicyzmu
05/05/2012
601 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
Pomyślmy, że przez większą część holenderskiego Złotego Wieku kultury, było stałe napięcie między protestantami i katolikami, a Zjednoczone Prowincje były w stanie wojny
W madryckim muzeum Thyssen-Bornemisza jeszcze jeden dzień jest wystawa otwierająca cykl zorganizowany pod tytułem "Wymiana spojrzeń". Jego założeniem będzie wymiana inspiracji między sztuką dawną a współczesną.
Zaczynamy od porównania dzieł Mondriana, artystycznego ruchu De Stijl z holenderską tradycją artystyczną.
katalog online
http://www.museothyssen.org/pdf/exposiciones/miradas_cruzadas_1.pdf
Celem inauguracji tego cyklu jest wzmocnienie idei muzeum nie tylko jako przestrzeni dla przyjemności, ale także jako okazję do prowokacji. Najpierw prezentowana jest seria spojrzeń historycznych, zestawienie różnych obrazów z XVII wieku artystów takich jak Philips Koninck (1619-1688), Pieter de Hooch (1629-1684) i Jacobus Vrel (działał w latach 1654/62), a następnie wybór dzieł Pieta Mondriana (1872-1944) i jego kolegów z holenderskiej grupy neo-plastycyzmu nazywanej „De Stijl”, Theo van Doesburg (1883-1931) i Bart van der Leck (1876 – 1958). Widz będzie mógł zaobserwować pewne wspólne elementy wizualnego myślenia artystów tak odległych od siebie czasowo, ale którzy podobne interesowali się wizualizacją stanu harmonii.
Dawni Holendrzy widzieli przestrzeń malarską nie jako zwykłe otwarcie okna na świat, ale raczej jako dwuwymiarową płaszczyznę zorganizowaną geometrycznie. Holandia opowiadała w ten sposób o swoim idealnym modelu obywatelskiego postępowania, jej sztuka wzorowała się w swojej prostocie na surowości i harmonii.
Był to pewien wymyślony ideał, pytanie natomiast brzmi, jak im się to realizowało wobec prawdy, że przez większą część holenderskiego Złotego Wieku, było stałe napięcie między protestantami i katolikami, a Zjednoczone Prowincje były w stanie wojny z Hiszpanią, potem z Anglią, a na koniec z Francją.
Niemniej jednak w malarstwie tego nie widać, jest pokazywana stabilność, artyści holenderscy robili serie pogodnych obrazów, które pokazywały proste życia w domu lub szukali czystości w krajobrazie, co się udawało dzięki nowej koncepcji perspektywy i poprzez precyzyjne przedstawianie najdrobniejszych szczegółów.
Podobny okres niestabilności zbiegał się z rozwojem neo-plastycyzmu. Kiedy w lipcu 1914 roku Piet Mondrian podróżował z Paryża, aby odwiedzić swoja ojczyznę Holandię został przyłapany tam przez I wojnę światową. Podczas tych niespokojnych lat, Holandia pozostała neutralna i odizolowana, choć odczuwała skutki kryzysu. Dla Mondriana, ta izolacja oznaczała przyjaźń z holenderską tradycją artystyczną i dalszy dystans od francuskiego kubizmu. Wzrastała u niego tendencja do płaszczyznowej abstrakcji, od czego Braque i Picasso w tym czasie stronił, wypiętrzając swoje kompozycje ku widzowi. Właśnie w tym momencie, poznał Van Doesburga i Van der Lecka, z którym zaczął definiować ideologiczną podstawę do De Stijl, nowego języka artystycznego. Neo-plasticyzm poszukiwał jądra niezmiennej rzeczywistość, rzeczywistości, która dla nich, bardziej niż samym faktem optycznego doświadczenia, była duchową wizją, która Mondrian nazwie "uniwersalną."Opierali się o duchową utopię, która miała w sumie więcej przyszłości niż wykańczający swoją pomysłowość nieco zabawny kubizm i stała się paradygmatem ponurej modernistycznej estetyki pierwszej połowy XX wieku.
Historyczna sztuka holenderska w Złotym Wieku obfituje w obrazy wnętrz traktowanych jako schronienie, jako prezentacja wzorowego protestanta posiadającego cnotliwą żonę, wzorową rodzinę rodziny i pracę. Nowa wrażliwość holenderskich artystów odeszła od wzorów ustanowionych przez włoskich malarzy, włoskie upodobanie do narracji jest wyparte przez obserwację i kontemplację.
Obrazy Pietera de Hooch z szyjącą kobietą i Wnętrze Jacobusa Vrela z kobietą siedzącą przy palenisku to dwa jasne przykłady tej tendencji. Geometryczna organizacja organizacja przestrzeni przez podziały architektoniczne, okna i ramy obrazów wiszące na ścianach tworzy podobne myślenie o płaszczyźnie jakie zaprezentuje później grupa kolegów Mondriana.
Zarówno w swoich pracach plastycznych jak i w pismach teoretycznych opublikowanych w czasopiśmie De Stijl założonym przez Van Doesburga w 1917 roku, jest oczywiste, że neoplasticyzm miał być zapowiedzią sztuki przyszłości. Jak to wystawa stara się pokazać, wyzwanie, jakie stawiał ich nowy język artystyczny, ta gra linii i płaszczyzn na malarskiej powierzchni, nie oznaczała tak radykalnego zerwania z tradycją, a widzimy to w zestawieniu z obrazami holenderskich artystów z XVII wieku.
MP na podstawie http://www.museothyssen.org/pdf/exposiciones/miradas_cruzadas_1.pdf