Praktyka odbierania polskich dzieci matkom przez Niemców ma długą tradycję. Przed kilkoma dniami zdarzenie takie miało miejsce w Esslingen, gdzie kilkudniowy noworodek został odebrany matce w szpitalu przez funkcjonariuszy tamtejszego Urzędu ds. Dzieci i Młodzieży. Jak wynika z doniesień medialnych, powodem była sytuacja materialna matki, która według niemieckich urzędników nie byłaby w stanie zająć się dzieckiem. Rodzice apelują o pomoc, zaś polskie władze zobowiązały się zająć sprawą.
Niemieckie Urzędy ds. Dzieci i Młodzieży, tzw. Jugendamty, wywodzą się z lat dwudziestych ubiegłego stulecia, zaś swój rozkwit notowały w czasach reżimu hitlerowskiego. Kwestię ich działalności poruszaliśmy już w 2014 r. w Oświadczeniu w sprawie sprzeciwu wobec germanizacji polskich dzieci w Niemczech. Służyły one za główne narzędzie „nazistowskiej polityki germanizacyjnej, realizowanej w ramach tzw. Generalnego Planu Wschodniego, który polegał m.in. na masowym rabunku i wynaradawianiu dzieci uznanych przez eugenikę niemiecką za »wartościowe rasowo«. Po wojnie nie zostały rozwiązane, pomimo tego, że były aktywnym elementem nazistowskiego aparatu przemocy. Do 1952 r. pozostawały pod kontrolą niemieckiego MSW, wtedy właśnie zniszczono akta ok. 200 tys. uprowadzonych w czasie wojny polskich dzieci, które pozbawiono tożsamości i podarowano niemieckim rodzinom. W wyniku zacierania śladów tej ohydnej zbrodni odnaleziono jedynie ok. 10% spośród porwanych dzieci”.
„Unormowania prawne dotyczące opieki nad młodzieżą i dziećmi zostały przeniesione do obowiązującego w RFN Kodeksu Socjalnego z prawodawstwa III Rzeszy i stanowią dzisiaj podstawę prawną działalności Jugendamtów, które znajdują się w gestii niemieckich krajów związkowych. W myśl obowiązującej w Niemczech polityki Deutsche Leitkultur – niemiecka kultura wiodąca – przymusowo wychowuje się dzieci obcokrajowców na »dobrych Niemców«. Temu celowi służy również proceder odbierania prawa do opieki nad dziećmi, po rozwodzie mieszanych małżeństw, rodzicom pochodzącym spoza Niemiec. W obliczu tej brutalnej polityki germanizacyjnej realizowanej przez bezduszną machinę biurokratyczną dyskryminowani rodzice pozostają często bezradni, bowiem poza wsparciem ze strony organizacji społecznych nie mogą liczyć na pomoc polskiego rządu, który bagatelizuje ten problem, ani polskich sądów, które najczęściej wtórują sądom niemieckim”.
Liga Obrony Suwerenności od wielu lat dostrzega problem dyskryminacji Polaków na terenie Niemiec. „Wyrażamy zdecydowany sprzeciw wobec prowadzonej w Niemczech polityki germanizacyjnej dotykającej naszych rodaków. Domagamy się od władz Rzeczypospolitej podjęcia zdecydowanych kroków dyplomatycznych, celem powstrzymania wszelkich działań podejmowanych przez niemieckie instytucje, które zmierzają do wynarodowienia polskich dzieci oraz udzielenia pomocy polskim rodzinom pokrzywdzonym przez Jugendamty. Nie można bowiem dłużej tolerować szkodliwej działalności tych instytucji, które chociażby z racji ich rodowodu powinny być już dawno zlikwidowane. Nie można też biernie przypatrywać się temu, jak krzywdzi się niewinnych ludzi, którym za to tylko, że chcą mówić z dziećmi po polsku odbiera się prawa rodzicielskie i zmusza się do desperackich czynów, które przede wszystkim szkodzą ich dzieciom”. Niestety pomimo licznych protestów, sytuacja od wielu lat pozostaje niezmieniona. Czas wreszcie skończyć z traktowaniem Polaków w Niemczech jako ludzi drugiej kategorii. Apelujemy więc do obecnej władzy, wywodzącej się z obozu patriotycznego, o podjęcie zdecydowanych działań i to nie tylko w jednostkowych przypadkach, lecz wobec całego niemieckiego systemu bazującego na dyskryminacji osób innych narodowości.
Polska partia polityczna o profilu patriotycznym.