Bez kategorii
Like

Hiszpańska lekcja

11/06/2012
401 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
no-cover

Rząd w Madrycie wykorzystuje Euro 2012, aby odwrócić uwagę społeczeństwa od postępującego bankructwa ustroju. To samo usiłuje robić rząd Donalda Tuska.

0


Rozbawił mnie do łez kibic hiszpański, który powiedział w polskiej telewizji, że jeśli jego drużyna wygra to wszystkie problemy polityczne Hiszpanii przestaną się liczyć. Jest to oczywiście kompletny nonsens. Wyniki meczów rozgrywanych przez hiszpańską drużynę narodową nie mają żadnego związku z sytuacją polityczną kraju. Jedyny skutek "polityczny" jaki mogą odnieść to odwrócenie uwagi społeczeństwa od katastrofalnej sytuacji gospodarczej Hiszpanii. Oto na kilkanaście dni (najdalej na cały miesiąc) Hiszpanie przestaną narzekać na to, że dzieje się im coraz gorzej, a zamiast tego będą rozmawiać o meczach piłkarskich. A ewentualne sukcesy hiszpańskiej drużyny eurosocjalistyczny rząd weźmie zapewne na siebie. Najgłupsi oczywiście w to uwierzą.

Nieznany mi z nazwiska hiszpański kibic, który dokonał tej odkrywczej – zdawałoby się – diagnozy – zapewne nie jest w swoim poglądze odosobniony. Tak samo myślą zapewne dziesiątki tysięcy jego rodaków, którzy są zdania, że najważniejsze są sportowe rezultaty hiszpańskiej kadry futbolowej. Idąc tym tropem, można konkludować, że ewentualne zwycięstwo hiszpańskiej drużyny natychmiast przyciągnie do kraju inwestycje, zmniejszy dług publiczny, poszerzy rynek pracy. W ogóle wszystki problemy znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Gdy trwają rozgrywki pierwszej (eliminacyjnej) rundy piłkarskiego turnieju, rząd hiszpański wystąpił do Komisji Europejskiej z prośbą o dofinansowanie. Chce, aby wszyscy europejscy podatnicy (w tym oczywiście Polacy) zrzucili się na hiszpański dług, by w ten sposób ratować kraj torreadorów przed upadkiem. Hiszpania znalazła się w takiej samej sytuacji, jak Grecja – powiększane systematycznie zadłużenie zagraniczne osiągnęło rozmiar monstrualny i Hiszpanie nie są już w stanie własnymi siłami tego długu spłacać. To samo było w Grecji. Rząd w Madrycie potrzebuje więc pomocy. I zupełnie bezczelnie zwraca się do nas o pomoc. A czo zrobi Polska, gdy za kilka miesięcy znajdzie się w takiej samej sytuacji politycznej, jak dziś Hiszpania i Grecja?

Sytuacja gospodarcza Hiszpanii to nie kryzys. To rezultat. Rezultat polityki ekonomicznej eurosocjalizmu, który zadłużał przez lata cały kraj, a pieniądze marnował na rozmaite kosztowne głupoty (np. na walkę z globalnym ociepleniem). I rozbudowywał administrację państwową. W rezultacie duża część inwestorów zagranicznych wycofała z Hiszpanii swoje pieniądze, część w ogóle nie przyjechała, a duża część ludzi przedsiębiorczych po prostu dała sobie spokój z robieniem jakichkolwiek interesów. W ten sposób rozwijała się znakomicie tylko jedna sfera: sfera budżetowa. I zaczęły się problemy, gdy okazało się, że wydatki przekraczają wpływy. Rząd zaczął więc kraj zadłużać do momentu, kiedy kolejnych długów zaciągać już nie może. Moment ten właśnie nadszedł. Rząd ma problem. I żeby o tym problemie nie mówić, włącza się w dyskusje na temat Euro. Ile ti potrwa? Kilka, kilkanaście tygodni? Potem będzie bolesne zderzenie z rzeczywistością.

Tak samo za kilka miesięcy będzie w Polsce, gdyż polityka naszego rządu to kalka głupot i błędów popełnionych wcześniej w Grecji i w Hiszpanii. Nasz rząd zrobił wszystko, co się dało, by zniechęcić zagranciznych inwestorów i zabić polską przedsiębiorczość. Przez ostatnie lata zadłużał też kraj, osiągając ponad 800 miliardów złotych zadłużenia zagranicznego (i kilka bilionów złotych w zadłużeniu ZUS-u i całego systemu emerytalnego). Powtórka z Grecji i Hiszpanii jest w Polsce kwestią czasu. Podczas EURO jednak nikt o tym nie mówi. Euro ma być sposobem na odwrócenie uwagi.

Zderzenie z rzeczywistością będzie tym bardziej bolesne.

0

Leszek Szymowski

Niezale

132 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758