Za wykonaną w Barcelonie pracę można otrzymać zapłatę określoną jako – na przykład – „10 godzin”. Jest to respektowana w całym mieście „sieć kredytowa” – jak określa alternatywny system płatności waszyngtoński dziennik.
Otrzymawszy jakąś sumę „godzin” można ją wymienić na wizytę u fryzjera, lekcję jogi czy nawet zlecenie dla stolarza.
W czasach, w których przyszłość euro jest niepewna, miliony Hiszpanów nie mają pracy, czy też pracują w niepełnym wymiarze, a z gotówką jest krucho, w niektórych regionach kraju zaczyna się rozwijać „gospodarka równoległa”, która pozwala ludziom „żyć poza wspólną walutą” strefy euro – pisze „WP”.
Mieszkańcy miasta Malaga utworzyli portal internetowy, który umożliwia zarabianie i zakupy przy użyciu waluty wirtualnej.
W Barcelonie najlepiej przyjął się model „banków czasu”, pozwalający na wymianę usług bez udziału pieniędzy.
„To sposób na życie dla ludzi, którzy znaleźli się na marginesie gospodarki” – mówi w rozmowie z „WP” koordynatorka Hiszpańskiej Sieci Banków Czasu, Josefina Altes.
W Hiszpanii jest obecnie 325 „banków czasu” i alternatywnych systemów walutowych, w których uczestniczą dziesiątki tysięcy osób. W sumie projekty te stanowią jeden z największych na świecie eksperymentów dotyczących posługiwania się „społecznymi pieniędzmi” – pisze waszyngtoński dziennik.
To nie jest tylko „desperacki sposób na przetrwanie koszmarnego kryzysu gospodarczego, ale też część (inicjatyw dotyczących) spółdzielczości, unii kredytowych, banków wspólnot komunalnych, farm organicznych i reaktywacji fabryk – alternatywnej gospodarki – ku której zmierza ruch Okupuj („Oburzonych”) – mówi wykładowca Uniwersytetu w Liverpoolu, Peter North.
30-letni technik komputerowy Sergi Alonso, któremu nie udało się znaleźć pracy w pełnym wymiarze pomaga – poprzez system „banków czasu” – niezliczonym sąsiadom zakładać strony internetowe i rozwiązywać problemy ze sprzętem. Ludzie płacą mu różnymi usługami – od szkoleń w projektowaniu graficznym po lekcje pianina.
„Banki czasu” pozwoliły ludziom przypomnieć sobie, że „niezależnie od tego, jakie masz umiejętności, zawsze masz innym coś do zaoferowania” – powiedział Alonso.
Wspólna filozofia wielu z tych banków polega na założeniu, że czas każdego z nas jest wart tyle samo, „nawet jeśli jesteś lekarzem” – podsumowuje waszyngtoński dziennik.
(PAP)