Dramatyczne apele płynące z krajów południa Europy o podjęcie przez Europejski Bank Centralny interwencyjnego skupu ich obligacji odbijają się od muru w Berlinie. Niemcy poprzestają na dyplomatycznych rozmowach i odwlekają decyzje.
Hiszpański minister finansów Luis de Guindos wystąpił z apelem, aby Europejski Bank Centralny podjął zdecydowaną interwencję na rynku krajowych obligacji. Cel to uspokojenie napięć na rynku finansowym, które wpychają Hiszpanię w spiralę zadłużenia.
Rząd hiszpański chce, aby była to interwencja bezterminowa i nielimitowana pod względem kwot wyłożonych na skup papierów dłużnych oraz aby zakup obligacji przez EBC odbywał się na rynku wtórnym, a nie w przetargach pierwotnych.
Ten ostatni postulat świadczy o tym, iż dla Hiszpanii problemem jest nie tylko wzrost rentowności kolejnych emisji obligacji, ale także obrót papierami, do których inwestorzy stracili zaufanie. Pytany o zobowiązania, jakie podejmie Hiszpania w zamian za pomoc EBC, Luis de Guidos odparł, że prawdopodobnie zostaną one ustalone na wrześniowych spotkaniach Ecofinu i szczycie eurostrefy.
Hiszpania znajduje się w dramatycznej sytuacji. Zadłużenie kraju wynosi 775 mld euro, co stanowi 72 proc. PKB, i nadal rośnie. Mimo wdrożenia drastycznych oszczędności bieżący deficyt finansów publicznych wzrósł w tym roku prawie o 8 proc. do 70 mld euro, co w relacji do PKB stanowi 64,7 procent.
– Hiszpania chce, aby EBC interwencyjnie skupował jej obligacje w sytuacji, gdy nie chcą ich już nabywać inwestorzy prywatni. Ten apel jest rozpaczliwym błaganiem o pomoc – ocenia dr Cezary Mech, były wiceminister finansów.
Więcej: http://naszdziennik.pl/swiat/7806,hiszpanskie-sos.html