Herr Schlock i dr Tson na tropach Brunona K.
21/11/2012
568 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
Materiały wybuchowe nie każdemu służą
T: Świetnie, że jesteś mój drogi Schlocku. Mam do ciebie pytanie: czy czytałeś dzisiejszego Tagesspiegela?
S: Nie, mój drogi Tsonie.
T: Wyobraź sobie, że polski odpowiednik naszego BND, aresztował 9 listopada Bernarda K., który przygotowany był do wysadzenia w powietrze ichniejszego Bundestagu, prezydenta i premiera, a dzisiaj ich rzecznik powiedział, że Herr Tusk wiedział o tym od 31 października i podziękował ichniejszemu BND za skuteczne działanie, a ich telewizja….
S: Poczekaj, nie trać zimnej krwi. Tę sprawę trzeba zbadać systematycznie. Proszę, podaj mi tę gazetę, zaparz w międzyczasie kawy i zabierzemy się do krytycznej lektury owego tekstu.
T: Oto kawa, Schlocku i dzisiejszy Tagesspiegel.
S: Więc zaczynamy lekturę, drogi Tsonie. Piszą, że:
Ten zamach miał wstrząsnąć Polską. 45-letni Brunon K. planował zamach na prezydenta, rząd oraz Sejm. Był tak zdeterminowany, że najprawdopodobniej był nawet gotów zginąć. Tłem planowanego zamachu były motywy o charakterze nacjonalistycznym, ksenofobicznym i antysemickim. Grozi mu do 5 lat więzienia.
T: No widzisz, widzisz!
S: Poczekaj, poczekaj. Jeśli piszą, że motywy niedoszłego zamachowcy były ksenofobiczne i antysemickie, to tym samym przyznają się, że w skład ichniejszego rządu i Bundestagu wchodzi znacząca ilość obcokrajowców, w tym wielu Żydów.
T: Jak myślisz Schlocku, połowa, czy mniej?
S: To zmartwienie pozostawmy do rozsądzenia Polakom. A tu następny passus
Chciał także, przy pomocy cysterny lub ciężarówki, staranować bramki przed Sejmem.
Jeśli piszą w ten sposób to raczej zamach nie był kwestią dni, a raczej bliżej nieokreślonej przyszłości.
T: Czyżby do tak idących sądów uprawniało cię słowo lub.
S: Brawo Tsonie, idźmy dalej
Celem ataku miał być budynek Sejmu, ale założenie ataku było takie, że miało do niego dojść w czasie posiedzenia Sejmu, w trakcie którego będą obecni w budynku Sejmu prezydent, premier, członkowie Rady Ministrów i posłowie – powiedział prokurator Mariusz Krasoń z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie.
Znaleziono hełmy kevlarowe, kamizelki kuloodporne z wkładami, tablice rejestracyjne i literaturę. Żeby podkreślić wagę tych przedmiotów doklejał prokurator słowo 'specjalistyczne’. Ciekawe, że nie ustrzeżono się elementu humorystycznego, bo owe specjalnie spreparowane tablice miały pierwsze litery WSI. Oprócz tego znaleziono jakieś baterie, sznurki, kable, starą komórkę i wiele innych rzeczy, które można znaleźć w szpargałach każdego faceta.
T; Tu chyba przesadziłeś, mój drogi Schlocku.
S: Czy masz z sobą swoją lekarską torbę?
T: Tak, mam. Przecież wiesz, że się z nią nie rozstaję.
S: No cóż tu mamy. Ostre narzędzia…
T: To tylko skalpel i nożyczki oraz igły do iniekcji.
S: A tu, mój drogi Tsonie. No, no; chlorofrm, eter, ligroina, morfina, pavulon…
T: Przecież wiesz, że jest mi to potrzebne, bo jestem lekarzem.
S: Właśnie, a jaką literaturę i środki ochronne mieli znaleźć u Brunona K.?
T: Nie rozumiem.
S: Więc przeczytam ci następny fragment:
Mężczyzna ten, w wieku około 45 lat, w ramach pracy naukowej prowadził badania z zakresu materiałów wybuchowych i miał bezpośredni dostęp do laboratorium – mówił płk Jan Bilkiewicz z departamentu postępowań karnych ABW.
T: Schlocku, ty zawsze zaskakujesz mnie swoją żelazna logiką.
S: Proszę, a tu jaka ciekawostka:
Według śledczych podejrzany w swojej argumentacji twierdził, że najlepszym momentem byłby moment, w którym rozpatrywany byłby projekt budżetu.
Pamiętasz mój drogi przyjacielu starą maksymę Marcusa Tullius Cicero Cui bono?
T: Tak, zapewne ich opozycja.
S: Mój drogi Tsonie, dość tych dyrdymałów i przejdźmy do podsumowania.
Do tej pory w wielu przypadkach, które bulwersowały opinię publiczną, prokuratura bardzo oszczędnie informowała o prowadzonych dochodzeniach, a teraz tych informacji jest wprost multum. Ciekawe, że zamachowcy w Polsce mają dość nietypowe nazwiska lub imiona.
T: Czyżby w celu łatwiejszej identyfikacji?
S: Pamiętasz mordercę z Łodzi, niejakiego Ryszarda Cybanta, czy jakoś tak. A teraz prokuratura podaje, że niedoszły zamachowiec jest mieszkańcem Krakowa i jest pracownikiem jednej z katedr Uniwersytetu Rolniczego. Skorzystałem z tych danych i okazało się, że pracuje tam tylko jeden pracownik, Brunon Plecień.
T. Ależ Schlocku, to jest nazwisko na… Ale sprytnie podała prokuratura jego dane, niby podała, a nie zdradziła jego tożsamości. Genialne.
S: Dowiedziałem się, że w 2001 roku skończył dodatkowe studia na Politechnice Warszawskiej kierunek poświęcony materiałom wybuchowym i paliwom rakietowym.
T: Czyżby w Krakowie mieli wprowadzać uprawę roli przy pomocy materiałów wybuchowych?
S: Właśnie taką próbę pokazuje film wyświetlany na konferencji prasowej, a wykonany właśnie w tym okresie przez zatrzymanego.
T: Chcesz powiedzieć Schlocku, że on był już gotowy do dokonania zamachu na początku dwutysięcznego roku?
S: Prokuratura zapewne to ustali.
Jedno tylko nie daje mi spokoju, a mianowicie ludzie tak specyficznej profesji są zapewne pod stałą kontrolą służb lub nawet do nich należą. I tu dochodzimy do sedna.
I cóż ma znaczyć, Drogi Czytelniku, ta opowiastka?
Każdy z Was, który zahaczył o literaturę dedektywistyczną XIX wieku doskonale wie, że chodzi tu o Sherlocka Holmesa i dr Watsona. Zapewne ci, którzy w Polsce zajmują się materiałami wybuchowymi po przypadkach redaktora Gmyza i tym opisywanym powyżej, a także śmierci pirotechnika BORu w Kazachstanie już doskonale wiedzą o co tu chodzi.