Porównywanie „grudniowych świąt” Chanuki i Bożego Narodzenia jest nieporozumieniem
Żydowskie święto Chanuka symbolizuje zemstę, podstęp i zdradę. Niejaka Judyta weszła podstępem do wrogiego obozu, do namiotu Holofernesa, wodza armii Seleucydów, napoiła go, a gdy ten zasnął, ucięła mu głowę… Wydarzenie to zaważyło na zwycięstwie Machabeuszy w II wieku przed Chrystusem. Możemy się tylko domyślać, jakiego podstępu użyła Judyta, a raczej, kto ją do nieprzyjacielskiego obozu posłał z misją.
Ci sami posłali Esterkę Małach do Kazimierza Wielkiego, Zdziadziankę do Zygmunta Augusta, współcześnie zaś wszyscy wiemy o kim mowa.
W 1981 roku stan wojenny został wprowadzony na 8 dni przed owym świętem, tak aby nie zakłócać niczym pobożnym spokojnego świętowania. Przestrzeń publiczna nie znosi próżni, usuwane krzyże zastępowane są symbolami judaizmu, jak chanukowe świece w knessejmie czy menora przed Pałacem "kultury". Ci sami politycy, którym przeszkadzają symbole chrześcijańskie ochoczo uczestniczą w obrzędach judaistycznych (Biedroń, Komorowski, Wenderlich).
Święta Bożego Narodzenia, obchodzenie których spotyka się z restrykcjami w postprotestanckiej Europie, a nawet pseudokatolickiej Belgii – mają nieporównywalny charakter.
Rola kobiety w tradycji Chanuki i tradycji chrześcijańskiej to biegunowe przeciwieństwa. Judyta, na której wzoruje się m.in. Maria Czubaszek i wiele współczesnych kobiet to raczej "zimna suka". Nie ulega wątpliwości, że dla wielu kobiet tradycja związana z chanukową legendą wydaje się dzisiaj bardziej atrakcyjna.
Izraelskie kobiety odbywając 2 letnie wojskowe szkolenie nie rodzą dzieci, środki podawane im na zahamowanie popędu płciowego, mają swoje uboczne działanie (farmakologiczne i kulturowe), średniozamożni Żydzi napotykają na trudności z założeniem rodziny. Wysoki przyrost naturalny w Izraelu jest raczej palestyńskim wkładem. Po największym nawet sukcesie osobistym i zawodowym przychodzi starość i samotność. I nie rozświetli ich 8-dniowy okres deklaratywnego szacunku dla kobiet.