Haniebne słowa europosła Siwca
12/07/2011
400 Wyświetlenia
0 Komentarze
1 minut czytania
Język niebywałej pogardy dla własnego państwa i jego instytucji zaprezentował europoseł SLD Marek Siwiec w czasie debaty na temat polskiej prezydencji w zeszłą środę w Strasburgu.
Liczyłem, że ochłonie, przeprosi Polskę i Polaków i się pokaja. Dałem mu czas. Nie skorzystał. Dlatego dziś trzeba powiedzieć publicznie, że nazwanie przez niego funkcjonariuszy Państwa Polskiego strzegących bezpieczeństwa per "uzbrojone bandy" są haniebne. Tak- na arenie międzynarodowej!- nazwał europoseł lewicy funkcjonariuszy CBA i ABW, którzy walczyli z przestępcami.
Dla lewicy postkomunistycznej taka frazeologia to nie nowość. Polityczni ojcowie europosła Marka Siwca właśnie tym mianem- "band"- określali patriotów z Armii Krajowej czy NSZ. Czasy się zmieniły, ale język nienawiści, agresji i pogardy dla polskich patriotów pozostał ten sam.
Te słowa padły nie w wewnętrznej debacie politycznej w Polsce, ale na arenie międzynarodowej. Słyszały go setki europosłów, przewodniczący Komisji Europejskiej i szereg komisarzy, olbrzymia ilość dyplomatów, bardzo wielu dziennikarzy. Europoseł Siwiec wybrany przez polskich wyborców powinien szanować własne państwo- nikt przecież nie zmusza go, żeby je kochał. To kwestia elementarnej przyzwoitości. Można nie lubić tego czy tamtego rządu, ale mówienie o instytucjach wolnej Polski per "bandy" jest nie tylko skandalem- jest moralnie obrzydliwe.