Zasadnicza różnica pomiędzy państwem zwyczajnym a państwem socjalistycznym jest wbrew pozorom niezwykle dyskretna, niemal kosmetyczna i niestety dla wielu niedostrzegalna.
Otóż państwo zwyczajne ma się tak do państwa socjalistycznego, jak stosunek płciowy zwyczajny do gwałtu. Niby technicznie to samo. A i efekt bywa ten sam. Gwałciciel może postępować w jak najlepszej wierze, dla dobra (w jego pojęciu) ofiary, a jej ewentualny sprzeciw traktuje z pogardą. Nazywanie więc ustroju socjalistycznego postępowym, to tak jak nazwanie gwałtu postępem, nowym kierunkiem w sferze związanej z prokreacją, nowoczesną metodą przeciwdziałania wykluczeniu macierzyńskiemu pośród samotnych, nieśmiałych kobiet, niezdecydowanych, niewiedzących co dla nich dobre, w końcu spełnienia ich ukrytych potrzeb które jeszcze nie zdążyły się zamanifestować, dla tych zaś bumelantek co świadomie i z premedytacją się wymigują, jest to gwarancja wypełnienia ich społecznego obowiązku walki z niżem demograficznym, kwestią zbyt ważną by ryzykować pozostawienie jej wolnemu wyborowi (który może nie być właściwy), co w sumie wiążę się ze stworzeniem skutecznych mechanizmów prawnych by karać kobiety stawiające czynny opór podczas gwałtu.
Wykorzystanie powyższych bredni by przekonać do swych racji jakiegokolwiek normalnego człowieka wydaje się niemożliwe. Są to jednak argumenty wykorzystywane na co dzień w celu usprawiedliwienia totalitarnej tendencji prawa, która skutkuje ubezwłasnowolnieniem człowieka i sprawia że stosunek między państwem a obywatelem przybiera postać relacji pomiędzy gwałcicielem a ofiarą. Jak to się więc dzieje że normalny człowiek akceptuje argumenty usprawiedliwiające gwałt? Konieczne jest przedtem kompleksowe zaprogramowanie mu umysłu za pomocą wyrafinowanych technik inżynierii społecznej. Niegdyś niewolnik miał zniewolone ciało, natomiast jego umysł pozostawał wolny, co mogło się z czasem przyczynić do ewentualnego wyzwolenia tegoż niewolnika. System w którym żyjemy to nic innego jak gwałt na woli, umyśle i duszy, mający na celu uniknięcie kłopotliwego w realizacji (na wielką skalę) i kosztownego zniewolenia ciała. Najprościej ujmując: przekonać niewolnika że jest wolny. Proces indoktrynacji (by był skuteczny) musi zostać rozpoczęty możliwie jak najszybciej. Narodziny człowieka może nie są idealnym dla tego momentem (wyłączając metody naprawdę ekstremalne), ale już na pewno przełomową jest chwila kiedy dziecko zaczyna rozumieć mowę. Dlatego obserwujemy i obserwować będziemy systematyczne i stopniowe obniżanie tzw. „wieku szkolnego” oraz wprowadzenie „obowiązku przedszkolnego” (po „lekcjach” zadanie zostanie powierzone niezastąpionemu telewizorowi, który bez przesady można nazwać „wunderwaffe” w dziedzinie kształtowania umysłu młodego (i nie tylko!) człowieka). Większość z tych co dzisiaj pukają się w głowę na samą myśl o tym, za dziesięć lat nie będzie w stanie sobie wyobrazić że mogłoby być inaczej i stanie w obronie „pomocy społecznej” odbierającej dzieci „nierozsądnym” rodzicom, kwestionującym postępowe metody przygotowania ich dzieci do prawidłowego funkcjonowania w nowoczesnym europejskim społeczeństwie itd…
""Do not rejoice in his defeat, you men. For though the world has stood up and stopped the bastard, the bitch that bore him is in heat again.""