Osoba, która nie przestrzega zasad katolicyzmu (np. nie chodzi do kościoła), w katolicyzmie jest grzesznikiem. Istnieje też w katolicyzmie pojęcie grzechu cudzego.
Katolik więc grzeszy nie tylko samemu coś grzesznego robiąc, ale też gdy robi to inna osoba – a on nie przeciwdziałał temu.
Katechizm Kościoła katolickiego mówi:;
"1868 Grzech jest czynem osobistym; co więcej, ponosimy odpowiedzialność za grzechy popełniane przez innych, gdy w nich współdziałamy: – uczestnicząc w nich bezpośrednio i dobrowolnie; – nakazując je, zalecając, pochwalając lub aprobując; – nie wyjawiając ich lub nie przeszkadzając im, mimo że jesteśmy do tego zobowiązani; – chroniąc tych, którzy popełniają zło."
Mały katechizm jako grzechy cudze zawiera m.in. takie punkty jak:
"Zezwalać na grzech";
"Milczeć, gdy ktoś grzeszy";
"Nie karać za grzech"
Powszechnie za zło uznać można poza samym czynieniem zła, namawianie do zła lub zaniedbanie wynikające z własnej woli, przez które nie zapobiegło się dużemu złu. Cały czas złem zaś nazywa się zło faktyczne, z którego wynika czyjaś krzywda. Kościół dalece poszerza takie rozumowanie. Każe działać przeciwko wszystkiemu, co subiektywnie uznaje sam za złe, choć w istocie niekoniecznie jest złe – a więc też przeciwko rzeczom, do jakich ktoś ma pełne prawo. Czymś takim będzie np. ateizm lub posiadanie własnych poglądów niezgodnych z nauczaniem Kościoła, chęć bycia niedyskryminowanym, życie według innych zasad niż katolickie itp. Jeżeli katolik czynnie nie będzie naruszając cudzą wolność, przeszkadzał w takim grzeszeniu, sam będzie miał grzech.
Nie powinna więc nikogo dziwić chęć katolików do grzebania innym w życiu, do narzucania katolickich zasad w prawie, agresja wobec osób żyjących inaczej niż nakazuje Kościół. Katolik, jeżeli nie będzie z tym walczył będzie miał grzech! W ten sposób. Kościół poprzez pojęcie grzechu cudzego nakazuje katolikom nie tylko naruszać prywatność i wolność innych osób. Zachęca też do agresji. Gdy bowiem nie zadziała słowna próba zniechęcenia do dalszego grzeszenia, katolik musi grzesznikowi w tym przeszkodzić (a więc być może użyć jakiegoś rodzaju siły) a nawet ukarać go!
Idea cudzego grzechu przeczy idei chrześcijańskiej mówiącej, że Bóg dał człowiekowi wolną wolę (pomijając główne sprzeczności związane np. z boską wszechwiedzą). Nie dał jej, skoro wymaga od swoich wyznawców tego, by ingerowali w cudzą wolę i wolność. Bóg wysługiwałby się w ten sposób wiernymi w celu odebrania innemu człowiekowi jego wolnej woli, którą ponoć mu dał? Dość prymitywna zagrywka jak na tak wszechmogącą istotę, która na dodatek stosuje odpowiedzialność zbiorową.
Potwierdza tu się to, że katolicyzm to niebezpieczna doktryna. Nakazuje ona bowiem z załozenia interesować się tym, co robią inni ludzie oraz ingerować w to, nawet jeżeli jest to kwestią ich wolności i jest chronione prawem! W ten sposób można przedłużając zakres religijnych wolności, zachęcać nawet do mordowania – jak w USA, gdzie "obrońcy życia" zabijali lekarzy i pokładali bomby pod klinikami, walcząc w ten sposób z aborcją.
Czym może skutkować stosowanie takich mechanizmów jak grzech cudzy w państwie, w którym religia jest pod ochroną, Kościół jest uprzywilejowany a zasady katolickie muszą być powszechnie narzucane?
1. Katolik by nie mieć grzechu cudzego może godzić w cudzą wolność wyznania i światopoglądu. Może czuć się nawet zmuszony do agresji (z atakiem fizycznym włącznie) na np. ateistę (ateizm to grzech śmiertelny).
2. Można w ten sposób usprawiedliwiać dyskryminację, naruszanie prawa czy nawet krzywdzenie innych, czyniąc z takich działań, działania powszechnie akceptowalne. Definiując wolność wyznania po katolicku, katolik powinien mieć prawo do nieograniczonego praktykowania religii. By zaś państwo nie zmuszało go do grzechu (przez grzech cudzy), praktyka ta powinna móc przejawiać się też w możliwości godzenia w czyjąś wolność i prawa (by nie musiał aprobować grzechu) czy nawet krzywdzeniu (by mógł karać za grzech).
3. Przez taki mechanizm sądy nie są niezależne. Sędzia katolicki nie będzie kierował się prawem, ale tym by samemu nie zgrzeszyć – i wyda wyrok niesprawiedliwy, będąc zmuszonym przede wszystkim karać za grzech (np. zadeklarowany niewierzący będzie z góry winny).
4. Biorąc pod uwagę uprzywilejowanie w Polsce wolności wyznania katolików, ponad wolność wyznania innych, państwo może pozwalać lub nawet chronić możliwość naruszania przez katolików praw i wolności innych osób, gdy naruszają je celem niepopełnienia grzechu cudzego. Wszak zakazanie im tego byłoby zmuszaniem katolika do grzechu a to przecież "naruszanie wolności wyznania".
5. Promując wartości chrześcijańskie i naukę Kościoła promuje się wypaczony obraz sprawiedliwości i wolności oraz dobra. "Dobre" i "sprawiedliwe" będzie tu każde działanie godzące w wolności i prawa osób, których działanie jest uznane w katolicyzmie za grzech.
Wolność jest tu ukazywana w typowo katolicki sposób – katolik powinien mieć prawo walczyć z grzechem, depcząc prawa innych.
6. Kościół wychowuje w ten sposób tłumy ludzi bez właściwych zasad – swoistych żołnierzy – którzy nie widzą nic złego w tym, że krzywdzi się ludzi żyjących inaczej od nich.
Niszczy tolerancję i potrzebę zrozumienia drugiego człowieka. Katolik nie ma szanować tego, że ktoś inny ma prawo grzeszyć, bo nie jest katolikiem a poza katolicyzmem to, co katolicyzm uznaje za grzech, za złe być uważane nie musi. Katolik ma walczyć z tym grzechem a za tym – z tym człowiekiem.
Niszczy prawo innych do posiadania swojego wyznania, światopoglądu i życia zgodnie z nim – wyręczając się swoimi wiernymi jak żołnierzami mającymi zwalczać odmienność.
7. Katolicy sprawujący władzę w państwie nie muszą szanować praw swoich obywateli – ich celem jest przeciwstawianie się wobec grzechu. Inaczej sami będą grzeszyć. Przykładem może tu być całkowite zakazanie in vitro – polityk, który nie sprzeciwia się stosowaniu tej metody, ma grzech cudzy.