Renezja Renata Grześkowiak
Zwać go powinni – Szalonym,
bo żaden inny tak nie wygląda,
dziwnie radosny jak dla tej pory
jakby życzliwie coś tam zamykał
kupczy pazernie i jakby… chory…
Merkury nad nim przyjął patronat
– duch równoważy mu cień mamony,
sprężynę czasu, losu, chaosu
co dzień podkręca, ażeby nocą
złudne świąteczne czepiać lampiony.
I grosz ostatni oddasz z uśmiechem
sakwę nicujesz – warto – nie warto…
"to" już jest twoje a będzie "tamto"
tako chce stado – to i ty musisz
– vistość obstawiać z plastiku kartą.
Co policzone – tak rozsypane
W zapobiegliwej cnej bieganinie
Cóż-że tam długi – idzie rok drugi
kołdra puchowa – pod śniegiem schowa…
– i to co wraca – kiedyś przeminie.
tego dnia grudzień wstawał z bladą zimną twarzą…
tego dnia grudzień wstawał z bladą zimną twarzą
zaskoczony zduszone wyrazy powtarzał
świt jaśniał jakby wapnem ktoś pobielił sady
lub jak miejsce gdzie przeszła niedawno zaraza
matki w domach szeptały zmieszane pacierze
tak prosiły o pokój – o spokojne noce
a tu ptaków się czarnych stado w górę wzbija
i skrzydłami wronimi do okien łomocze
wyrwani nagle pięścią ze snu o potędze
raz kolejny mierzyli klatkę swej wolności
suki czujnie warczały pod progami domów
raz kolejny rzucali o przyszłość swe kości
Nadzieja wydźwignięta kotwicą na Krzyże
otoczona kordonem ślepej nienawiści
patrzyła przez portowe żurawie niepewnie
czy pragnienia ich kiedyś będzie mogła ziścić
wiele grudni się będzie jeszcze z lękiem budzić
by na Gwiazdkę cień nie padł od zdradzieckiej kuli
nim godzin długich kroki pamięć nasza zliczy
nim Ojczyzny nas ramię spokojnie przytuli
tego dnia grudzień wstawał z zimną bladą twarzą
wiało grozą na przestrzał od polskiej ulicy
cienką strużką krew ciekła w zapocone bluzy
dźwigali z ciężkim sercem swój los Robotnicy…
NIEZALEZNY ZAKLAD POETYCKI. Kubalonka. Naród,który sie oburza,ma prawo do nadziei, ale biada temu,który gnije w milczeniu. Cyprian Kamil Norwid