W ostatnim numerze "Uważam Rze" w me oczy szczególnie rzucił się poniżej zacytowany fragment artykułu Agnieszki Rybak "Nieczytelny Znak" (str. 24): "(…) Prezes wydawnictwa (Znak – dop. mój) Henryk Woźniakowski nadal jest przekonany, że wydanie książki Grossa było słuszne: – Krytyka zmierza do podważenia waloru (sic! – dop. mój) książki stwierdzeniami, ze jest niedoróbką. Tymczasem żaden z polskich historyków specjalizujących się w dziejach zagłady Żydów nie kwestionuje ani jednej z jej tez (sic! – dop. mój). Natomiast forma, któą przyjął Gross, sprawia, że temat przebija się do szerokich rzesz czytelników. Dzięki niemu bolesny składnik polskiej pamięci ma szansę zostać teraz przeżyty, przemyślany, przepłukany." Nieprawdopodobne. Nie-praw-do-po-dob-ne. Mam propozycje dla pana prezesa, by przy okazji następnej książki Grossa zaproponował mu, by w […]
W ostatnim numerze "Uważam Rze" w me oczy szczególnie rzucił się poniżej zacytowany fragment artykułu Agnieszki Rybak "Nieczytelny Znak" (str. 24):
"(…) Prezes wydawnictwa (Znak – dop. mój) Henryk Woźniakowski nadal jest przekonany, że wydanie książki Grossa było słuszne:
– Krytyka zmierza do podważenia waloru (sic! – dop. mój) książki stwierdzeniami, ze jest niedoróbką. Tymczasem żaden z polskich historyków specjalizujących się w dziejach zagłady Żydów nie kwestionuje ani jednej z jej tez (sic! – dop. mój). Natomiast forma, któą przyjął Gross, sprawia, że temat przebija się do szerokich rzesz czytelników. Dzięki niemu bolesny składnik polskiej pamięci ma szansę zostać teraz przeżyty, przemyślany, przepłukany."
Nieprawdopodobne. Nie-praw-do-po-dob-ne.
Mam propozycje dla pana prezesa, by przy okazji następnej książki Grossa zaproponował mu, by w kolejną historię z brudnego palucha wyssaną wplótł, za przeproszeniem, trochę dziecięcej pornografii z elementami kazirodztwa, koprofagii i sodomii. Mogę zapewnić pana prezesa, że taka "forma" dzieła odbije się nieporównanie większym echem wśród czytelników w szerokim świecie, niźli bajania Grossa o milionach Polaków szmalcujących, palących i zabijających żydowskie dzieci w celu wyrwania im złotych zębów i platynowych płytek z czaszek.
Prócz tego, dr Piotr Gontarczyk zapewne poczuje się wyróżniony stwierdzeniem, iż "żaden z polskich historyków specjalizujących się w dziejach zagłady Żydów nie kwestionuje ani jednej z jej (tu: książki) tez.". Trudno o dosadniejszy dowód na środowiskową pogardę wobec uznanego, acz niepoprawnego (bo pisofilsko kojarzonego) historyka. Jak zwykle okazuje się, że jeśli o kimś gazeta z Czerskiej dobrze nie napisała, to taki ktoś nie istnieje w normalnym dyskursie. Nic to, że Gontarczyk zdążył w ciągu ostatnich paru tygodni na łamach "Rzeczpospolitej" i "Uważam Rze" kilkukrotnie rozprawić się z pozycji naukowych z paszkwilem Grossa. Nic to, że mamy coraz więcej dowodów na to, że zdjęcie z Treblinki, będące punktem wyjścia grossowej pielgrzymki, zostało zmanipulowane i nadinterpretowane przez cyngli Michnika. Nic to, że większa część świadectw w "Złotych żniwach" opiera się na zasadzie "jedna baba drugiej babie". Liczy się to, że rzekomo "żaden" z polskich historyków nie krytykuje dzieła Grossa – to czysty orwellizm. Tymczasem jedynymi, którzy faktycznie rozprawiają w zachwycie nad odwagą polsko-amerykańskiego żniwiarza półkrwi, są bezczelni, umoczeni w salonowej zupie i mający odwieczny kompleks polskości uzurpatorzy, którzy z warsztatem historycznym i nauką mają jeszcze mniej wspólnego niz rzeczony Jan T. Gross, acz częstokroć przebijający go w anty-antysemickiej ortodoksji.
Trudno. Przetrzymaliśmy Gomułkę, Jaruzela i Urbana, to i Woźniakowskiego z jego kumplem Grossem przetrzymamy.
Przetrzymamy?
* * *
Ciekawy link: "100 kłamstw Grossa".