Gradoprywatyzacja: o co ma pytać opozycja
03/04/2011
412 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
PIS „szykuje” wniosek do odwołania ministra Grada, co wzbudziło w koalicji rządzącej nastrój euforii.
PIS „szykuje” wniosek do odwołania ministra Grada, co wzbudziło w koalicji rządzącej nastrój euforii. Powiem nawet, że nasunęło mi się takie skojarzenie z filmu „Krzyżacy”, gdy w trakcie bitwy grunwaldzkiej, wojska zakonne na moment uchwyciły w ręce proporzec Unii i z ich gardeł popłynęła pieśń tryumfu przy otwieranych z hukiem przyłbicach.
Przyczyna owego tryumfalizmu jest prozaicznie prosta : jak można odwoływać ministra, który w ciągu trzech lat uzyskał z prywatyzacji 33 mld złotych !
Nie będę tu szczegółowo wyjaśniał ani przybliżał prywatyzacyjnych dokonań ministra Grada. Nie będę pisał o stoczniach, ani o próbach sprzedaży akcji państwowej spółki drugiej państwowej spółce oraz o wycofywaniu się strategicznych oferentów. To temat na inną notkę.
Dzisiejsza prywatyzacja różni się zasadniczo od tej Balcerowicza. Otóż w początkach prywatyzacji nikt nie patrzył na to co stanie się z przedsiębiorstwami zmieniając prawo. Wyjścia dla przedsiębiorstw były dwa.
Przetrwać za wszelką cenę albo upaść. Z dnia na dzień firmy przestały być rentowne. Sporo z nich zostało kupione za przysłowiową złotówkę przez spekulantów, często pochodzących z post – peerelowskich kadr kierowniczych. Sporo też przyjęło warunki, które dyktował zagraniczny inwestor reprezentowany przez krajowych , świeżo ujawnionych i reprezentujących ich „managerów”.
Największym skandalem prywatyzacyjnym współczesnej Europy był program NFI, program powszechnej prywatyzacji, który przeciętnemu Polakowi przyniósł zysk rzędu raptem dwóch butelek wódki, bo na dobrą parę butów już nie starczyło.
Dzisiejsza prywatyzacja różni się zasadniczo od tamtej.
Dziś prywatyzuje się spółki i przedsiębiorstwa, które przynoszą dochód lub też wyprzedaje się udziały skarbu państwa, tzw. „końcówki”. Dzieje się to głównie poprzez GPW( Giełda Papierów Wartościowych) lub też szuka się inwestorów strategicznych dla firm spoza giełdy ( tak jak w przypadku stoczni), która nie miała szans na przetrwanie lub też inwestorów dla wielkich, strategicznych firm poprzez giełdę ( Lotos).
To mianem wprowadzenia.
Interesującym jednak jest, na co „poszły” uzyskane przez Grada miliardy.
Otóż te pieniądze miały trafiać na różnego rodzaju przedsięwzięcia, takie chociażby jak reforma armii i rozwój firm przemysłu zbrojeniowego, Fundusz Rezerwy Demograficznej, innowacyjność gospodarki, szkolnictwo wyższe oraz badania naukowe, infrastruktura krajowa i wiele innych.
Jak dziś wiemy, w żadnej z tych dziedzin nie notujemy wzrostu w nakładach, a Fundusz Rezerwy Demograficznej zamiast otrzymywać 40 % środków z prywatyzacji otrzymał 10 %. Nie dość tego, od mają zabierze nam się część pieniędzy z OFE.
Dług publiczny Skarbu Państwa wynosi obecnie wielokrotność tego z początku lat dziewięćdziesiątych – blisko 600 mld zł. To tylko dług wewnętrzny, krajowy. Pojawił się jednak ogromny dług zewnętrzny, zagraniczny, rzędu 200 mld euro.
Fatalnie też zadłużyliśmy się jako społeczeństwo – mamy blisko 270 mld tylko na kredytach hipotecznych, ok. 190 mld długów z tytułu kredytów konsumpcyjnych, około 400 mld zł kredytów w bankach.
Zadłużone są przedsiębiorstwa, również te sprywatyzowane. Mają długi w bankach na ok. 226 mld zł na koniec lipca 2009 r. ( nie doczytałem jak to wygląda dziś, ale zapewne nie lepiej, bo niby z jakiego powodu ?) i dziś nie bardzo mogą sobie pozwolić na nowe kredyty. Zadłużenie firm z tytułu emisji obligacji to już kwota 41 mld zł.
Pytam więc, gdzie się podziały pieniądze z tej wielce udanej prywatyzacji? Te 33 mld złotych. Pytam , czy przepadły bezpowrotnie w kolejnej dziurze budżetowej?
Sprzedać wszystko co pozostało: kopalnie, elektrownie, dystrybutorów prądu, KGHM, LOTOS, GPW przemysł farmaceutyczny, kurorty sanatoryjne (co państwowe to złe). Państwo jest najgorszym właścicielem. Wtedy ceny tych produktów spadną, a budżet będzie miał większe dochody. Nie będziemy musieli podnosić podatków. Tak od lat się wmawia Polakom.
Ceny energii po prywatyzacji polskich zakładów energetycznych wzrosły dramatycznie, w zeszłym roku o prawie 30 proc., a dla przedsiębiorstw zaproponowano wzrost nawet o 78 % proc. na ten rok. W przyszłym roku możemy się spodziewać dalszego wzrostu cen energii zarówno dla gospodarstw domowych, jak i przedsiębiorstw. Czy ktoś tu myśli czy to celowa robota?
O to właśnie opozycja powinna pytać rządzących.