Ewentualne zarzuty co do niewypłacenia odszkodowania na rzecz indywidualnych podmiotów nie mogą być kierowane przeciwko stronie polskiej, ponieważ to rządy obcych państw przejęły na siebie w całości rozdział kwot odszkodowawczych, bez prawa ingerencji ze strony rządu polskiego.
(Jan Borkowski, podsekretarz stanu w MSZ)
1.
Dwa lata temu NIE alarmowało:
Umowy indemnizacyjne to układy międzynarodowe, które Polska zawarła z 12 krajami w latach 1948-1971. Przekazała wówczas tym krajom zadośćuczynienie za znacjonalizowanie w Polsce mienia obywateli tych krajów. Zadośćuczynienie przekazywane było w pieniądzach lub surowcach. Chodziło o to, że część polskich obywateli opuściła Polskę przed wojną lub w czasie wojny, ratując życie, a zostawiając majątek. Rozproszyli się po całym świecie, często przyjmując obywatelstwo krajów, które dały im schronienie. W tym czasie ich majątek został w PRL znacjonalizowany. Układ indemnizacyjny przenosił na państwo, z którym Polska podpisała taki układ, ewentualne roszczenia byłych obywateli polskich, którzy chcieliby odszkodowanie za utracone, bo znacjonalizowane, mienie. Mówiąc inaczej, PRL spłaciła roszczenia właścicieli nieruchomości, którzy w momencie nacjonalizacji i wypłat odszkodowań legitymowali się obywatelstwem innego kraju.(…)
Z umów tych wynika, że ani były właściciel, ani jego spadkobiercy, ani ich pełnomocnicy nie mają prawa występować o odszkodowanie za jakiekolwiek nieruchomości pozostawione na terenie Polski. Mało tego, nie mogą występować o odszkodowanie nawet wtedy, kiedy w kraju swojego obywatelstwa nie otrzymali odszkodowania ani nie występowali o nie. Umowa indemnizacyjna załatwiała takie roszczenia raz na zawsze.
(Gronkiewicz-Waltz daje, Maciej Wiśniowski, NIE, nr 49/2012)
Jako rażący przykład PONOWNEGO rozdawalnictwa (czy raczej grabieży) majątku narodowego dziennik cotygodniowy przytacza przykład spadkobierców niejakiego Juliusza Glassa, który co prawda został objęty układem indemnizacyjnym i jego roszczenia wobec RP teoretycznie wynosiły 0.
A jednak…
Miasto zwróciło na przykład nieruchomość o gigantycznej wartości przy ulicy Mokotowskiej 46a pełnomocnikowi następców prawnych Glassa. Na moje pytania mecenas wskazał, że Wojewódzki Sąd Administracyjny uznał, że odszkodowanie za tę nieruchomość nie zostało wypłacone. W takim przypadku urzędnik, który stoi na straży majątku samorządowego, zwraca się do Ministra Finansów z pytaniem, czy niewypłacenie odszkodowania oznacza wyłączenie spod układu indemnizacyjnego. Wiadomo, jaka byłaby odpowiedź, bo od 2010 r. znane jest stanowisko MSZ i MF w tej sprawie. Urzędnik warszawski ze stołecznego Biura Gospodarki Nieruchomościami nie jest jednak urzędnikiem krakowskim, nie przejawia więc żadnej aktywności przed sądem. Jedyne, co urzędnik potrafił, to zwrócić kamienicę pełnomocnikowi spadkobierców. Miasto zapłaci także odszkodowania za lata korzystania z budynku, a państwo za lokale, które sprzedano lokatorom. A Glass nie był jedynym bogatym mieszkańcem Warszawy, którego nieruchomości mogą zahaczać o układ indemnizacyjny.
(ibid.)
2.
Jan Borkowski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, odpowiadając na interpelację poselską Stanisława Żelichowskiego (PSL) stwierdził:
Szanowny Panie Marszałku! W odpowiedzi na interpelację pana posła Stanisława Żelichowskiego (pismo nr SPS-023-4550/08 z dnia 1 sierpnia 2008 r.) w sprawie roszczeń majątkowych wobec Polski w kontekście zgłoszonego wniosku czterech amerykańskich kongresmanów do Kongresu USA uprzejmie informuję:
1. Rząd Polski, przyjmując obowiązek wynikający z zobowiązań międzynarodowych po II wojnie światowej, zobowiązał się do zapłaty odszkodowań za przejęte mienie osób posiadających obywatelstwo obcego państwa lub osób prawnych należących do tych państw. Polska zawarła z 12 państwami i rządami umowy odszkodowawcze (indemnizacyjne), na mocy których przekazała środki pieniężne na rzecz roszczeń obywateli tych państw lub ich osób prawnych, których mienie uległo nacjonalizacji lub innego rodzaju przejęciu.
2. Polska zawarła takie umowy z: Francją, Danią, Szwajcarią, Szwecją, Wlk. Brytanią, Norwegią, Stanami Zjednoczonymi, Belgią i Luksemburgiem, Grecją, Holandią, Austrią i Kanadą. Odszkodowania przyznane na podstawie tych układów były płacone z reguły w gotówce i w ratach.(…) Polska w całości wywiązała się z zawartych umów i przekazała w całości uzgodnione kwoty.
3. Zasady umów indemnizacyjnych polegały na tym, że umowy te zawierane z państwami obcymi dotyczyły odszkodowań za znacjonalizowane mienie, utratę własności lub użytkowania mienia przez obywateli lub osoby prawne tych państw.
Osoby uprawnione musiały wykazać się obywatelstwem w chwili utraty mienia, jak i w momencie zawarcie układu. Dotyczy to również spadkobierców, a także spadkobierców obywateli polskich posiadających obywatelstwo obcego państwa, których mienie znacjonalizowano.
Rząd polski przekazał określoną globalną kwotę pieniężną na zaspokojenie roszczeń rządom państw obcych, które przejęły na siebie całkowitą odpowiedzialność za wypłatę odszkodowań dla swoich obywateli i osób prawnych. Z chwilą wywiązania się z umowy przez obie strony Polska stawała się zwolniona w przedmiocie zaspokojenia roszczeń podmiotów uprawnionych.
4. Istotną umów indemnizacyjnych jest zasada, że przy spełnieniu przez stronę polską warunków zapłaty globalnej kwoty odszkodowawczej umowy te miały dla strony polskiej skutek zwalniający w przedmiocie zaspokojenia roszczeń podmiotów uprawnionych. Skutek ten został osiągnięty bez względu na fakt, czy osoby uprawnione wystąpiły ze stosownym roszczeniem, czy też nie.
Ewentualne zarzuty co do niewypłacenia odszkodowania na rzecz indywidualnych podmiotów nie mogą być kierowane przeciwko stronie polskiej, ponieważ to rządy obcych państw przejęły na siebie w całości rozdział kwot odszkodowawczych, bez prawa ingerencji ze strony rządu polskiego. Strona polska nie miała żadnego wpływu ani na rodzaj wydawanych przez inne państwa decyzji w przedmiocie wypłat, ani też odmowy wypłat odszkodowania, jak też na wysokość przyznanych odszkodowań. Rozdziałem kwot zajmowały się wyłącznie kompetentne specjalne organy państw obcych powołane do realizacji programów odszkodowawczych.
3.
A jednak pod adresem III RP wysuwane są coraz głośniejsze roszczenia. Ba, formułowane są nawet odezwy ze strony Senatu USA czy Parlamentu brytyjskiego. Co prawda ograniczone jedynie do mienia pożydowskiego, jednak będącego ongiś w posiadaniu obywateli RP.
Zawarte układy indemnizacyjne nie ograniczały odszkodowań ze względu na przynależność etniczną. Jedynym kryterium było posiadanie majątku, który został znacjonalizowany.
Podpisany w 1961 roku układ indemnizacyjny z USA stwierdzał wyraźnie:
Rząd Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, zwany dalej Rządem Polskim, zgadza się zapłacić, a rząd Stanów Zjednoczonych przyjąć sumę 40 milionów dolarów w walucie Stanów Zjednoczonych na całkowite uregulowanie i zaspokojenie wszystkich żądań obywateli Stanów Zjednoczonych, zarówno osób fizycznych, jak prawnych, do Rządu Polskiego z tytułu nacjonalizacji i innego rodzaju przejęcia przez Polskę mienia oraz praw i interesów związanych lub odnoszących się do mienia, które miało miejsce w dniu lub przed dniem wejścia w życie niniejszego układu. (art. I)
4.
Zdaniem rządu reprezentowanego przez Jana Borkowskiego nie ma problemu, bo roszczenia, kierowane do rządu RP z terenu USA powinny być kierowane do… rządu USA. Kto zapomniał – ministrem spraw zagranicznych był już wtedy Radosław Sikorski.
Szkopuł w tym, że Polska nie tylko nie wie, co i kiedy było spłacone, ale nie orientuje się nawet co do zakresu podmiotowego zawartych układów! Przynajmniej niektórych.
Tak w każdym bądź razie wynika z pisma Ministerstwa Finansów z dn. 17 czerwca 2014 r.
Czytamy:
… posiadana przez Departament Finansów Resortu Ministerstwa Finansów dokumentacja dotycząca odszkodowań przyznanych na podstawie dwunastu umów międzynarodowych zawartych z rządami Republiki Francuskiej, Konfederacji Szwajcarskiej i Księstwa Lichtenstein, Królestwa Szwecji, Królestwa Danii, Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Północnej Irlandii, Królestwa Norwegii, Stanów Zjednoczonych Ameryki, Królestwa Belgii i Wielkiego Księstwa Luksemburga , Królestwa Grecji, Królestwa Holandii, Republiki Austrii oraz Kanady nie jest kompletna.
5.
Niestety, niewiedza to tylko… małe piwo.
Otóż… zawarte układy nie są źródłami prawa!
Konkretnie mówi o tym art. 87 u. 1 Konstytucji: Źródłami powszechnie obowiązującego prawa Rzeczypospolitej Polskiej są: Konstytucja, ustawy, ratyfikowane umowy międzynarodowe oraz rozporządzenia.
A zawierane układy nie tylko, że nie były ratyfikowane, to nikt ich nigdy nawet nie publikował!
No i nikt nie pytał o zgodę dawnych właścicieli czy też ich spadkobierców.
Czy zatem pozwane Państwo Polskie musi ustąpić przed roszczeniem byłego właściciela, i jedynie na podstawie zawartej umowy wystąpić potem z regresem do rządu Stanów Zjednoczonych? Wielkiej Brytanii, Francji itd.?
Czy też odpowiadając na pozew wykaże, że powód otrzymał już wystarczające zadośćuczynienie, a zatem roszczenie nie istnieje?
Pamiętajmy, że w procesie cywilnym obowiązuje podstawowa reguła dowodowa – Ciężar udowodnienia faktu spoczywa na osobie, która z faktu tego wywodzi skutki prawne (art. 6 kc).
Tak więc pozwane Państwo musi wykazać, że konkretny Szpilmann (czy inny Koval) otrzymał już swoje.
Ale Polska najnormalniej w świecie tego nie wie.
A twierdzenie, że pieniądze oddali np. Amerykanie, jest procesowo mało przydatne, jeśli nie będzie poparte innymi dowodami.
6.
Interpelacja posła Żelichowskiego pochodzi sprzed 6 lat. Brak jest jakiejkolwiek reakcji, poza samouspokajaniem się rzekomo wiążącymi prywatnych ludzi umowami międzynarodowymi. Do tej pory jedyne, co rząd próbował zrobić, to uchwalić ustawę reprywatyzacyjną. Okazuje się jednak, że nawet dla niektórych ówczesnych ministrów (Jan Vincent) konsekwencje finansowe były nie do przyjęcia.
Czy ta sytuacja obciąża jedynie Tuska? Czy inni nie widzieli narastającego problemu?
A może po prostu po 1989 r. wszystkie rządy starły się uciec przed problemem, tak jak w Warszawie czyniono to przez ostatnie 25 lat ze sławetnym dekretem Bieruta?
7.
Przecież najwięcej „reprywatyzacji” dochodzi do skutku na podstawie ksiąg wieczystych, gdzie często widnieją jeszcze poprzedni właściciele, a nie Skarb Państwa (Gmina). Osobiście widziałem wpis w księgach wieczystych dotyczący terenu, na którym znajduje się największa polska elektrownia opalana węglem kamiennym – Łaziska. Otóż teren był leśny, a uwidocznionym właścicielem – Hans Heinrich XV. Graf von Hochberg! Książę Pszczyński…
Był rok 1994.
Nie wiem, czy i dzisiaj ten sam wpis tam nie figuruje?
Trzeba pamiętać, że ćwierćwiecze zaniedbań, ćwierćwiecze ucieczki przed problemem i zwalanie go na następców zaowocowało tym, co mamy – nagłymi objawieniami spadkobierców, co czasem tylko przekształca się w aferę, jak ta w Łodzi.
http://lodz.naszemiasto.pl/artykul/galeria/rozbito-grupe-ktora-podrabiala-testamenty-i-wyludzala,1801629,t,id.html
Ba, zdarzyło się, że uczestniczyła w nich nawet sędzia.
http://januszwojciechowski.blog.onet.pl/2012/07/30/sedzia-z-przestepcza-preszloscia-sadzi-ludzi/
8.
Patrząc na schematy tych przejęć trudno nie zauważyć pewnej analogii. Otóż Zarząd II WSW (Wojskowej Służby Wewnętrznej) przeprowadzał operacje przejmowania spadku po zmarłych bezpotomnie polonusach. Pierwsza taka akcja, miała miejsce w czerwcu 1970 roku. Był to spadek po Piotrze Lesieniu, zmarłym w USA (Itaka, New York) w 1968 roku. Na szerszą skalę realizowano takie „operacje” w latach 1980-tych, również na terenie Europy Zachodniej*.
Ilu spośród dzisiaj cudem odnalezionych spadkobierców to tylko słupy?
28.07 2014
_____________________________________
* za: Sławomir Cenckiewicz, Długie ramię Moskwy, str. 341