Podobno tylko dwie rzeczy na świecie są pewne: śmierć i podatki, niemniej inne dwie robimy zawsze i wszędzie: osądzamy i gramy. Gramy tak, jak nam osąd dyktuje i przeciwnik pozwala. Jednym z ważniejszych partnerów naszych gier jest państwo. Nasze osądy społeczne są podstawą gier z systemem.
„Ludzie podejmują decyzje dotyczące świata społecznego, w którym żyją skuteczniej niż największe komputery.”[1] Gramy z państwem tak, „jak przeciwnik pozwala”, jakby to powiedział Kazimierz Górski. Zobaczymy, jak te „komputery” w naszej głowie, określają rodzaj i pole gry z urzędnikami wszelkiego rodzaju i innymi przedstawicielami RP. Czy warto nam z nimi kooperować, czy też raczej rywalizować?
Jesteśmy zanurzeni w świecie informacji; musimy radzić sobie z zalewem wiadomości oraz komentarzy i opinii i podejmować decyzje, co zrobić, jak postąpić nie mając wiele czasu do namysłu. Często również nie możemy z tego zalewu danych wyodrębnić tych najbardziej istotnych, dlatego chętnie stosujemy użyteczne uproszczenia myślowe, czyli schematy opisujące rzeczywistość i heurystyki, mówiące jak z tych schematów korzystać.
Uproszczenia myślowe zwiększają, rzecz jasna, ryzyko błędu, ale usprawniają nasze działanie i przyspieszają je. Kto nam dostarcza schematów? Najczęściej mass media. Owe teorie rzeczywistości produkujemy sami lub są nam usłużnie dostarczane przez medialnych mędrców, często działających wedle zasady, że „największą siłą głupiego jest to, że nie waha się głośno mówić tego, co myśli”.
Dzięki tym schematom możemy jedne prawdy dostrzegać, ale inne nam umykają. To, jak korzystamy z mediów (jakie czytamy gazety, co oglądamy w telewizji, jak używamy Internetu etc.), czyni nas „współodpowiedzialnymi” za własne schematy.
Dotyczą one różnych rzeczy: od nieistotnych (jaka naprawdę jest rola Calgonu w życiu pozagrobowym pralek), po naprawdę ważne (na kogo się mamy w tym tygodniu oburzać, aby nasz ulubiony komentator polityczny był z nas dumny, a Polska rosła w siłę).
Schematy filtrują informacje zgodnie z naszymi nastawieniami i motywami – to, co nie lubimy odsiewają.
Tak się szczęśliwie składa, że nasza pamięć to pamięć rekonstrukcyjna, czyli nasze wyobrażenie tym, co było – jako się rzekło – rekonstruujemy w naszym umyśle często z dużym udziałem konfabulacji. Dużo na ten temat mogą powiedzieć specjaliści zajmujący się psychologią świadka.
Czyli, można powiedzieć, że schematy to błogosławieństwo, ale i trudność. Bez nich funkcjonowanie wydaje się niemożliwe, aczkolwiek z drugiej strony narażają nas na ryzyko uproszczeń i błędu. Media starają się zawładnąć przestrzenią prywatnych „teorii na temat świata i ludzi”, niczym Kosiarz Umysłów i Zaratustra w jednej osobie.
Niemniej nie tylko media. Duży wpływ na nasze myślenie ma bez wątpienia codzienne doświadczenie (jak nas traktują w urzędzie czy poradni lekarskiej). Rozmowy z rodziną i przyjaciółmi. Również Kościół.
Warto pamiętać o tym, że gdy schemat „się wali”, czyli okazuje swoje braki, mamy tendencję do wytwarzania danych – „twórczego” przetwarzania doświadczeń, które potwierdzą nasze tezy i „zreperują” kulawą teorię. Na przykład to, że w PRL, tak naprawdę, nie było szczególnie źle i że gdyby tylko ludzie, tyle nie kradli, to…
Sposób, w jaki traktuje nas nasze państwo, ma wpływ na to, jak my się zachowujemy i w jakie gry z państwem gramy. W pewnym klasycznym już i wielokroć przeprowadzanym eksperymencie powiedziano nauczycielom, że mają się zajmować uczniami szczególnie zdolnymi (a byli to w rzeczywistości uczniowie przeciętni). I co z tego wynikło? Okazało się, że uczniowie traktowani jako szczególnie zdolni, osiągnęli lepsze rezultaty niż inni. Czy nasze państwo traktuje nas jak uczniów szczególnie zdolnych? Raczej jako potencjalnych obiboków, a może nawet i krętaczy, w związku z tym, być może właśnie dlatego, zachowujemy się tak, jak się zachowujemy. To znaczy nie kooperujemy z RP i traktujemy go jak rywala, a nierzadko jako prześladowcę.
Czy można powiedzieć, że z gramy z naszym państwem partię szachów, czy pokera (choćby nawet i amerykańskiego)?
„Co zatem robią szachiści reprezentujący poziom mistrzowski? Wybierają tylko te możliwe ruchy, które są najbardziej obiecujące, i następnie rozgrywają w myślach posunięcia i kontrposunięcia związane z tymi niewieloma możliwościami. To znaczy posługują się strategiami, czy też dobrze wypróbowanymi regułami o charakterze nieformalnym tak, aby zredukować ilość informacji, z którą mają do czynienia, do takiego rozmiaru, nad jakim mogą zapanować. Dokładnie to samo robią ludzie w swoim codziennym życiu.” [2]
O jakich heurystykach mówimy?
Naszą „partyjkę” opieramy na reprezentacji świata, jaką mamy w głowie, a która rządzi heurystyka dostępności. Cóż to takiego?
Heurystyka dostępności, jej istota – mówiąc bardzo obrazowo – to jest to, co przychodzi nam w pierwszym rzędzie na myśl, gdy zastanawiamy się nad jakąś sprawą; decyduje o tym, do jakich doświadczeń mamy w tym momencie dostęp.
Nie znaczy to bynajmniej, że to, co dostępne naszemu myśleniu, czy naszej świadomości jest dobrym odzwierciedleniem i wiernym opisem rzeczywistości. Często to, po co „możemy sięgnąć”, może nas wyprowadzić na manowce.
„Wpływ wysoce dostępnego przykładu na zachowanie ludzi został zademonstrowany eksperymentalnie przez Harveya Hornsteina i jego współpracowników (1975). Wyobraź sobie, że przyszedłeś wziąć udział w tym eksperymencie i poproszono ciebie, żebyś posiedział kilka minut w poczekalni. Tak się składa, że włączone jest radio nadające muzykę rozrywkową. Po kilku chwilach dziennikarz podający informacje opisuje albo brutalne morderstwo, albo akt wielkiej wspaniałomyślności — ktoś ofiarował własną nerkę zupełnie nieznajomej osobie z dysfunkcją tych narządów. Następnie pojawia się eksperymentator i wyjaśnia ci, że będziesz brał udział w grze na pieniądze z innym uczestnikiem badań. W tej grze możesz wybrać kooperacje — próbując zmaksymalizować kwotę pieniędzy, którą wygrywasz zarówno ty, jak i partner — albo rywalizację — próbując samemu wygrać większość pieniędzy. Co robisz? W rzeczywistym eksperymencie zachowanie ludzi zależało od tego, które z doniesień zostało przeczytane w ich obecności. Osoby, które usłyszały o ofiarodawcy nerki, były bardziej skłonne do współdziałania z partnerem niż osoby, które usłyszały o morderstwie. Te różne doniesienia zwiększyły w umysłach uczestników badań dostępność przykładów zachowań — odpowiednio: prospołecznych i antyspołecznych. (Autorzy eksperymentu wykluczyli inne interpretacje tego wyniku, np. możliwość, że doniesienie wpłynęło na nastrój osób badanych, a ten z kolei na ich zachowanie się w grze).”[3]
Heurystyka reprezentatywności – to klasyfikowanie rzeczy jako przypadku typowego – a co jest w Polsce typowe, to już rzecz do rozważenia. Kiedyś typowa była gościnność (staropolska) i waleczność (husarsko – ułańska). A teraz? Odpowiedz sobie sam, Czytelniku, na to pytanie.
Zakotwiczenie – czyli punkt wyjścia, odniesienia, wedle którego oceniamy to, co widzimy. Aronson przypomina o niezwykle trafnym spostrzeżeniu filozofa Benedykta Spinozy, wedle którego, ludzie uważają, iż to, co widzą najpierw jest prawdą, a dopiero potem zastanawiają się, czy tak jest w istocie. Czyli jeśli, ktoś lub coś „ zakotwiczy nas ” daleko od brzegu, na którym jest prawda, to trudno będzie do niego dopłynąć. Wynika z tego wniosek, że punkt zakotwiczenia ma poważniejszy wpływ na nasze myślenie niż powszechnie sądzimy i często nie dość mocno modyfikujemy nasze osądy względem niego.
Jaki jest związek pomiędzy schematami i heurystykami: schematy to „książki” opisujące świat (zawierające wiedze o ludziach i sytuacjach), a heurystyki decydują o tym, po jaką „książkę” sięgamy (które są bardzie dostępne, a mówiąc bardziej obrazowo – zajmują więcej miejsca na półce i są bardziej widoczne, oraz które uważamy za bardziej typowe lub związane z konkretnym punktem odniesienia). Im częściej używamy naszych schematów, tym bardziej stają się nasze.
W jaki sposób posługujemy się schematami i heurystykami, gdy tworzymy oceny społeczne?
„Rozpatrzymy tutaj dwojakiego rodzaju procesy wydawania sądu: a) dokonywanie uogólnień z próby na populację; b) określanie związku pomiędzy dwiema zmiennymi, to znaczy tego, jak trafnie na podstawie jednej z nich można wysnuwać przewidywania dotyczące drugiej. Z każdym z tych typów sądów wiąże się pewna zniekształcająca tendencja w ludzkim funkcjonowaniu poznawczym: nie zawsze wykorzystujemy informację w sposób całkowicie logiczny i racjonalny.”[4]
Często szukamy prób tendencyjnych, to znaczy takich, jakie potwierdzają nasze tezy – czyli wnioskujemy na podstawie takiej próbki danych (informacji, wiedzy), jaka jest dla nas wygodna.
Szacowanie współzmienności zmiennych – nie jest złe, jeśli nie używamy schematu, który nas łatwo może zawieść. Bywa, że wiedza o współzmienności jest błędna. Możemy na ten przykład uważać, że kariera polityka zależy od jego rozumu i pracowitości, a w rzeczy samej może zależy od całkiem innych zmiennych, o których nawet strach mówić. Są tacy, co uważają, że wygranie przetargu zależy od jakości propozycji ofertowej, a nie od czegoś innego.
Jeśli chcesz mieć współzależność, to będzie ją miał. Udowodnił to niejaki Bewelas[5], który to przeprowadził następujący eksperyment: wyjmował całkiem losowo slajdy z pudelka, a ludzie mieli z zadanie powiedzieć wedle jakiej metody to czyni. Okazało się, że każdy stworzył swój model (jedynie słuszny zresztą ). A gdy badacz oznajmił im, że wyjmował obrazki losowo – po prostu nie uwierzyli mu.
Nasze myślenie nie jest złe i te schematy pozwalają nam się orientować w rzeczywistości, mimo, że czasem nas wyprowadzają na manowce. Nie możemy jednak wchodząc w nową sytuację odrzucać wszystkiego.
To, jakie mamy wyobrażenie o rzeczywistości rzutuje na to, jak się zachowujemy, a dokładniej, w jakie gry gramy z największym graczem, czyli z państwem, a że grać musimy, nie ulega najmniejszej wątpliwości. Większość poważniejszych gier wymyśla właśnie państwo rękami i głowami swoich przedstawicieli. Możemy, w ramach reguł, jakie nam ono wyznacza, konkurować z nim za wszelką cenę (gospodarka), łamać je (podatki…), współpracować (bezpieczeństwo), bądź je ignorować (np. nakaz sprzątania odchodów po swych psich pupilach).
Adam Smith, w swych fundamentalnych „Rozważaniach nad naturą i przyczynami bogactwa narodów” twierdzi, że liberalny egoizm skutkuje powszechnym dobrobytem.[6] Wynika z tego, że jeżeli bierzemy się za tę państwową rozgrywkę (i z innymi uczestnikami obecnymi na rynku) powinniśmy za wszelką cenę rywalizować, konkurować, ponieważ inne taktyki (na przykład taktyka kooperacyjna) są – z tego punktu widzenia – niewłaściwe.
[1] E. Aronson, T. D. Wilson, R. M. Akert, Psychologia społeczna. Serce i umysł, Zysk i S-ka, Poznań 1997
[2] Ibidem
[3] Ibidem
[4] Ibidem
[5] D. Goleman, Inteligencja emocjonalna, Media Rodzina, Poznań, 1997
[6] J. Kotlarz, Gry globalne i lokalne rozważania nad naturą i przyczynami ubóstwa narodów, www.jankotlarz.kom.pl, pobrano 10.11.2005
Wojciech Warecki & Marek Warecki www.warecki.pl Dwa słowa o nas. Zajmujemy się: Pisaniem książek i dziennikarstwem Oraz Trenowaniem i szkoleniami Doradztwem Terapią szczególnie w zakresie: Stres, psychosomatyka Mobbing funkcjonowanie człowieka w organizacji Psychologia wpływu i manipulacji Psychologia oddziaływania mass mediów (w tym nowe media) Rozwój osobisty i kreatywność Praca zespołowa i kierowanie Psychologia sportowa Problemy rodzinne. Warsztaty skutecznego uczenia się